Powrót do sześcioletniego komputera w roku 2024 ma sens? Sprawdźmy czy taka maszyna prócz elementu nostalgii oferuje coś jeszcze.
Przez lata przetestowałem masę sprzętu PC i pomogłem złożyć dziesiątki komputerów. Osobiście jednak nie odczuwałem potrzeby pogoni za nowościami. Głównie ze względów finansowych. Wyznaję też zasadę, że jeśli coś działa prawidłowo to, nie ma sensu naprawiać na siłę. Dlatego korzystam z delikatnie modernizowanej, ale w gruncie rzeczy tej samej platformy od 2013 roku. Ośmiowątkowemu CPU Intela od dawna asystuje nieco młodsza karta GTX 1070.
Tak jakby postanowiłem nadrobić zaległości. Zamierzam złożyć gamingową torpedę, której zazdrościłby każdy entuzjasta… w roku 2018. Przez ostatnich kilka lat obecności w branży technologicznej udało mi się zgromadzić sporo różnorakiego sprzętu. Czasami coś zostawiali producenci, ale przytłaczającą większość gratów pochodzi z przysłowiowego odzysku. Dotyczy to m.in. kultowego GTX 1080 Ti oraz Core i7-9700K. Co dziś można powiedzieć o sprawności takiego duetu?
Żywa legenda, czyli mocarny GTX 1080 Ti.
Karta Nvidii z generacji Pascal trafiła do sprzedaży w marcu 2017 roku. Miało to miejsce dziesięć miesięcy po zaprezentowaniu m.in. GTX 1080 (GP104). Wersja Ti bazuje na rdzeniu GP102, który znaleźć można w GeForce Titan X. Różnica między kartami przemawia na korzyść Titana: 11 vs. 12 GB GDDR5X, plus szyna pamięci 352 vs. 384 bity. Mimo to w grach o kilka procent górą był GTX 1080 Ti.
Istotna była też cena MSRP 699 dol. Nad Wisłą karta początkowo kosztowała 3650 zł. Czytelnicy Benchmarka uznali to za zbyt duży wydatek. Oj, gdybyśmy tylko wiedzieli, co czeka nas za kilka lat. Przypomnę jednak, że Titan X ówcześnie wyceniono na zawrotne 5499 zł. Oczywiście ceny wszystkich kart zmieniały się dynamicznie, bo przecież po drodze przeżyliśmy pierwszy boom kryptowalut.
Do dyspozycji mam MSI GTX 1080 Ti Gaming X, który w szczytowym momencie krypto-szaleństwa kosztował cztery tysiące trzysta złotych. W bardziej unormowanych warunkach można było takiego potworka przytulić za rozsądniejsze trzy tysiące czterysta złotych. Dziś to wydatek rzędu 750-1000 zł. Mój egzemplarz pochodzi z odzysku a dokładniej kartę uratowałem od złomowania. Kilka miesięcy szukałem do niej oryginalnego chłodzenia. Szczęśliwym trafem ktoś takowe oferował na OLX.
Brak Hyper-Threading to żadna nowość. Wspominamy Core i7-9700K
Hyper-Threading towarzyszy procesorom Intel od 2002 roku. HT przez ponad dekadę był nieodłącznym elementem składowym serii Core i7. W nadchodzącej generacji Arrow Lake ponoć gigant ma z niego zrezygnować w swojej topce. Żadna nowina. Przecież w październiku 2018 roku do sprzedaży trafił Core i7-9700K, który w przeciwieństwie do swojego poprzednika nie posiadał HT. Zamiast tego dostał osiem fizycznych rdzeni.
