Właściciele komputerów z Mac OS w Metro: Last Light zagrają już 10 września. Wersja na Linuxa pojawi się nieco później.
Jakiś czas temu przyglądaliśmy się temu, jak wyglądają rynkowe udziały Windows 8. Siłą rzeczy w tego typu zestawieniach znajdują się też niszowe propozycje - Mac OS i przede wszystkim Linux, na które decyduje się naprawdę niewielu użytkowników. Ich liczba okazuje się jednak wystarczająca dla wydawców niektórych gier.
Chociaż na systemach tych można pograć w kilka bardzo interesujących tytułów, to jednak niemal wszystkie głośne tytuły solidarnie je omijają. Nic dziwnego zatem, ża jakikolwiek wyjątek od tej reguły może cieszyć zwolenników owych platform. Tym razem przygotowywany jest dla nich naprawdę łakomy kąsek - Metro: Last Light.
O tym, że produkcja ta zawita na Mac i Linux zaczęto spekulować kilkanaście dni temu. Firmy Deep Silver i 4A Games dość szybko to potwierdziły, a teraz ujawniły nawet datę premiery.
Właściciele komputerów z Mac OS w Metro: Last Light zagrają już 10 września. Wersja na Linuxa pojawi się nieco później, ale wedle zapewnień stanie się to jeszcze w tym roku. Co ciekawe, można spodziewać się tutaj także wszystkich dodatków, a osoby, które kupiły grę pod Windows, otrzymają również dwie zapowiedziane teraz wersje.
Rzecz jasna Metro: Last Light nie spowoduje gwałtownego wzrostu zainteresowania systemem Linux, ale być może jest to dobry prognostyk dla wszystkich zwolenników tej platformy. Warunek jest jeden - śladem Deep Silver muszą pójść inni wydawcy.
Źródło: joystiq, hackbud
Komentarze
48Ogolnie to programy sie pisze prawie tak samo na Maca i Linuxa wiec nie powinnismy czekac dlugo.
Btw panie redaktorze, wcale ze nie - w krajach zachodu a szczegolnie USA Mac'i sa bardzo, bardzo popularne.
Jeżeli liczba konkretnych gier na linuksa będzie rosła, w końcu dojdzie do sytuacji kiedy gościu kupujący komputer do grania zada sobie pytanie - po cholerę mi windows czy mac-os za grubych kilka stów, skoro mogę mieć linucha za darmo i za kasę kupić kilka(naście) gier. I wtedy dopiero M$ powie "Auć!". Pożyjemy, zobaczymy...
Co do testów to proste testy zgodności ze specyfikacją masz tu http://www.g-truc.net/doc/OpenGL%20matrix%202013-04.pdf
I taka Mesa nie przechodzi testów w wersji 3.2... dodajmy jedynych nowinek wykorzystywanych z OpenGL 3.2 (shaderów geometrii i próbkowania MSAA z shaderów - najważniejszych rzeczy również w kolejno DX10 i DX10.1). Te testy są jednak bardzo pobłażliwe, bo Mesa ma problemy z OpenGL 2.x i starszymi.
Co do Valgrind to cytowany człowiek z Intela nie wie o czym mówi (tzn wie, ale broni firmy która ma tylko takie sterowniki). Problemy sterowników Mesa nie są w mapowaniu pamięci GPU (GEM z jądra, z którego Mesa korzysta), a głównie w implementacji OpenGL. Korzystam z Valgrinda na co dzień przy debuggowaniu aplikacji OpenGL i ani sterowniki Nvidii, ani AMD nie zgłaszają błędów (lata temu sterowniki AMD miewały z tym problemy, ale wtedy nie nadawały się do niczego - również względem zgodności z OpenGL). Najzabawniejsze jest to, że odpalił glxgears i jest ok. Nic dziwnego, bo tu sterowniki nic do roboty nie mają - to program wymagający OpenGL 1.0 (nawet z VA (od OpenGL 1.1) nie korzysta tylko z dostarczania wierzchołków w trybie bezpośrednim), i tu wyjątkowo nie ma, żadnych błędów implementacji (mapowanie pamięci GPU dalej w GEM jest takie samo), jednak jeśli skorzystasz z nowszego kodu to wyleci Ci masa błędów.
R600g vs Catalyst - otwarty sterownik coraz bardziej konkurencyjny
linux + r600 Shader Optimization Back-End vs Windows 7 + Catalyst 13.1 in Heaven Benchmark. 1:0 dla Linuksa
http://www.gearsongallium.com/?p=752