Nie tylko Warner Bros zatrudnia osoby zajmujące się "tropieniem" piratów internetowych. Na ten sam pomysł wpadło wiele innych wytwórni filmowych i muzycznych - także w Polsce.
Warto przeczytać: | |
Można by rzec "polowanie na czarownice rozpoczęte" i wszystko na to zaczyna wskazywać, bowiem od kilku miesięcy wytwórnie jak i dystrybutorzy zaczęli zatrudniać rzesze osób "polujących" na internetowych piratów. System działania jest prosty - wielkie wytwórnie zatrudniają tak zwanych łowców, którzy często są osobami jeszcze studiującymi lub świeżo po studiach i dysponują odpowiednią wiedzą w dziedzinie informatyki śledczej - jeżeli tak to łagodnie można określić. Następnie każdy z takich "łowców" przenika do środowisk pirackich, wyszukując przy tym pliki udostępnione w sieci nielegalnie, a następnie za pomocą oprogramowania przygotowanego specjalnie do tego celu przechwytuje adresy IP (Internet Protocol) osób udostępniających nielegalne pliki oraz pobierających je.
Zdobyte numery IP są w ten sposób przekazywane z żądaniem wszczęcia postępowania do odpowiednich organów - w tym przypadku policji, prokuratury lub bezpośrednio do sądu. W tym drugim przypadku najpierw składany jest wniosek o zobowiązanie dostawcy usług internetowych do udostępnienia wytwórni danych osobowych osoby, z adresu IP której pobierano bądź udostępniano materiały chronione prawem autorskim. A tak zdobyte dane dają prawo do bezpośredniego dotarcia do wspomnianych osób. Według Jana Bałydygi ze Związku Producentów Audio-Video, większość takich spraw jest załatwiana ugodowo i polega na wypłacie odpowiedniej sumy pieniędzy przez osobę udostępniającą bądź pobierającą nielegalnie pliki.
Według nieoficjalnych danych tylko w tym roku w Polsce firmy zajmujące się "tropieniem" internetowych piratów zapukały do ponad tysiąca domów. Zaś według serwisu sfora, amerykańskie firmy zajmujące się przysłowiowym już "polowaniem na czarownice", działające na zlecenie takich wydawców jak SouthPeak Games czy JoWooD, tylko w samym Białymstoku namierzyły blisko 500 osób, które ściągały z sieci pliki objęte prawem autorskim. Przeciw osobom, których adresy IP zostały namierzone, złożono już w sądzie pozew o odszkodowanie. Tylko w bieżącym roku Związek Producentów Audio-Video (ZPAV) złożył w prokuraturze ponad 500 zawiadomień o popełnieniu przestępstwa przez osoby nielegalnie udostępniające utwory muzyczne.
Jak wynika z szacunkowych danych ZPAV, straty firm fonograficznych zrzeszonych w tejże organizacji od maja bieżącego roku wyniosły ponad 3 mln złotych. Jeszcze kilka lat temu internetowi piraci byli w Polsce dosyć łagodnie traktowani przez sądy - większość takich spraw była po prostu umarzana. Teraz sytuacja zdaje się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni, gdyż w coraz większej liczbie spraw sądy orzekają horrendalne odszkodowania na rzecz wydawców. Jednym z przykładów może być czerwcowy wyrok płockiego sądu, na mocy którego oskarżony zapłacił 16 000 złotych odszkodowania i spędzi pół roku w więzieniu.
Jak widać, organizacje antypirackie wzięły sprawy w swoje ręce i na własny rachunek poszukują osób łamiących prawo. Szkoda tylko, że do tego celu wykorzystują metody, które mają wiele wspólnego z inwigilacją, śledzeniem czy łamaniem prywatności internautów - co z kolei jest również łamaniem prawa.
Źródło: Gazeta Prawna, Sfora
Polecamy artykuły: | ||
Klonujemy komputer - maszyny wirtualne | 100 porad i sztuczek do Windows 7 | Test 4 kart GeForce GTX 460 |
Komentarze
131Firmy, organizacje, każdy jeden, ma psi obowiązek w przypadku podejrzenia popełnienia przestępstwa złożyć zawiadomienie na policję, która jest podstawowym organem, ew. zgłosić się do prokuratora, aczkolwiek ten z reguły działa na wniosek policji.