Startował w sugerowanej cenie 374 dol., czyli jakieś dwadzieścia pięć dolarów wyższej niż i7-8700K. Biorąc pod uwagę brak HT oferta nie spotkała się z aprobatą konsumentów. Mimo pochlebnych recenzji sprzedał się bardzo słabo. Szkoda. Przecież prócz odblokowanego mnożnika procesor oferował lutowany IHS z dobrym materiałem termoprzewodzącym, rozbudzając nadzieje na efektywne OC. Bazowe taktownie wynosi 3600 MHz. W praktyce prędzej zobaczymy 4.6 GHz (5-8 rdzeni) do 4.9 GHz na jednym, maks. dwóch rdzeniach. Dołożono też pamięci podręcznej pierwszego i drugiego poziomu, zaś L3 został bez zmian wymiarze 12 MB. Wszystko to przy identycznym do 8700K TDP wynoszącym 95W.
Pomysł Intela w dziewiątej generacji miał sens. Osiem fizycznych rdzeni będzie bardziej uniwersalne niż sześć wspomaganych wielowątkowością. Szczególnie w grach komputerowych. Konfiguracja i7 podyktowana była też przetasowaniem w konsumenckim topie po wprowadzeniu mocniejszego i dużo droższego Core i9-9900K. W skrócie i7-9700K wypełniał niszę, przez co mógł być murowanym hitem w zestawach gamingowych. U swojego schyłku procesor dało się wyrwać za około 1400 zł. Szybko jednak został wycofany z produkcji i sprzedaży. Dziś ceny wynoszą od 500 do 800 zł.
Pozostałe podzespoły komputera rocznik 2018
Kiedyś trafiło do mnie kilka komputerów po ciężkich przejściach. Warstwy kurzu, brudu, kontaktu z różnymi płynami oraz widoczne uszkodzenia mechaniczne i rdza nie rokowały dla nich dobrze. Jeden we wnętrzu był nawet upaćkany czymś, co przypominało zaschnięty sos boloński. Z moich przygód serwisowych udało się uratować m.in. płytę główną MSI Z370M Gaming Pro AC, chłodzenie be quiet! Dark Rock 4 i zdekompletowany zasilacz be quiet! Pure Power o mocy 600W.
Powoli zaczyna to jakoś wyglądać. Z innego zalanego PC odzyskałem biały zestaw pamięci Corsair o zegarze 3200 MHz i pojemności 16GB. W kwestii dysków mam dwa nośniki. Za partycję systemową posłuży NVMe WD SN810 o pojemności 500GB. Kupiony w CEX za 130 zł miał wylatane zaledwie dwie godziny pracy. Natomiast na dane przeznaczyłem zalegający po bardzo starej platformie testowej nośnik WD Blue SATA o pojemności terabajta i montowany w gnieździe M.2.
Po współpracy z NZXT została czarno-biała obudowa H510 Flow. Co prawda nie jest ona z okresu procesora i karty, ale mimo tego (i kilku rys) estetycznie idealnie nada się do tego projektu. Odłogiem leżały jeszcze dwa wentylatory be quiet! Silent Wing 140 mm oraz podpórka pod kartę graficzną. Mimo, że GTX od MSI nie cierpi zbytnio na tzw. GPU sag, to taki gadżet ciekawie uzupełni kompozycję.
Przygotowanie platformy i metodyka testu
Wszystkie podzespoły przeszły gruntowne spa: kąpiel izopropylem, świeże termopady, pasty itd. Płyta główna otrzymała aktualizację UEFI. Na dysk wleciał Windows 10. Trochę czasu zajęło majstrowanie przy konfiguracji BIOSU i systemu operacyjnego. Zastosowałem m.in. undervolting CPU i GPU. PC użytkowałem w formie daily, co wymagało instalacji szeregu potrzebnych narzędzi.
Wszystkie pomiary realizuję na monitorze 32” o rozdzielczości 2560 x 1440 px. Z bardzo leciwymi grami nie będę się cackać: oprawa graficzna na maks. W tytułach równoletnich lub młodszych względem tego PC stawiam na optymalizację detali (np. propozycje Hardware Unboxed lub Digital Foundry). Będzie to głównie mieszanka medium i high z teksturami ultra (11GB VRAM zobowiązuje). W tytułach esportowych oczywiście interesuje mnie maksymalna wydajność. Grając po sieci dobrze mieć sto lub więcej klatek, acz wszystko zależy od typu i specyfiki gry. W przypadku rozgrywki single player stabilne 60 fps uznaję za sukces. Po FSR sięgam, gdy będzie to naprawdę konieczne.
