Sony INZONE Buds – tak powinny wyglądać gamingowe słuchawki z górnej półki?
Sony INZONE Buds to małe, douszne słuchawki dla graczy, które urzekają dźwiękiem i przerażają ceną. W tych pchełkach kryje się jednak naprawdę kawał niezłej technologii, choć z pewnością nie wszystkich ona zadowoli. Dlaczego? O tym w naszej recenzji Sony INZONE Buds.
Kojarzycie markę INZONE? Jeśli nie to zapewne niezbyt uważnie śledziliście doniesienia z branży sprzętu dla graczy w 2022 roku. To właśnie wówczas Sony pokazało światu swoją nową serię produktów, w skład której weszły monitory do gier i gamingowe słuchawki dla bardziej wymagających. Pośród zaprezentowanych tam produktów jednej rzeczy jednak brakowało – małych, prawdziwie bezprzewodowych, zaawansowanych technologicznie słuchawek TWS (True Wireless Stereo).
Wiem, co powiecie – że do grania takie pchełki nadają się raczej średnio. A jednak konkurencja ma już takie słuchawki w ofercie. Ba, co chwila na półkach sklepowych lądują też nowe modele takie jak na przykład opisywane przez nas niedawno kosmicznie prezenujące się Edifier Hecate GX05. Wygląda więc na to, że zainteresowanie takim sprzętem wśród graczy wciąż rośnie. Trudno więc się dziwić, że Sony postanowiło naprawić swój błąd i w październiku 2023 przedstawiło nam własną wizję gamingowych pchełek. Japoński producent nie byłby jednak sobą, gdyby nie podszedł do tego z godnym siebie pietyzmem. Poznajcie Sony INZONE Buds – genialne słuchawki dla graczy, które i miło zaskakują i zawodzą jednocześnie.
Sprawdź wideorecenzję Sony INZONE Buds
Specyfikacja sprzętowa Sony INZONE Buds
Konstrukcja: | dokanałowa |
Przetworniki: | 8.4 mm dynamiczne(Sony Dynamix Driver X) |
Łączność: | bezprzewodowa Bluetooth 5.3 (LE Audio) oraz 2,4 GHz (dołączony 2-funkcyjny odbiornik Low Latency) |
Zasięg działania: | do 10 metrów |
Pasmo przenoszenia: | 20Hz – 20kHz (częstotliwość próbkowania 48 kHZ) |
Impedancja: | brak danych |
Konstrukcja mikrofonu: | podwójny, wbudowany |
Typ: | wielokierunkowy |
Czas pracy na baterii: | około 12h w trybie 2.4GHz i około 24h w trybie Bluetooth LE Audio |
Waga: | 6.5 grama pojedyncza słuchawka |
Dodatkowe cechy: | dotykowe przyciski w słuchawkach niewielki odbiornik USB-C obsługa dźwięku przestrzennego aktywna redukcja hałasu ANC, tryb Ambient zaawansowana personalizacja etui ładujące szybkie ładowanie |
Cena w momencie publikacji: | 999 zł |
Pchełki w kolorach PS5… nie tylko dla PS5
Chyba zgodzicie się, że Sony z INZONE trochę namieszało. No bo niby to bardziej uniwersalne akcesoria gamingowe, a wybrana kolorystyka budzi raczej jednoznaczne skojarzenia z PlayStation 5. Między innymi dlatego zamiast podążać dotychczasowym, utartym szlakiem, mając wybór wersji kolorystycznej Sony INZONE Buds zdecydowałem się na całkowicie czarną. No skoro to słuchawki powstałe szczególnie z myślą o największych, pecetowych wymiataczach w sieciowe strzelanki pokroju Valorant, Counter Strike 2 czy Call of Duty nie chciałem, żeby cokolwiek sugerowało mi konsolowe korzenie. Zresztą, PlayStation 5 już wkrótce otrzyma własne douszne pchełki – PlayStation Pulse Explore.
