Graliśmy w Street Fighter 6 – niby beta, a wykonaniem powala na łopatki. Szykujcie się na nokaut
Street Fighter 6 zadebiutuje w 2023 roku, 8 lat po poprzedniej odsłonie. Capcom chciałby od razu zrobić piorunujące wrażenie na graczach, aby nie wydawać kilka lat później ulepszonej wersji. Czy to się uda? Beta Street Fighter 6 rozwiewa wiele wątpliwości.
Street Fighter 6 – witamy w metaverse. Nie tego się spodziewałem na początek
Choć Street Fighter 6 to rasowa bijatyka, to od razu uświadamia nam też, że nie samym mordobiciem człowiek żyje. Zresztą już Mortal Kombat 11 nauczył nas, że anturaż jest równie istotny, co okładanie się po pyskach. No i w ten deseń, nowy Street Fighter już na dzień dobry wciąga nas w metaverse’ową otoczkę. Wita nas jakiś brat bliźniak Chrisa Tuckera z Piątego Elementu, a my po nieco przydługiej jak na moją cierpliwość nawijce (halo, to bijatyka!), lądujemy w Battle Hubie.
No, ale zanim wyruszymy w podróż, należy zebrać ekipę – w tym przypadku odwiedzieć obowiązkowy edytor postaci. Jeśli jarają Cię tego typu rzeczy, to pewnie spędzisz tu kilka kwadransów, zanim w ogóle tkniesz grę. Utworzona tu postać nie będzie “bohaterem” jako takim, lecz awatarem, którym będziemy poruszać się po wspóldzielonym obszarze sieciowym.
W Street Fighter 6 możemy swobodnie spacerować, zaczepiać innych (np. emotkami/pozami a’la Dark Souls), kupować nowe wdzianka, czy też wreszcie brać udział w sieciowych pojedynkach lub organizować turnieje. Miłym smaczkiem jest to, że aby wywołać walkę sieciową, trzeba zasiąść przed automatem z grą. Co więcej, na takich maszynach można też grać w inne tytuły Capcomu!
Ogólnie widać, że dla deweloperów cały ten Battle Hub będzie służyć monetyzacji gry oraz kreowaniu aspektu społecznościowego. Trzeba będzie więc się pogodzić z jego istnieniem. Jeśli natomiast chcemy zignorować całą tę otoczkę – to w zasadzie możemy.
No dobra, ale chyba nie zapomnieli, co w bijatyce liczy się najbardziej?
Nie czujcie się zmyleni przez hub w stylu Destiny – Capcom przyłożył się niemniej pieczołowicie do serca gry, czyli systemu naparzania. Już od samego początku okazuje się ewidentnym, że Street Fighter 6 to bardzo strategiczna gra. Walki są taktyczne, wręcz nawet metodyczne. Losowym klepaniem przycisków daleko tu nie zajdziemy. Trzeba odpowiednio „czytać” przeciwnika, aby blokować i w odpowiednim momencie kontrować ruchy. Niby okładamy się po pyskach, ale sednem gry są właśnie tzw. “mind games”.
Jeśli przeciwnik będzie grał nazbyt lekkomyślnie, jednym przyciskiem możemy się wciąć i odpowiedzieć dewastującą kontrą (trochę jak w Killer Instinct). Co ciekawe, w zależności od kontekstu, przycisk odpowiadający między innymi za kontry, może mieć tutaj także kilka innych funkcji, którymi m.in. wytrącimy przeciwnika z równowagi. Każdy kij ma jednak dwa końce i jeśli będziemy nadużywać mechaniki Drive Impact, to “wypalimy” pasek z nią powiązany, a nasza postać zaliczy spowolnienie i będzie otwarta na ataki.
Jedna ważna uwaga - system walki Street Fighter 6 nie każdemu przypadnie do gustu, bo walcząc z doświadczonym oponentem trudno jest go “otworzyć”. Jednocześnie nie jest to gra polegająca na tworzeniu długich combosów, w nadziei, że za którymś razem przeciwnik zapomni zablokować np. niski atak. Niemniej jednak – na poziomie technicznym jest to wybitne rzemiosło, ale trzeba samemu sprawdzić, czy akurat nam to przypasuje.