Retrospektywa: gaming przed rokiem 2020
Nostalgiczną podróż zacznę w 2015. Powiedzmy, że PC złożony trzy lata później służyłby m.in. do należytego nadrobienia komputerowych zaległości. Z szerokiej puli możliwości wybrałem konsolowe porty: Batman: Arkham Night oraz GTA V. Pierwszy w dniu premiery była w opłakanym stanie ale z czasem został naprawiony. Drugi działał jak należy praktycznie od początku. Gry uruchomiłem z maksymalną jakością oprawy graficznej. Nie stanowiły one wyzwania dla testowanej konfiguracji.
Batman daje wyłącznie wybór stałych 30, 60 albo 90 klatek z czym komputer nie ma problemu. Gra alokuje 5.3 GB pamięci VRAM. Natomiast GTA V na ustawieniach b. wysokich daje ponad sto klatek, alokując 4399 MB pamięci VRAM. Jeśli podczas rozgrywki postanowimy zablokować klatki na poziomie 60 fps to pobór energii karty spada do 90W. Obciążenie wynoszące zaledwie 29% tłumaczy taki obrót spraw.
W 2016 roku mamy dwa ważne wydarzenia: premierę architektury Pascal oraz Battlefield 1. Rozgrywkę sieciową produkcji studia DICE uruchamiam w detalach wysokich z poziomu DirectX 11. Lekki szok i niedowierzanie, ale GTX 1080 Ti dał popalić Core i7-9700K. Miejscami dwa do trzech rdzeni procesora był obciążone w 95 proc. Na liczniku widziałem średnio 175 fps, czyli blisko ustalonego przez twórców limitu 200 klatek.
Rok później debiutuje Hellblade: Senua's Sacrifice. Z jej pomocą przez kilka lat benchmarkowałem karty graficzne. Pokusiłem się o maksymalne detale. GPU obciążone było w 100 proc., rozgrzewając się do 73°C. Mimo undervoltingu pobór energii GTX-a wyniósł powyżej 240W, co jest rzadkością. Nałożenie limitu 60 fps rozwiązuje ten problem. Gra alokuje ~3400 MB pamięci VRAM.
W 2018 roku debiutują karty NVIDIA RTX a wraz z nimi ray tracing i DLSS. Niestety nowa generacja rozczarowała, przez co zainteresowanie serią GTX 10 nie zmalało. Wieńczący trylogię Shadow of the Tomb Raider nie oszczędza kart graficznych ogólnie i procesorów w lokacjach miejskich. Nasz PC niezależnie od warunków wykręca 100 klatek przy ustawieniach wysokich.
Control (2019) na całego szedł w ray tracing. Sięgając po klasyczną rasteryzację GTX także ma, co robić, acz bez większych problemów utrzymuje stabilne 80 klatek używając detali wysokich. Core i7 przez większość czasu nudzi się, wykazując obciążenie rzędu 25-30 proc.
Nie mogło zabraknąć Read Dead Redemption 2 (2019). Posłużyłem się zoptymalizowanymi ustawieniami proponowanymi przez kanał Hardware Unboxed. Pozwoliło to osiągnąć stabilne 80 fps. Z 2019 wybrałem jeszcze dwie gry: Star Wars: Fallen Order oraz GRID. Przy ustawieniach wysokich z teksturami na ultra obie produkcje osiągają nieco ponad 100 klatek.
Gaming po 2020 roku: początek nowej epoki dla GPU
W 2020 debiutuje seria RTX 3000. Na tym etapie nasza karta jest już trzylatkiem a procesor dwulatkiem. Nie przeszkadza to jednak, aby nacieszyć się urokami Horizon Zero Dawn. Maszyna osiąga średnio 80 klatek a wartość 1% low bliska jest 70 fps.