Sony INZONE Buds ma z kolei jak najbardziej pecetowe korzenie. Dlaczego? Bo powstały we współpracy ze znaną zapewne wszystkim miłośnikom esportowych zmagań drużyną Fnatic. Nie była to jednak zwykła kolaboracja, w której firmy wykorzystują jedynie własne marki do promowania produktu. Członkowie Fnatic brali bowiem czynny udział w procesie projektowania tychże słuchawek, o czym zresztą sami opowiadali podczas premierowego, berlińskiego pokazu, w którym dane mi było uczestniczyć. Dzięki ich sugestiom, a także drobiazgowości japońskiego producenta (której sam również doświadczyłem na owym pokazie) powstała konstrukcja, której niesamowitej wręcz wygody po prostu odmówić nie sposób.
Co w Sony INZONE Buds przyjemnie zaskakuje…
Zabrzmi to dość banalnie, ale w tych małych pchełkach faktycznie czuć znacznie mocniejszy nacisk na komfort użytkownika. Zwróćcie uwagę na ich dość oryginalną budowę – tylko część ma tu faktycznie kontakt z naszym uchem. Jak przyznali obecni na berlińskiej premierze japońscy inżynierowie chodziło o zmniejszenie ucisku na naszą skórę. Udało się to jednak nie tylko dzięki specyficznej konstrukcji czy mniejszej masie – jedynie 6.5 grama, ale także specyficznym gumowym nakładkom, które trafiają do naszego przewodu słuchowego.
Mówiłem już, że Japończycy są drobiazgowi i tu mamy tego doskonały przykład – owe nakładki zostały w Sony INZONE Buds tak zaprojektowane, by zapewnić większą przepuszczalność powietrza, a co za tym idzie zminimalizować ewentualny dyskomfort, który pojawia się w trakcie kilkugodzinnego korzystania z słuchawek TWS.
Czy to się udało? W zasadzie tak. „W zasadzie”, bo nie wyeliminowało poczucia dyskomfortu całkowicie, a jedynie przesunęło w czasie punkt, w którym zaczynamy odczuwać ucisk w kanale, a guma, mimo że naprawdę cienka, delikatna i przyjemna w dotyku, zaczyna dość mocno nas grzać.
Nieprzypadkowo w zestawie znalazło się aż 5 akcesoryjnych gumowych nakładek
Tak jak mówiłem to na naszym materiale wideo testowałem te słuchawki na kilku różnych grach. Przeszedłem w nich Niezwyciężonego (The Invincible), pobawiłem się w Spider-Mana 2, ukończyłem kampanie Call of Duty: Modern Warfare 3, a nawet spróbowałem znakomitego Dave the Diver i powróciłem na chwilę do Starfielda, żeby sprawdzić jak to jest z tym dźwiękiem przestrzennym w Sony INZONE Buds (o czym za chwilę). I nigdy nie było krótkie sesje. Dość powiedzieć, że pod względem długodystansowej wygody testowane pchełki okazały się, przynajmniej dla mnie, prawdziwym objawieniem.
Co ciekawe, w dostępnej na komputery osobiste aplikacji Sony INZONE Hub producent umieścił narzędzie do ułatwiające dobranie optymalnych wkładek dousznych. Po jego uruchomieniu sprawdzana jest szczelność kanału słuchowego i w razie czego sugerowana zmiana gumowej nakładki na inną.
Miłym zaskoczeniem Sony INZONE Buds jest też czas pracy na baterii. Te pchełki potrafią pracować blisko 12 godzin bez okładania ich do etui ładującego. Oczywiście ma tutaj znaczenie, czy korzystamy przy tym z systemu redukcji hałasu, ale nawet z nimi wynik jest fenomenalny. Dodajmy do tego jeszcze możliwość szybkiego ładowania – 5 minut w etui i możemy działać przez kolejną godzinę – i już mamy naprawdę kawałek niezłego gamingowego sprzęcicha.