Policja, po przyjęciu zgłoszenia, powinna udać się do prokuratora po zezwolenie, na przeszukanie i aresztowanie w zależności od wyników.
Ci debile pomijają po prostu organy śledcze!
Sąd nie powinien....nie ma prawa! uznać tego za dowód w sprawie, ze względu, iż mogły one zostać sfingowane na potrzeby oskarżenia.
Tylko informatyk działający z ramienia prokuratora i policji ma prawo zabezpieczyć cyfrowe dowody :/
Każdy lepszy prawnik albo rozgarnięty pozwany podważy takie "dowody" jakie ci ludzie zbierają i to w minutę.
Sprawny programista napisze narzędzie, mogące nie jednego wrobić w piractwo :/
To się prosi o rebelię
Jeszcze z tego będzie niejedna afera.
1)Nie maja prawa przechwytywac adresow IP
2)W polsce na wlasny uzytek mozesz legalnie sciagnac(lecz musisz po 24h usunac),ale juz udostepniac nie
3)Pewnie Ci 'szpiedzy' tez byli piratami,ale ich zlapano i jako forme rekompensaty musza polowac na innych;]
Pzdr i pocwicz,tez mieszkam w Bialymstoku;]
Stąd 100000 ściągniętych filmów o wartości 10 euro każdy daje nam hipotetyczną stratę wielkości 1 000000 euro.
W rzeczywistości 90% ludzi którzy ściągnęli "zmierzch" nigdy by go nie kupili na DVD. Ba, nawet do kina by nie poszli.
oni mają kasę więc oni są górą i mogą łamać prawo jak im się tylko podoba
przeciętny polak ma kiepskie pojęcie jakie ma prawa i jak może się bronić
1. "Zaś według serwisu sfora amerykańskie firmy zajmujące się przysłowiowym już "polowaniem na czarownice""...
Jakie to w naszym języku jest przysłowie z "polowaniem na czarownice"?
Ciągłe i niewłaściwe używanie takiego sformułowania jest odrobinę infantylne.
2. [...]śledzeniem czy złamaniem prywatności internautów[...]
Tutaj pewnie chochlik się jakiś wkradł, bo ładniej by brzmiało "złamaniem prawa do prywatności internautów".
Można powiedzieć, że się czepiam, ale o ile lepiej się czyta teksty, gdy są napisane poprawną polszczyzną. Także dbajmy o nasz język.
według prawa dowód zdobyty nielegalnie nie moze byc dowodem w sprawie,
a to co robią nie jest zgodne z prawem...jest nielegalne...i tyle
zalosne!
Sytuacja podobna choć inwigilacja ma trochę inne znaczenie.
Nie włamują się do komputera, ale zbierają informacje o działaniu podejrzanego użytkownika w sieci. Takim może być przypadkowy użytkownik lub kolega właściciela. To złe. To chore. Tak samo jak google, jedni każą blokować sieci WIFI, drudzy zbierają dane o sieciach i hasłach.
1.To Polska właśnie....
2.Nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności.
Warto znać swoje prawa, nie tylko w tej sytuacji, ale na co dzień.
No i przypominam iż jesteśmy w UE, trzeba z tego korzystać. Można i trzeba (!!!) skarżyć Polskę i polskie organy jeśli łamią prawo.
Utrzymywanie niskiej świadomości prawnej jest korzystne dla wszystkich z wyjątkiem zwykłego obywatela.
Ale każdy ma google i zawsze może podnieść swoją świadomość prawną.
Nie stanie się przez to prawnikiem, ale nawet ABC znajomości prawa pozwala wygrać z wieloma cwaniakami żerującymi na absolutnej nieznajomości prawa obywateli.
Pięknie mi podszedłeś pod zdanie: "nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności"
Z takim tłumaczeniem - wyrok w kieszeni.
Mam nadzieję, że Cię nie uraziłam "wykorzystując" jako przykład.
Ale znajomość ABC prawa to nie tylko torrenty.