Pierwsze kłody pod nogi rzuca Cyberpunk 2077. Gra Polaków od premiery w grudniu 2020 zmieniła się diametralnie, wraz z wymaganiami minimalnymi i rekomendowanymi. Do tego od początku jakoś nie grzeszyła optymalizacją dla kart Pascal. Używając mieszanki detali high-medium duet GTX 1080 Ti oraz i7-9700K osiąga stabilne acz tylko 50 klatek średnio. Opcje są trzy: zmniejszyć detale, zejść do 1080p albo zostać przy 1440p i włączyć FSR/XeSS. W dwóch ostanich scenariuszach uzyskujemy stabilne 75 fps.
Czy Crisis 3 Remastered (2021) zrobił wrażenie na GTX 1080 Ti? Nie bardzo. Gra działa płynnie przy 85-100 klatkach. Bez dwóch zdań wzorem optymalizacji będzie Forza Horizon 5 (2021). Przy ustawieniach bardzo wysokich mamy średnio 100 klatek. Wybierając poziom ultra refleksy w trakcie rozgrywki bazują na ray tracingu, z czym zadziwiające GTX 1080 Ti też potrafi sobie poradzić.
2022 przynosi port z PlayStation 4 Marvel’s Spider-Man. Korzystając z detali wysokich średnio uzyskałem 97 fps. Na sterydach powrót zalicza także narodowa chluba w postaci Wiedźmina 3. W jego przypadku postawiłem na detale Uber i tekstury Uber +. Średnio uzyskujemy 100 klatek. Na tym etapie nieźle, jak na pięcioletnią kartę i czteroletni CPU.
2023 rok pokazał, że GTX to już sprzęt z innej epoki. Sporo gier wykorzystuje DLSS, plus nierzadko generator klatek. Przez brak obsługi Mesh Shaders nie dało się grać w Alan Wake 2. Choć patch z marca 2024 w końcu naprawił ten problem to do ideału trochę brakuje. Niemniej spośród nowości ciekawie wypadł Horizon Forbidden West. Komputer uzyskał 60 klatek przy uwzględnieniu detali wysokich. Zejście do medium daje tylko parę fps ekstra. Grałem w podstawkę i niestety rozszerzenie fabularne Burning Shores dokręca śrubę. Dla optymalnych wyników trzeba skorzystać z metody upscalingu (NIS, FSR, XeSS) albo iść na kompromis w postaci redukcji detali lub wyboru 1080p.
Rozgrywka wieloosobowa motorem napędowym gamingu
W świecie PC dominują gry online. W teorii, ponieważ przeważnie mają relatywnie niskie wymagania, komputer sprzed kilku lat wciąż potrafi zadowolić. Przykład Stuternite… Fortnite. Grę uruchomiam w ustawieniach esportowych: wszystko na low, zasięg widzenia i tekstury na high. Do tego wybieramy tryb wydajności, co daje stabilny wynik 300 klatek. Wybór DirectX 11 lub 12 podnosi trochę walor wizualny, ale teraz mamy średnio 185 fps i ciągłe przycinki uprzykrzające zabawę. Gra cierpi na ten problem nawet przy użyciu współczesnych komponentów.
Problematyczny bywa również Warzone 2. Gra stawia spore wymagania przed procesorami. Choćby przy użyciu i7-7700 tytuł okazuje się średnio grywalny. Sięgnąłem po ustawienia zoptymalizowane, proponowane przez pro-graczy. Komputer z i7-9700K osiąga średnio nieco ponad 100 fps. Niestety wartość 1% low na poziomie 35 fps rozczarowuje. Gra cierpi na cykliczny stuttering. Czy dzieje się tak, bo 7700 i 9700 wywodzą się z tej samej linii SkyLake, ergo mają zbliżoną wydajność jednego rdzenia? Niby można to rozwiązać, ale nie mam cierpliwości do grzebania w plikach i sprawdzania dziesiątek metod. W mojej ocenie kaszanka. W sumie co komputer to loteria w kwestii działania tej gry.