Oczywiście, to wszystko było nic nie warte, gdyby jakość brzmienia okazała się tu ledwie poprawna. Na szczęście i w tym aspekcie Sony nie zawodzi. Posiadając te same przetworniki dynamiczne co doskonałe Sony WF-1000XM5 Buds’y zaskakują naprawdę przyjemnym, pełnym szczegółów dźwiękiem, którym dodatkowo można jeszcze nieco się „pobawić” korzystając z korektora oraz kilku domyślnych ustawień w aplikacji Sony INZONE Hub.
A skoro już tu jesteśmy to nie sposób nie powiedzieć też od razu o dostępnym tu systemie redukcji hałasu ANC. Jest on naprawdę dobry wyciszając tło dźwiękowe pokroju szumu padającego deszczu czy zgiełku ulicy (niskie częstotliwości). Nieco gorzej idzie tu na przykład z wytłumieniem hałasu robota sprzątającego, który krząta się po mieszkaniu, ale trudno oczekiwać po tych maleństwach, że nagle całkowicie odetną nas od wszystkiego. Oczywiście, mamy tu też tryb Ambient, „przepuszczający” dźwięki otoczenia, których poziom głośności można sobie dodatkowo ustawić w aplikacji.
Co najlepsze, do przełączania się pomiędzy trybami wystarczy dotknięcie lewej słuchawki. Co prawda początkowo rozwiązanie to nie wydaje się aż tak intuicyjne, bo w przeciwieństwie na przykład do takiego włączania/wyłączania mikrofonu nie otrzymujemy tu żadnego komunikatu głosowego na którym poziomie ANC aktualnie się znajdujemy. Każdej zmianie trybu towarzyszy jednak inny dźwięk, które po pewnym czasie użytkowania Sony INZONE Buds zaczynamy bezproblemowo rozpoznawać.
Przypisane panelom dotykowym opcje możemy też samodzielnie skonfigurować
Miło zaskoczyła mnie też jakość dźwięku rejestrowana przez wbudowane mikrofony. Wiem, niektórzy będą kręcić nosem, że to co da się usłyszeć na naszym filmie raczej nie powala. Trudno jednak oczekiwać po pchełkach jakości mikrofonów studyjnych. Patrząc przez pryzmat gracza – jeśli słychać mnie wyraźnie, bez żadnych zakłóceń i jestem dobrze rozumiany to jak dla mnie w zupełności wystarcza.
A jeśli dodacie do tego, że podczas korzystania z Sony INZONE Buds w połączeniu ze smartfonem (po podłączeniu do niego odbiornika) żaden z moich rozmówców nie uskarżał się, że mnie nie słychać bądź coś zakłóca połączenie to obraz wbudowanych tu mikrofonów wypada całkiem pozytywnie.
…a co zawodzi
No i właśnie – mimo naprawdę sporego pozytywnego zaskoczenia Sony INZONE Buds ma też kilka rzeczy, które psują entuzjastyczny odbiór tego sprzętu. I nie chodzi tu wyłącznie o takie błahostki jak mało estetycznie wyglądające szklane panele dotykowe, które błyskawicznie „łapią” odciski naszych palców, trochę nazbyt luźne wieczko etui ładującego czy brak dodatkowego adaptera USB-A w zestawie (w Edifier Hecate GX05 mieliśmy go w komplecie).
Producent chwili na przykład, że jego pchełki odtwarzają znacznie dokładniejszy dźwięk przestrzenny za sprawą spersonalizowanej optymalizacji pola brzmieniowego. O ile jednak cała zabawa z aplikacją mobilną 360 Spatial Sound Personalizer, fotografowaniem ucha i skanowaniem przewodu słuchowego jest całkiem ciekawym bajerem, o tyle późniejszy tego efekt jest, powiedzmy sobie szczerze, dość mizerny. Znaczy, czasami słychać delikatne różnice, ale nie robią one aż takiego wrażenia jak przygotowane przez producenta specjalne demo prezentowane na... zupełnie innych słuchawkach.:)
Jednak bezapelacyjnie największą wadą Sony INZONE Buds jest możliwość bezpośredniego sparowania ich wyłącznie z urządzeniami obsługującymi najnowszy, energooszczędny standard Bluetooth LE Audio. Potężnie zawęża to pule obsługiwanych smartfonów do najnowszych flagowców. Nie zrozumcie mnie źle – z tych słuchawek wciąż można korzystać z telefonami, ale wymaga to podłączenia dołączonego do zestawu odbiornika i przełączenia go w tryb PS5/mobile.