Nowości w grze i ograniczenia bety
O ile Street Fighter 6 jest niesamowicie “skillową” grą, twórcy poszli na rękę nowicjuszom i przygotowali nowy, uproszczony system kontrolowania postaci. Co istotne, nie zastępuje on sterowania tradycyjnego! Dzięki niemu jednak nie musimy robić nawet ćwierć- ani półkółek do Hadoukena. Wystarczą jeden, góra dwa przyciski. Nie znaczy to oczywiście, że grę uproszczono do granic możliwości – nic bardziej mylnego. Używanie tego typu sterowania wyłącza nas z bardziej zaawansowanych akcji, które można wykonać wyłącznie manualnie. Street Fighter 6 to nadal w głębi serca gra skierowana dla zapalonych entuzjastów bijatyk, a dodatkowy tryb sterowania po prostu ma zredukować próg wejścia dla początkujących.
W becie Street Fighter 6 nie dane było jednak ujrzeć wszystkiego, co gra będzie miała do zaoferowania. Zresztą jest to zrozumiałe. Twórcy muszą wszak skupić się na dalszym usprawnianiu gry, a my mamy tu przede wszystkim przetestować fundamenty. Dlatego też wersja testowa SF6 skupiała się wyłącznie na module sieciowym.
Zabrakło tutaj zarówno trybu arcade, jak i fabularnego. Nie wszystkie funkcje Battle Huba były też dostępne w becie. Szkoda też trochę, że jeśli ktoś szybko przysiadał się do mojego atuomatu, to nie miałem okazji należycie poćwiczyć w trybie treningowym, który był wtedy natychmiast przerywany.
Street Fighter 6 - czy warto czekać i kto powinien się nim zainteresować?
Street Fighter 6 może być ukoronowaniem gatunku bijatyk. Dlaczego? Bo łączy bardzo solidne mechaniki i zachęca do ciągłego samodoskonalenia się oraz odnajdywania właściwego sposobu na oponenta. Ponadto stworzenie połączonego, sieciowego świata gry, w którym spotykamy się z innymi graczami i wchodzimy w interakcje może okazać się strzałem w dziesiątkę. Nikt jeszcze nie próbował stworzyć takiej kombinacji elementów i z takim rozmachem w bijatyce. Jeśli tylko SF6 będzie zalewany ciągłymi aktualizacjami, ma szansę osiągnąć duży sukces.
Na pewno Street Fightera 6 już wyczekują zapaleni szalikowcy serii, jak i fanatycy bijatyk. Wszak głód dobrych bijatyk trzeba zaspokoić, bo ostatnią tak mocno celebrowaną grą w tym gatunku było Mortal Kombat 11 z 2019 roku. SF6 będzie także łakomym kąskiem dla posiadaczy konsol Xbox, których ominął w zeszłej generacji Street Fighter 5. Wydaje mi się również, że z powodzeniem mogą dać mu szansę osoby, które przez dłuższy czas nie miały w ogóle styczności z serią i są tego po prostu ciekawe. I trudno im się dziwić – Street Fighter 6 robi piorunujące wrażenie, chociaż nie jestem do końca przekonany, czy pasuje mi styl prowadzenia walk w tej grze. Niemniej jednak będę z zapartym tchem wyczekiwał tej premiery gdzieś w 2023 roku.
Street Fighter 6 - co nam się podobało:
- głęboka i bogata personalizacja postaci
- świetny, taktyczny system walki
- żywa i kolorowa oprawa graficzna
- rozbudowany tryb treningowy
- intrygujący pomysł na hub w grze
...a co nie za bardzo
- rozgrywka momentami wydaje się aż nazbyt metodyczna
- czasem brakowała czasu, aby swobodnie poćwiczyć
- wszyscy grali Juri!
Komentarze
5Ta gra to legenda bijatyk - Do dziś niepobita...
Tyle razy w nią grałem i nigdy nie udało mi się zobaczyć wszystkich przeciwników - Chyba zawsze poległem na trzecim od końca...