CS: Global Offensive kiedyś dało się uruchomić na podkręconym tosterze. Z Counter Strike 2 tak łatwo już nie jest. Użyłem detali niskich, maksymalne tekstury plus dynamiczne cienie, bez pomocy FSR. Miłe zaskoczenie, bo uzyskałem średnio 280 klatek i wartość 1% low na poziomie 120 fps. Przejście na Full HD znacząco nie podnosi tego wyniku. Czyżby bottleneck po stronie procesora?
Apex Legends (2020) miewał zasadniczo dobre i słabe chwile. Trzeba jednak przyznać, że jest on jednak świetnie zoptymalizowany. Przy użyciu mieszanki detali wysokich i średnich nasz PC utrzymuje stabilne 144 klatki, czyli limit fps ustalony przez twórców. Równie ciekawie wypada młodszy The Finals. Używając detali low poza teksturami, PC osiąga średnio 110 fps. Detale wysokie skutkują obniżeniem spadkiem do 70 klatek. Mimo tego wciąż spokojnie da się grać. The Finals jest jedną z nielicznych gier, która bardziej „dusi” GTX-a, co skutkuje dużym poborem prądu i konsekwentnie wysoką temperaturą pracy.
Czy ząb czasu nadgryzł duet GTX 1080 Ti / i7-9700K? Ogólne wrażenia z użytkowania
Jak wypadł prawie topowy PC z 2018? Testowany zestaw pod względem możliwości i komfortu pracy przetrwał próbę czasu. Ogółem podczas typowego użytkowania PC nie zauważyłem większych różnic w porównaniu do dużo młodszych konfiguracji. Aplikacje biurowe, multimedia, Internet działają należycie. Słowem bez większych modyfikacji dałby się go spokojnie użytkować do dziś.
Rezygnacja z Hyper-Threading nie wpłynęła negatywnie na ogólną sprawność CPU. Responsywność stoi na wysokim poziomie. Co więcej, potrafi zawstydzić dużo młodsze hybrydowe rozwiązania Intela na gruncie opóźnień. Wszak 13. i 14. Gen. potrafi być nieco problematyczna w tych kwestiach. Program LatencyMon jeśli raportował problem to przyczyną były elementy składowe sterownika NVIDII, acz w samym użytkowaniu nie było tego czuć. 9700K sprawdzi się też w zadaniach profesjonalnych. Szczególnie z użyciem narzędzi niekorzystających mocno z wielowątkowości. Przykładem będzie choćby Photoshop i Lightroom. Praca z wideo? Zasadniczo też da radę, szczególnie jeśli idzie o interakcję z programem. Jednak trzeba się liczyć z tym, że obróbka gotowego materiału zajmie wyraźnie więcej czasu niż choćby współczesnemu budżetowemu CPU.
O GTX 1080 Ti rozpisywać się nie muszę – klasa sama w sobie. Sprzęt świetnie sprawdził się w grach, co zresztą było jego głównym przeznaczeniem. GTX nie miał problemu z 1440p, zatem 1080p to dla niego spacer przez park. W pracy naturalnie tam gdzie tylko możemy sięgajmy po akcelerację GPU. Za przykład niech posłuży popularny Blender, służący do modelowania i renderowania obrazów oraz animacji trójwymiarowych. Dysproporcja na korzyść GPU względem CPU jest wręcz miażdżąca. GTX 1080 Ti w takich zastosowaniach uzyskuje rezultaty dużo lepsze od niejednego współczesnego procesora. Pamiętajmy jednak, że młodsze budżetowe GPU wypadaną od niego jeszcze lepiej - przykład RTX 3060 oraz 4060.