Nie da się jednak nie zauważyć, że jest to dość mało poręczne rozwiązanie – odbiornik nie jest wcale taki miniaturowy jak początkowo się wydaje, a po podłączeniu go do smartfona i wrzuceniu sobie takiego zestawu do kieszeni można mieć lekkie obawy o stan gniazda USB-C. Szkoda też, że nie pokuszono się tutaj o osobną aplikację mobilną, choćby pozwalającą na zmianę ustawień korektora podczas słuchania muzyki.
Sony INZONE Buds - czy warto kupić?
Chciałbym napisać teraz, że Sony INZONE Buds to idealne słuchawki dla graczy – małe, superwygodne, wszechstronne pchełki o ponadprzeciętnych możliwościach i genialnym brzmieniu, na które warto wydać te 999 zł, bo tyle wynosi ich sugerowana cena. Chciałbym, ale za bardzo nie mogę. Raz, że do wszechstronności sporo tu brakuje (tylko Bluetooth LE Audio), a dwa – że konkurencja w tym segmencie sprzętowym jest już bardzo silna i równie dobre (choć może nie wszystkimi tymi bajerami, które mają Sony INZONE Buds) pchełki da się „wyrwać” za dużo mniejsze pieniądze.
Dlatego każdy pasjonat grania poszukujący właśnie podobnych słuchawek dla siebie powinien sam ocenić czy ten produkt wart jest swojej ceny. Ja w błyskawiczny skrócie podszedłbym do tego tak - jeśli kochacie Sony za przywiązanie do detali to tu będziecie wniebowzięci. Jeśli jednak prócz świetnego brzmienia liczy się dla Was też uniwersalność to lepiej szukajcie dalej.
Opinia o Sony Inzone Buds WF-G700
- bardzo wygodna konstrukcja pozwalająca korzystać ze słuchawek przez kilka godzin bez przerwy
- fantastyczne, ciepłe i wyraźne brzmienie
- bardzo dobra aktywna redukcja hałasów (ANC)
- konfigurowalne, dotykowe panele na obu słuchawkach
- fenomenalny czas pracy na jednym ładowaniu (do 12h przy połączeniu z odbiornikiem i do 24h po BT LE Autio)
- niskie opóźnienia – tylko 30 ms
- możliwość optymalizacji pola brzmieniowego pod kątem dźwięku przestrzennego
- odbiornik pozwalający na podłączenie do PC, PS5 czy urządzeń mobilnych
- niezły mikrofon jak na dokanałowe słuchawki dla graczy
- szybkie ładowanie
- obsługa tylko Bluetooth LE Audio
- dźwięk przestrzenny (360 Spatial Audio) nie robi aż tak oszałamiającego wrażenia
- brak dodatkowego adaptera USB-A w zestawie
- szklane, dotykowe panele na słuchawkach szybko łapią zabrudzenia
- mało poręczne etui z nieco luźnym wieczkiem
- brak dedykowanej aplikacji mobilnej
- dość wysoka cena
Ocena końcowa
Słuchawki Sony INZONE Buds na potrzeby testów otrzymaliśmy bezpłatnie od producenta - firmy SONY
W artykule znajdują się linki afiliacyjne, przekierowujące do zewnętrznych stron zawierających produkty i usługi, o których piszemy. Otrzymujemy wynagrodzenie za umieszczenie linków afiliacyjnych, jednakże współpraca z naszymi Partnerami nie ma wpływu na treści zamieszczane przez nas w serwisie, w tym na opinie dotyczące produktów i usług Partnerów.
Komentarze
4Za to można spokojnie kupić normalne słuchawki a nie te bezprzewodowe pchełki...