Robisz zdjęcie i po chwili wiesz wszystko na temat tej konkretnej osoby. Tak działa Clearview – aplikacja mająca pomagać w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek, ale mogąca też prowadzić do powszechnej inwigilacji. Kto się skusił? Wyciekła lista klientów.
Clearview, czyli pokaż mi twoją twarz, a powiem ci kim jesteś
Zanim przejdziemy do odpowiedzi na to pytanie, przypomnijmy w ogóle, czym jest Clearview. To aplikacja porównująca zdjęcie zrobione w danym momencie z miliardami fotografii w Internecie, aby pomóc w ustaleniu tożsamości konkretnej osoby. Na oficjalnej stronie start-upu odnajdujemy informację, że przeszukiwaniem nie są objęte prywatne dane, a całość ma służyć dobrej sprawie, ale trudno jest nie zauważyć potencjalnych zagrożeń.
Clearview pokazuje zresztą, że przyszłość rodem z thrillerów sci-fi (czytaliście Zero Marca Elsberga? Polecamy!) staje się powoli teraźniejszością. Wprawdzie dostęp do bazy nie jest powszechny, ale możliwość uzyskania niemal kompletu informacji na temat danej osoby (jak się nazywa, ile ma lat, gdzie mieszka…) tylko na podstawie jednego zdjęcia jej twarzy, to coś, co i tak może przerażać.
Wyciekła lista klientów Clearview – to głównie stróże prawa, ...ale nie tylko
Szczególnie, że jak na niedostępną publicznie bazę, dostęp do niej okazuje się mieć sporo osób. Wspomnieliśmy wszak o liście klientów Clearview – znajduje się na niej 2200 organizacji, z czego sporą część (co nie dziwi) stanowią stróże prawa, tacy jak FBI czy Interpol, ale też lokalne policje i amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości, jak raportuje BuzzFeed. To byłoby jeszcze zrozumiałe (szczególnie, że są już potwierdzone sytuacje, w których oprogramowanie pomogło), ale…
Na liście znajdują się też uniwersytety oraz prywatne firmy, które raczej nie muszą rozwiązywać spraw kryminalnych. Są na niej na przykład duże sieci sklepów (jak Macy’s czy Best Buy), Bank of America, Madison Square Garden, Pechanga Resort Casino, NBA czy Coinbase.
Ich przedstawiciele przekonują, że odbyły się tylko testy tego rozwiązania i nie jest ono wykorzystywane na co dzień, ale każe się to zastanowić, jak długo tak pozostanie i kto jeszcze może (choćby tylko na próbę) użyć takiego identyfikacyjnego oprogramowania.
Szansa na poprawę bezpieczeństwa czy masowa inwigilacja?
Google zbiera dane na nasz temat, aby zapewnić nam spersonalizowane treści w sieci, Facebook – aby pomagać nam w utrzymywaniu kontaktu ze znajomymi, aplikacje randkowe – aby nakierować nas na idealna drugą połówkę, a Clearview – aby poprawić nasze bezpieczeństwo i pomóc w ewentualnej identyfikacji: tak przestępców, jak i ofiar. Założenia wydają się w porządku, ale duże znaczenie ma to, kto korzysta z takiej wyszukiwarki i w jakim celu.
I wszyscy jesteśmy częścią tego systemu. Jedynym sposobem, by nie być w nim uwzględnianym, jest niekorzystanie z tych wszystkich cyfrowych usług. A może wcale nie trzeba z tego rezygnować i na dobra sprawę nie ma się czym przejmować? Jakie jest wasze podejście do tego tematu?
Źródło: BuzzFeed, The Verge, Interesting Engineering, Clearview
Czytaj dalej o prywatności:
- Chcesz zachować prywatność i masz dość zaklejania kamery taśmą?
- Wiesz, która przeglądarka najbardziej dba o twoją prywatność?
- Facebook daje więcej narzędzi do ochrony prywatności
Komentarze
3