Gdzie komputer nie sprostał moim oczekiwaniom?
Zasadniczo nie mam większych zastrzeżeń. Podzespoły zestarzały się dobrze, ciesząc się wsparciem do dnia dzisiejszego. Nie będzie problemem migracja do Windows 11, albo montaż współczesnych komponentów. Jest jednak parę mankamentów, o których muszę wspomnieć. Pierwszym będzie RGB, które co jakiś czas robi co chce, wymagając ponownego nurkowania w programie konfiguracyjnym. Niby głupotka, ale mimo wszystko.
Zasadniczo nie spodziewałem się, że procesor będzie bardzo energooszczędny. Z drugiej strony 145W poboru przy pełnym obciążeniu to wciąż mniej niż potrafią wciągnąć współczesne odpowiedniki Intela. Miałem nadzieję na trochę „agresywniejszy” undervolting. Musiałem jednak poprzestać na Core Voltage Offset -0.075 V. W ten sposób zmniejszyłem pobór o ~25W. Choć do zachowania pierwotnej sprawności koniecznym była zmiana planu zasilania Windows na preferujący maksymalną wydajność. Istotnym było też poluzowanie parametru "Turbo Boost Power Time Windows" z zaledwie kilku sekund do maksymalnych 128 sek.
Rozczarowujące była temperatura procesora przy ustawieniach fabrycznych. Test syntetyczny przed undervoltingiem wykazał temperaturę 83-85°C. Do tego cooler wcale nie był cichy. Współczesne nawet budżetowe chłodzenia powietrzem radzą sobie znacznie lepiej. Dla przykładu Arctic Freezer 34 eSports przy niższym poziomie dB spokojnie utrzymuje 74°C. Podczas dłuższych sesji gamingowych, już po undervoltingu, temperatura sukcesywnie rosła do 80 stopni. Zatem cyrkulacja powietrza w obudowie a także możliwości wentylatorów nie powalają. Dlatego też odpuściłem sobie testy z podkręconym CPU.
Na gruncie relacji temperatury do hałasu dobrze wypadła karta graficzna. Prosto z fabryki GTX 1080 Ti potrafi wykazać pobór energii powyżej 250W. Udało mi się obniżyć napięcie rdzenia do 0.925 mV przy taktowaniu 1936 MHz, jednocześnie podnosząc zegar pamięci o 400 MHz. Zależnie od gry odnotowałem pobór w zakresie 170 do 230W. Niestety zdarzały się tytuły zarówno młodsze jak i starsze przesuwające tę granicę. Ogółem undervolting jest obowiązkowy dla tego GPU.
Czy warto składać taką maszynę w 2024 roku?
Gdybym kupił testowany komputer w 2018 pewnie uszczupliłbym portfel o ponad siedem i pół tysiąca złotych. Kosztownie acz bez dwóch zdań byłbym zadowolony z finalnego rezultatu. Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że osoby, które wtedy sięgnęły po platformę AM4 Zen 2 długoterminowo zrobiły lepszy interes, jeśli weźmiemy pod uwagę wsparcie platformy AMD do dziś.
Wracając do tematu montaż takiego PC w 2024 to słaby pomysł, choć wszystko tak naprawdę zależy od ceny. Osobno użyte komponenty nie są tanie – szczególnie płyta główna i procesor. Względem GTX-a mam mieszane uczucia. Bliżej kwoty tysiąca złotych odradzam. Bliżej kwoty siedmiuset złotych można się zastanowić. Niemniej jest w czym przebierać na rynku wtórnym.
Podjąłem się tego zadania, bo miałem trochę szczęścia w kolekcjonowaniu sprzętu. Jeśli kogoś interesuje taki nostalgiczny powrót powinien szukać przecenionych pakietów – płyta g. plus procesor z innymi dodatkami. Zdarzają się też ciekawe okazje na gotowy PC spod biurka lub kadłubki wymagające lekkiego odświeżenia. Trzymając rękę na pulsie trafimy na dobre oferty, choć mimo wszystko należą one do sporadycznych strzałów. Niestety estyma otaczająca te podzespoły znacznie podbija cenę, co nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia.
