Teleskop kosmiczny JWST, nosi nazwę na cześć drugiego administratora NASA, który pilotował program Apollo do roku 1968. Nazwa wydaje się więc dobrze dobrana, ale w rzeczywistości wiąże się z nią wiele kontrowersji
Nazwy obserwatoriów, szczególnie tych kosmicznych czasem biorą się od osób, które zapisały się w znaczący sposób w historii nauki, technologii. ESA sięga zwykle po nazwy związane z tą odległą spuścizną naukowo-kulturową. I tak mamy takie obserwatoria jak Hipparcos, który zakończył już swoją pracę, czy dopiero planowane Euklides i Platon. Są też nazwy związane z ikonami nauki z tej bliższej nam historii, jak obserwatorium rentgenowskie XMM-Newton (też zakończyło już pracę).
NASA zwykle nie grzebie tak głęboko w historii i albo nazwy podobnie jak w przypadku ESA nawiązują do takich naukowców Kepler, albo tych z historii nam bliskiej, czyli znanego każdemu Hubble’a. Są jednak także obserwatoria kosmiczne, których nazwy biorą się od nazwisk osób, które żyły całkiem niedawno, jeszcze w czasach istnienia naszego serwisu.
Parker Solar Probe. Lepiej nie dało się nazwać tego kosmicznego obserwatorium, które co pewien czas przelatuje przez koronę słoneczną. Nie zaskakuje też fakt, że po raz pierwszy nazwano taki instrument naukowy nazwiskiem żyjącej jeszcze osoby
I tak obserwatorium rentgenowskie Chandra nazwano pod koniec XX wieku po zmarłym wtedy Subrahmanyanianie Chandrasekharze, który rozwinął teorię białych karłów. Z działających wciąż sond, mamy tę badającą koronę słoneczną, czyli Parker Solar Probe. Jej nazwa bierze się od imienia Eugene Parkera zmarłego w tym roku, badacza Słońca i autora pojęcia wiatr słoneczny. Nazwy te dobrane są podobnie jak Hubble bardzo trafnie, bo pasujące do charakteru urządzenia badawczego.
JWST czy też potocznie Webb - teleskop, którego nazwa nie ma zbyt dobrego uzasadnienia
Teleskop Webb także nosi nazwę na część człowieka, który zapisał się w bliskiej historii, tym razem eksploracji Układu Słonecznego. To jednak nie astronom, a drugi w historii administrator NASA, który w latach 1961-1968 nadzorował amerykański program lotu człowieka na Księżyc. To za jego czasów program Apollo nabrał kształtów i zbliżył się do najważniejszego etapu, czyli lądowania misji Apollo 11 na Księżycu.
James E. Webb w symulatorze kapsuły Gemini
Gdy jednak bliżej się przyjrzeć nazwie teleskopu, to trudno uzasadnić tę nazwę w takim stopniu jak nazewnictwo innych obserwatoriów i sond kosmicznych. W końcu obserwatorium przeznaczone do zgłębiania tajemnic kosmosu w podczerwieni, i to potężne obserwatorium, mogłoby cieszyć się nazwą od imienia i nazwiska człowieka bliżej związanego z tą dziedziną obserwacji astronomicznych. Herschel, czyli astronom, który odkrył promieniowanie podczerwone, został już wykorzystany. Obserwatorium Spitzera, również teleskop przeznaczony do obserwacji w podczerwieni, nosił nazwę na część Lymana Spitzera, który zaproponował ideę teleskopów kosmicznych.
Niektóre z zadań jakie należą do teleskopu Webb, czyli obserwacje najodleglejszych galaktyk, dokładne charakteryzowanie składu atmosfer planet pozasłonecznych
Historia astronomii w podczerwieni zna wiele nazwisk i wymienianie tego jednego byłoby trudne, ale co powiedzielibyście na nazwę teleskop Lowa czy Johnsona? Frank Low jako pierwszy astronom wykonał obserwacje w zakresie 35 do 350 um, dzięki skonstruowanemu przez siebie instrumentowi chłodzonemu przez ciekły hel. To nawet dalszy zakres niż to co umożliwia Webb. Z kolei Harold L. Johnson przyczynił się do opracowania pierwszego systemu klasyfikacji jasności obiektów w podczerwieni.
