Większość obecnych mocy przerobowych zarezerwowało Apple
Sony może się cieszyć ogromnymi udziałami w rynku sensorów światłoczułych o czym niedawno wspominaliśmy, ale ma to też swoje konsekwencje. Gdy stajesz się popularny, chętnie bierzesz na siebie coraz większe zobowiązania, aż w końcu nie jesteś w stanie ich wypełnić. A to może, choć nie musi, podkopać twoją pozycją rynkową. Sony jest w takiej właśnie sytuacji. Jest tak duże zapotrzebowanie na sensory do aparatów cyfrowych produkowane w jej fabrykach, że nie daje rady realizować w pełni wszystkich zamówień.
W efekcie część producentów, a dotyczy to znacznej liczby firm z Azji musi skierować swoje prośby do innych producentów - Samsunga, Omnivision czy Toshiby. Nawet sam Samsung, który wraz z Apple zalicza się do największych odbiorców sensorów Sony, nie instaluje we wszystkich egzemplarzach danego modelu sensorów jednego typu. Dzieje się tak od dawna, najnowszym przykładem jest Samsung Galaxy S6, w którym stosowane są zarówno konstrukcje rodzime (ISOCELL) jak i te od Sony. Kwestia, które są lepsze to już inna rzecz, a odpowiedź wcale nie jest taka trywialna.
Sony zarezerwowało obecnie bardzo dużą część swoich mocy produkcyjnych dla Apple, które szykuje jesienią premierę smartfona Apple iPhone 6c. Wedle doniesień źródeł opiniotwórczego serwisu Digitimes, Sony nie radzi sobie z dostawami nawet 30-50% zamówień dla innych producentów. Gdy są to firmy o jeszcze mniejszym znaczeniu niż Xiaomi, Huawei czy ZTE, mowa nawet o 80-90% niedostarczonych zamówień.
Branie na siebie wielu zobowiązań sprawia również, że niektóre spadają na samo dno i tak jak produkty na półce sklepowej pozostają tam długi czas, podczas gdy tylko front jest stale zmieniany. Czy podobny problem ma Sony ze swoimi wewnętrznymi zamówieniami? Serwis sonyalpharumors poddał pod dyskusję taką możliwość, której konsekwencją ma być niewielka liczba premier aparatów systemowych marki Sony w ostatnich miesiącach. Istotniejsze jednak jest raczej to, czy Sony radzi sobie z zapotrzebowaniem na swoje flagowce z rodziny Sony A7?
I jeszcze jedna kwestia. Jak wiadomo, im większy sensor tym trudniej utrzymać tę samą jakość na całym waflu. Oznacza to, że znacznie więcej układów nie spełnia założonych norm w przypadku pełnej klatki niż sensora do smartfona. I teraz pytanie, czy producenci tacy jak Sony, by poprawić wydajność linii produkcyjnych skłonni są zastosować mniej restrykcyjne normy, tak by więcej matryc trafiało do aparatów. Jeśli tak, to musimy się liczyć z tym, że pomiędzy aparatami z górnej półki mogą być spore różnice gdy przyjdzie im pracować w trudnych warunkach oświetleniowych. A to znacznie trudniej wytłumaczyć niż w przypadku smartfonów, gdzie wystarczy powiedzieć, że „zastosowano różne sensory”, co ma właśnie miejsce w świetle doniesień o stosowaniu zarówno sensorów Samsunga jak i Sony w Samsung Galaxy S6.
Źródło: image sensors world, inf. własna
Komentarze
7Jakoś dziwnie się to pokrywa z tym newsem.
Można by wnioskować, że Canon kupuje matryce od Sony.
Ma ktoś jakieś wiarygodne informacje czyjej prodykcji matrycę są w ostatnich Canonach? W tym i 5Dr i 5Ds ?