Każdy fan MMORPG wie jak ciężkie bywają powroty do dawno porzuconych tytułów. Sam też tego doświadczyłem z The Elder Scrolls Online, które po burzliwej premierze na 5 lat wylądowało na półce! Smoki zdziałały jednak cuda i znów jestem w grze, bawiąc się lepiej niż kiedykolwiek.
Każde sieciowe RPG miewa trudne początki. Nie inaczej było z The Elder Scrolls Online, w momencie jej premiery w 2014 roku. Decydując się jednak wówczas na zakup gry w zasadzie mogłem spodziewać się, że coś tu będzie zgrzytać. Szczególnie, że ilość chętnych do zabawy w sieciowym świecie Tamriel była, łagodnie mówiąc, sporawa. Na tyle, że w pierwszych lochach do bossów ustawiały się kolejki.
Kto wie, może gdyby nie liczne problemy wieku dziecięcego, grałbym w The Elder Scrolls Online do dziś. Koniec końców odłożyłem jednak grę na półkę, po cichu licząc, że w ciągu miesiąca czy dwóch sytuacja się unormuje…i tak o niej zapomniałem.
Nie myślcie jednak, że przez kolejne 5 lat zupełnie wyleciało mi z głowy, że The Elder Scrolls Online leży u mnie na półce. Nic z tych rzeczy. Po prostu jakoś nie było okazji by znów spróbować dać się porwać przygodzie w sieciowym Tamriel.
Co prawda, przy okazji wydania dodatku Morrowind byłem już bliski uruchomienia gry na moim PlayStation 4 (wszak jakby nie patrzeć to Morrowind, TEN Morrowind), ale jak to zwykle bywa, wówczas pojawiło coś innego co skutecznie odciągnęło od gry. Podobnie było zresztą z Summerset, choć w tym przypadku jakoś nie czułem magii stojącej za tym rozszerzeniem.
A jednak teraz znowu przechadzam się po Tamriel odkrywając kolejne zadania, zapuszczając się do złowieszczych ruin i eksplorując mroczne lochy. Chyba już wiecie dlaczego, prawda? Impulsem do powrotu okazało się nadejście The Elder Scrolls Online: Elsweyr, a wraz z nim szumnie zapowiadanych smoków. Wiadomo – smoki są dobre na wszystko!
Miłe zaskoczenie
O dziwo jednak, to nie smoki zrobiły na mnie obecnie największe wrażenie. Owszem, te latające jaszczury, na sam widok dostarczają nam miłego dreszczyku emocji. Świetnie też stanąć z nimi oko w oko, walcząc pośród płomieni i ognistych kul wspólnie z grupą innych graczy. Po pierwszym takim starciu chwilę powtarzałem sobie w myślach „Wow, to było coś!”.
Mimo to smoki nie mają co równać się absolutnie fantastycznym światem wykreowanym nie tylko na potrzeby tego akurat dodatku, ale także wcześniejszych. Przez te 5 lat The Elder Scrolls Online przeszło niesamowitą wręcz metamorfozę – od gry, która nie potrafiła jeszcze określić swojej tożsamości, po w pełni spełnionego erpega, w którym nawet zdawałoby się nic nie znaczące zadanie poboczne może urosnąć do arcyciekawej przygody.
Pierwszy z brzegu przykład – zaraz po przybyciu do Elsweyr trafiło mi się zadanie, w którym miałem pomóc jednemu kociemu detektywowi z humanoidalnej rasy Khajiit w odkryciu kto stoi za porwaniem córki jednego z mieszkańców Riverhold, niewielkiego miasteczka leżącego na granicy z Cyrodiil.
Kilka odnalezionych śladów i intryga szybko zaczęła się zagęszczać aż do nietypowego spotkania z groźnie wyglądającą kotką, która ostrzegła mnie by dla własnego dobra nie drążyć tematu zaginięcia, bo owa córka lata temu opuściła miasto.
Po głowie kołaczą się pytania – jak to możliwe? Czy ktoś tu się pomylił? A może to jakieś czary albo jeszcze grubsza intryga? I wiecie co – finał tej opowieści jak tak zaskakująco rozbrajający, że od razu chce się więcej takich właśnie historii. Chapeau bas, Panie i Panowie z ZeniMax Studios, chapeau bas!
Bierz życie za rogi i walcz
Oczywiście nieodłączną częścią każdej przygody w The Elder Scrolls Online jest walka. Wszak to ona rozwija naszą postać, odblokowując coraz to nowe możliwości wyprowadzania ataków i rzucania czarów. To ona też pcha nas w najciemniejsze zakamarki Tamriel, by sprawdzić swoje przeciwko bardziej wymagającym przeciwnikom.
Ktoś powie pewnie teraz, że walka w The Elder Scrolls Online jest zbyt prosta i schematyczna, bo przecież twórcy jakiś czas temu wprowadzili do gry skalowanie poziomów. I ja też początkowo tak myślałem…do czasu pierwszego spektakularnego zgonu w starciu z jednym z bossów lochu, do którego się zapuściłem w pojedynkę.
Okazało się, że starcia potrafią stanowić w Elsweyr spore wyzwanie, a i nauczenie się systemu walki, tak aby w pełni z niego korzystać, wymaga czasu i doświadczenia. Wystarczy spojrzeć na grę wysokopoziomowych weteranów by się o tym przekonać.
Ale najlepsze w tej mojej niefortunnej przygodzie w lochu okazało się zachowanie zupełnie nieznanego mi gracza – nie dość, że sam, zupełnie bezinteresownie mnie wskrzesił, to jeszcze pomógł mi później ubić tego nieszczęsnego bossa, z którym za pierwszym razem mi nie wyszło.
Podobnych sytuacji miałem już całkiem sporo. Gracze chętnie pomagają, i to nie tylko podczas wielkich starć ze smokami, w czasie których trup ściele się gęsto, ale także w, zdawałoby się, mało znaczących walkach z napotkanymi podczas wędrówki potworkami. Potrafią nawet zatrzymać się, gdy zobaczą, że ktoś jest w potrzebie. Pod tym względem społeczność The Elder Scrolls Online jest naprawdę niesamowita.
The Elder Scrolls Online: Elsweyr – wstęp do wielkiej przygody
Przyznam szczerze, że siadając ponownie do zabawy w The Elder Scrolls Online nie sądziłem, że tytuł ten zdoła mnie jeszcze wkręcić na tyle bym chciał spędzić w nim następne kilkadziesiąt godzin. A jednak Elsweyr dało radę.
Raz, że siadając teraz do gry otrzymujemy tyle najróżniejszych przygód, że naprawdę ciężko skupić się na jednym, główny wątku. Dwa – że dzięki skalowaniu poziomów nie czujemy się niczym skrępowani (no prawie!) i możemy dowolnie podróżować po całym Tamriel.
I akurat ten aspekt zabawy chyba najbardziej przypadł mi do gustu. Wreszcie nie mam wrażenia, że gra stawia przede mną sztuczne bariery w postaci wysokopoziomowych potworów zmuszając mnie do wielogodzinnego grindu, tylko po to bym mógł przekroczyć granicę kolejnej prowincji.
Dzięki temu też w The Elder Scrolls Online bez trudu odnajdzie się każdy szukający przede wszystkim dobrej zabawy. Wystarczy wskoczyć do gry i już, niemal z marszu, można ruszać na smoki! Inni gracze na pewno pomogą!
Wszystkich zainteresowanych grą zachęcamy do odwiedzenia oficjalnej strony The Elder Scrolls Online
Komentarze
1