Fakt, potoczna nazwa teleskopu JWST czyli Webb jest bardzo medialna, łatwo się wymawia, zapisuje, nie wywołuje od razu skojarzenia z konkretnym człowiekiem u każdej osoby. Jeszcze trudniej powiązać sam akronim JWST, czyli James Webb Space Telescope, jeśli nie jest on rozwijany.
Dlaczego nazwa teleskopu JWST budzi kontrowersje? Co takiego zrobił lub nie zrobił Webb?
Nadanie nazwy Webb w 2002 roku wiązało się, i wciąż wiąże, z ogromnymi kontrowersjami. Chodzi tu nie tylko o fakt, że wyboru nazwy dokonano arbitralnie, bez logicznych konsultacji, czy też to, że Webb nie był astronomem. Ale także o to, że honoruje ona kogoś, kto należał do grupy ludzi dyskryminujących społeczność homoseksualną (dziś określaną jako LGBTQI+, co obejmuje znacznie szerszą grupę ludzi identyfikujących się inaczej niż większość społeczeństwa). Dziś jesteśmy ogólnie dużo bardziej światli pod tym względem i choć ludzi o skostniałych poglądach nie brakuje, to homoseksualizm nie budzi takiego strachu jak w początkach drugiej połowy XX wieku.
Być może, gdyby Webb był człowiekiem, który odegrał ważną rolę w historii astronomii w podczerwieni, temat jego poglądów nie byłby tak istotny. A tak połączenie niefortunnie uzasadnionej naukowo nazwy z osobą wiązaną ze zjawiskiem dyskryminacji społecznej stało się katalizatorem dla polemiki nad nazwą teleskopu
Wtedy to James E. Webb był podsekretarzem stanu w rządzie USA Harry’ego Trumana. Na 10 lat przed wyborem na administratora NASA. W czasach, gdy władze USA, ale tez innych krajów, usuwały ludzi z prominentnych stanowisk tylko za bycie homoseksualistą. Wystarczy choćby przypomnieć sobie Alana Turinga, którego skłonności stały się przyczyną jego prześladowania i koniec końców wyniszczenia jako człowieka.
Zdjęcie, które nie ma wiele wspólnego z kwestią teleskopu kosmicznego, ale pokazuje, że postęp w eksploracji kosmosu wiąże się z nazwiskami ludzi o niezbyt pochlebnej przeszłości. Tutaj James E. Webb (po lewej) przekazuje nagrodę NASA za osiągniecia grupowe Kurtowi H. Debusowi, pierwszemu dyrektorowi dzisiejszego centrum Kennedy'ego. Prezentacji towarzyszy Werner von Braun. Ci dwaj ostatni to zdobycze wojenne, wczesniej zaangażowani w program rakiet V-2
NASA niejednokrotnie odmawiała zmiany nazwy teleskopu JWST na inną
Problem nieodpowiedniego patrona najpotężniejszego obecnie teleskopu kosmicznego nabrał rumieńców w połowie drugiej dekady XXI wieku, gdy kwestia równouprawnienia ludzi niezależnie od pochodzenia, poglądów i orientacji seksualnej, stała się tematem ożywionej debaty publicznej. Wcześniej, w początkach XXI wieku, gdy wykluwała się nazwa dla przyszłego teleskopu, nazwa Webb spotykała się raczej z akceptacją środowiska naukowego, a przynajmniej głosy przeciwne nie były wystarczająco głośne.
Sean O'Keefe, który był 10 administratorem NASA i to w jego czasach nazwano teleskop imieniem i nazwiskiem James Webb, nie widział nic niedobrego w postępowaniu Webba w czasach jego pracy w administracji rządowej. Po prostu O’Keefe postrzegał to co robił wtedy Webb, a mowa tu o dyskryminowaniu osób homoseksualnych, jako coś będące normą w ówczesnym społeczeństwie.
Jeszcze przed umieszczeniem teleskopu na orbicie pod koniec 2021 roku, NASA analizowała sytuację i doszła do wniosku, że nie ma powodów, by uznać Webba za niegodnego upamiętnienia w nazwie teleskopu. Choć argument, że jego związek z astronomią podczerwieni jest żaden, pozostaje w mocy.
