Do tej pory system Kinect kojarzył się większości graczy z prostymi gierkami typu drapanie tygrysa za uchem czy udawanie, że jest się sprawnym.
Do tej pory system Kinect kojarzył się większości graczy z prostymi gierkami typu drapanie tygrysa za uchem czy udawanie, że jest się równie sprawnym co Kinga Rusin z You Can Dance. Microsoft nie chce jednak ograniczać swojego systemu jedynie do gier, pojawił się więc pomysł wykorzystania Kinecta do leczenia ludzi.
Załóżmy, że dana osoba musi zgłosić się na terapię grupową, ale z jakichś powodów nie chce tam iść. Nie ważne czy chodzi o niechęć do tego typu rozwiązań, wstyd czy po prostu nieodpowiadający termin. Wystarczy, że pacjent posiada Kinecta podpiętego do peceta i połączenie z internetem. Kinect wychwyci pozycję w jakiej siedzimy, ułożenie naszych rąk i mimikę twarzy tak by specjalny awatar jak najwierniej oddawał naszą reakcję na to co dzieje się na terapii. A wszystko pod płaszczykiem choć częściowej anonimowości. Taka sytuacja została właśnie przedstawiona na poniższym zdjęciu.
To nie koniec możliwości systemu Kinect w rękach lekarzy. Przykładowo kamera może pomóc w przeglądaniu dokumentów pacjenta, zdjęć rentgenowskich czy wyników badań za pomocą gestów. Według Craiga Mundie z Microsoftu, szczególnie przydatne może się do okazać na sali operacyjnej gdzie lekarz nie będzie musiał czekać aż pielęgniarka przyniesie mu odpowiednie dokumenty, używać komputera z myszką czy też niesterylnych dokumentów.
W teorii wygląda to całkiem nieźle, a Microsoft zapewnia, że ma wstępne wersje oprogramowania dla lekarzy. Mimo to zapewne przyjdzie nam jeszcze długo czekać, aż nasz pan doktor będzie korzystał z Kinecta do czegoś więcej niż głaskanie tygrysa po... pracy.
Więcej o Kinect:
- Xbox Kinect użyty do tworzenia holografów
- E3: Halo 4, Minecraft i wszędzie Kinect - konferencja Microsoftu
- Wirtualne przymierzalnie z Kinect w Topshop
- Microsoft zdradza więcej o Kinect dla PC
Źródło: Ubergizmo
Komentarze
5Hm. Moim zdaniem, głównym celem terapii grupowej jest dzielenie się swymi przeżyciami, doświadczeniami, problemami i sukcesami w grupie ludzi, w która gromadzi osoby znajdujące się w podobnej sytuacji... To właśnie poczucie więzi oraz świadomość tego, iż nie jesteśmy sami z naszymi kłopotami ma przynieść poprawę, zrealizować cel terapii.
Tymczasem takie rozwiązanie jest całkowitym zaprzeczeniem tej ideii.
Czy pewnego dnia na zajęciach grupowych będą uczestniczyły same wirtualne avatary ? Przypomina to film Surogaci - Ludzie zamknięci w czterech ścianach, biorący udział w sztucznym życiu ;)