W swoim najnowszym raporcie Bank Światowy przekonuje, że automatyzacja przebiega raczej powoli, a jej skutki w skali globalnej są niemal niezauważalne.
Roboty zabiorą nam pracę (a przynajmniej części z nas) i nie należy udawać, że tak nie będzie. Trzeba jednak równocześnie mieć świadomość, że sytuacja zdecydowanie nie jest tak tragiczna, jak próbują ją przedstawiać przeciwnicy automatyzacji.
Po pierwsze bowiem w tym samym czasie, w którym przyczynią się do zniknięcia kilkudziesięciu milionów etatów, roboty pomogą utworzyć ich prawie dwa razy tyle. Po drugie zaś, poważne transformacje to wciąż przyszłość, a nie teraźniejszość. Skąd taki wniosek?
Da się go odnaleźć w najnowszej edycji corocznego raportu World Development publikowanego przez Bank Światowy. Czytamy tam, że nie pojawiły się jak dotąd dowody na to, że postępujący proces automatyzacji powoduje poważny spadek zatrudnienia w skali globalnej.
Owszem, da się zauważyć spadek zatrudnienia w przemyśle, ale dotyczy to głównie krajów rozwiniętych i stanowisk niewymagających dużych kwalifikacji. Równocześnie rośnie liczba miejsc pracy na stanowiskach kreatywnych i na rynkach o niższym poziomie rozwoju.
Ekonomiści w Banku Światowego przypominają również, że automatyzacja z wykorzystaniem robotów i sztucznej inteligencji to nie pierwsza, lecz już czwarta rewolucja przemysłowa. Poprzednie także wyeliminowały część etatów, ale – jak widać – pracy nie brakuje.
Szanse ludzi na odpowiednie przygotowanie się na nadejście rzeczonej rewolucji rosną również dlatego, że sam proces automatyzacji nie odbywa się szczególnie szybko. Zainteresowanych tematem zachęcamy do lektury raportu World Development 2019 (PDF w języku angielskim).
Źródło: World Bank Group, Digital Journal, The Mercury News. Ilustracja: DrSJS/Pixabay
Komentarze
7Dla ludzi z moim wyksztalceniem pracy i tak nie ma wiec zasilki, zapomogi, zebranie u roznych organizacji charytatywnych jest moim jedynym zrodlem utrzymania!