To Pan który odmówił płacenia za przejazd odcinkiem autostrady, który autostradą nie był. To możliwość zorganizowania protestu obywatelskiego, uciążliwego dla celu protestu, ale zgodnego z prawem.(nie skończysz jak Lepper - wyrokiem w kieszeni)
Świadomość, że To Tobie trzeba udowodnić winę, a nie Ty swoją niewinność.
I setki przykładów z życia. W kontaktach w sklepach (towar z promocji ma gwarancję jak normalny - przykład w dobie promocji) Z urzędami - nie musisz mieć rachunków za prąd z przed 10 lat, bo pani w okienku je chce, itd, itd.
Dlatego obywatel świadomy swoich praw jest obywatelem 100% bardziej niebezpiecznym dla złego państwa niż obywatel z bombą ;P
Lol, "tera mnie deportują, albo zamknom" lol
przypominam gazecie badz co badz prawnej ;] ze w polsce sciaganie NIE jest nielegalne, nielegalne jest udostepnianie.
dziekuje ;]
od wyroku się nie uchylasz płacić będziesz tylko powoli bo Cię nie stać
tak samo płaćcie mandaty to ich troszkę wku.... rzy
:)
każdy ustrój po pewnym czasie męczy tak obywateli
że następuje rewolucja
moim zdaniem REWOLUCJA jest już niedaleko
niech no tylko podatki podniosą powyżej 50%
z drugiej strony wiecie jak to jest
jak się podnosi powoli to mniej boli
i się ludzie przyzwyczajają ... a to niedobrze
kiedyś za 1% podatku ludzie szli z widłami pod pałac i wynosili idiotów na tych widłach ... euch brak dzisiejszym ludziom jajec
podnoszą głównie podatek na produky nie przetworzone 5-7%
a że taki produkt żeby przetworzyć przeleci przez średnio 17 zakładów
który se każdy nałoży te swoje 5-7% więcej podatku to ...
obliczyć łatwo ... ile zapłacimy
dlatego też chlep poszedł już średnio o 90%
:)
niż ten co został złapany na piraceniu np windowsa
oczywiście że do ściągania a nie do ściaganie programów na licencji freeware
Nie zapominajmy że w Polsce na własny użytek możesz ściągać, zabronione jest rozpowszechnianie czyli krótko i zwięźle mówiąc udostępnianie.
Co mnie obchodzi że oni tracą każdego prędzej czy później ktoś nabije w butelkę. Podstawowa rzecz gdyby płyty były o połowę tańsze to jak znam życie 3\4 z tych co ściąga kupiła by oryginał a nie za płytę w SATURNIE ze składanką z 2009 kiedy już prawie mamy 2011 płaci się 40-50zł. SKANDAL to właśnie firmy typu ZAIKS i inne pokrewne powinny stanąć przed sądem za żerowaniu na biednym POLAKU !!!!
Natomiast z pobieraniem jest jeszcze więcej problemów, ponieważ sam fakt pobierania nie jest nielegalny. Trzeba również udowodnić kto jest pobierającym. Jeżeli nikt się nie przyzna to game over. Jeżeli mamy delikwenta należy udowodnić, że pobierający dane posiadał wiedzę co do nielegalności pobieranego pliku. Wtedy można wysunąć wniosek z paragrafu o paserstwo. Nie ma obowiązku posiadania dowodów legalnego nabycia muzyki, filmów, książek, to na skarżącym leży obowiązek udowodnienia, że weszliśmy w posiadanie tych danych nielegalnie. Oczywiście jeżeli posiadamy kilkaset gigabytów filmów i mp3 to już gorzej. Natomiast jeżeli ktoś ściągnął film, obejrzał i skasował to udowodnienie winy jest praktycznie niemożliwe. Zawsze można twierdzić, że zorientowaliśmy się iż plik zawiera nielegalne treści i go skasowaliśmy. Zgadzam się, że wytwórcy zwyczajnie zastraszają ofiary i te w obawie przed sądem płacą a nie muszą.
Inaczej sprawa wygląda z programami. Tutaj trzeba posiadać dowód legalności. Więc w tym przypadku wystarczy namierzyć delikwenta i z automatu policja robi kontrolę. Jeżeli nie mamy podkładek pod oprogramowanie wtedy mamy problem. Te 16 tysięcy odszkodowania to właśnie za oprogramowanie.