Rekomendacje modernizacji dla właścicieli PeCeta rocznik 2018
A co, jeśli posiadasz takiego PC lub niedawno udało się ją zakupić go za względnie atrakcyjny pieniądz? W mojej ocenie i7-9700K na dzisiejsze potrzeby wciąż daje radę, więc jeśli w grach potrafimy stonować swoje oczekiwania nie przejmowałbym się upgradem. Zakupu i9 teoretycznie rozważałbym tylko w kontekście bardzo wyspecjalizowanych zadań profesjonalnych. Jednak odradzam modernizację do dowolnej wersji Core i9-9900. Ceny tego procesora to zwyczajny absurd. Lepiej użytkować 9700 ile się da i zaliczyć z czasem przesiadkę na nową platformę z użyciem DDR5 albo po taniości DDR4.
Dość ciekawym przypadkiem będzie GTX 1080 Ti. 11GB VRAM na pokładzie sprawia, że w wielu współczesnych grach tekstury nie wyglądają na dzieło impresjonisty, wpływając też pozytywnie na wartość 1% low. Do tego obecność FSR czy XeSS wydłuża żywotność starszych GPU o ile godzimy się na kompromisy. Z drugiej strony nie obsługuje funkcji DirectX 12 Ultimate, co prędzej czy później będzie doskwierać. Pytanie też, jak długo będzie trwać wsparcie sterowników? Jeśli szukacie zastępstwa w kwestii nowych kart graficznych jest w czym przebierać, acz pamiętajmy o bottlenecku po stronie leciwego procesora. Słowem nie ma, co szaleć. Może zabrzmię kontrowersyjnie, ale mimo wszystko prędzej myślałbym raczej nad zmianą całej platformy i zaadaptowaniem do niej GTX 1080 Ti - chociaż tymczasowo, na okres przejściowy. Na papierze ma to sens, szczególnie w kwestii finansów.
Na koniec pytanie do czytelników
Ta nostalgiczna pozwoliła mi wrócić do czasów, gdy rynek PC był w mojej ocenie dużo bardziej ekscytujący. Zostawiam pytanie otwarte do czytelników: chcecie zobaczyć modernizację bohatera tego tekstu? Albo dedykowany poświęcony karcie GTX 1080 Ti np. w bardziej współczesnej platformie? Piszcie w komentarzach.
Komentarze
21ostatnio składałem z gratów znalezionych w mieszkaniu zestawik 2010 rok ;) to już nie taka łatwa sprawa, jeżeli chodzi o sterowniki, system etc
To jest dopiero "wehikuł czasu" :-)
po nowym roku coś pomyślę by coś z tym zrobić.
Od siebie powiem - Też miałem i mam budżetowy komp - Ostatnio dołożyłem mu pamięć ram 8 BG - teraz jest 16 GB - nowy dysk SSD na CoD Warzone - Zamiana karty graficznej z AMD coś tam na AMD coś tam - nowa jest dwa razy lepsza od starej - na koniec nowy dysk M2 na system bo stary Intela (co za badziew) zepsuł się po ok 4 latach pracy...
Konkluzja - małym kosztem mam znowu komp klasy średniej na którym narazie wszystko działa idealnie i bezproblemowo...
MIELIŚMY kurwa cymbale. Czy każdy kurwa debil musi teraz mówić wszystko w czasie teraźniejszym? Nie ma już czasu przeszłego przyszłego? Podstawówki nie pokończyliście kretyni?
Oczywiscie - nie polecalbym takigo zestawu komus TERAZ do gier 4K, ale na tej karcie przeszedlem miedzy innymi Odyssey, Origins i Valhalle - w 4K, przy framrate okolo 40-50 fpas (mam G-sync w monitorze, wiec wygladalo to calkiem niezle)...