NASA jeszcze raz rozważa poprawność nazwy teleskopu Webb
I tak mamy Webba w kosmosie, który robi wspaniałe zdjęcia i chyba nikt z was oglądając je i zgłębiając związaną z nimi naukę, nie zastanawia się nad tym co opisane zostało powyżej. Jednak dyskusja wciąż jest żywa, a NASA pod naciskiem miedzy innymi członków Amerykańskiego Stowarzyszenia Astronomicznego (AAS) zdecydowało się jeszcze raz zastanowić nad słusznością nazwy teleskopu. AAS jest jedną z organizacji, która nie przykłada wagi do rozwijania skrótu JWST w artykułach naukowych, a nawet sugeruje, że nie powinno się tego robić.
Jak potwierdził obecny administrator NASA, Bill Nelson, w przekazanym AAS oświadczeniu, historycy NASA analizują jeszcze raz dokumenty historyczne związane z osobą Jamesa E. Webba. Oczywiście to nie oznacza, że nazwa zostanie zmieniona, ale jeśli nie jest to działanie wyłącznie mające na celu rozmycie problemu, to kto wie co ostatecznie przyniesie śledztwo.
Zmiana nazwy Webb czy JWST na inną nie byłaby pierwszą w historii astronomii i eksploracji kosmosu, lecz chyba pierwszą, której powodem byłoby zamieszanie wokół autorytetu patrona.
Źródło: AAS, NASA, inf. własna
- Astro aktualności, a w tym - Webb znów w pełnej formie, rakieta SLS może się przeterminować, a inflacji mogło nie być
- Tych gwiazd nawet Webb może nie dojrzeć, choć (są) one miliony razy jaśniejsze od Słońca
- Filary Stworzenia odsłaniają swoją mroczną stronę na tym zdjęciu z Webba. Gdzie się podziały gwiazdy?
Komentarze
15No raczej to co się dzieje w około tego tematu świadczy, że jesteśmy coraz dalej od oświecenia i pogrążamy się w głupocie rodem z mroków średniowiecza. Ataki nienawistnego hejtu w jakie wpisuje się choćby autor wobec ludzi z resztkami zdrowego rozsądku tylko potwierdzają, że głupiejemy, a cywilizacja popada w ciemnotę.
Może Webb też byłby bardziej światły w dzisiejszych czasach, ale miał szczęście odejść z tego świata, zanim cała ta paranoja go próbowała przemodelować. Uważam, że miał nie tyle "łeb" do astrofizyki co do ludzkiej anatomii, i wtedy na pewno zdał sobie sprawę, że promowanie homoseksualizmu jest tak samo zdrowe jak podejmowanie prób spłodzenia potomstwa przez osoby tej samej płci, nie mówiąc już o wszelkich odmianach, które ta na wskroś "nowoczesna" ideologia próbuje przemycić.
Dziś to twór militarny w przeważającej części...
...o nic.
dodam że politycy PiS mają problem z kolorowymi szkolnymi kredkami, albo torebką Pinkiego z pewnej dosyć dennej bajki :) im strach zagląda bardzo głęboko w oczy.
W tamtych czasach trzeba było być tzw. "prawdziwym mężczyzną", i dyskryminacja LGBT była czymś powszechnym, zaś zjawisko społecznie słabo tolerowane. Problem jest w tym, że obecna poprawność polityczna żąda nie tolerancji, lecz akceptacji a to kolosalna różnica.
Generalnie razi mnie to nieustanne żądanie akceptacji na poziomie LGBTQI+, RGB, HDMI, USB czy innego SATA. Niech każdy sobie żyje jak chce, byle by nie krzywdził innych, i się z tym nie obnosił. Właśnie to jest tolerancja, taka prawdziwa, anie zgniła od podszewki poprawnością polityczną. Żądanie akceptacji przyniesie skutek odwrotny do oczekiwanego, i mnie to po prostu razi.
Niech WEBB zostanie WEBBem. Chociaż ja jego imieniem bym nazwał misję faktycznej kolonizacji Księżyca, zaraz po zakończeniu projektu Artemis.