Stukając po okopach
Zawsze jednak przychodzi ten moment, kiedy należy odłożyć na bok opisy ze specyfikacją techniczną i zabrać sprzęt dla graczy tam, gdzie jego miejsce, czyli na cyfrowe pole bitwy. Żeby jak najlepiej zapoznać się z możliwościami Ozone Strike Pro wybrałem kilka tytułów reprezentujących spory przekrój gatunkowy.
Przede wszystkim, porwany gwiezdnowojenną gorączką, zabrałem Ozone Strike Pro na zimową planetę Hoth w grze Star Wars Battlefront. I w przypadku tej strzelanki sprzęt znaczony potrójnym atomem tlenu sprawdził się doskonale. Osobiście doskwierał mi zaledwie jeden drobiazg, czyli czerwone podświetlenie nie tylko „wsadu”, ale też klawiszy „q” i „e”. Jakkolwiek trudno przecenić rolę obu tych przycisków w grach komputerowych, ich czerwony blask bywał mylący. Jako że zwykle podświetlony wyróżniającym się kolorem bywa sam „wsad”, kiedy tylko kątem oka zauważałem karmazynowe migotanie obok palca, byłem przekonany, że moja dłoń przesunęła się nieznacznie na bok i nie spoczywa już w pożądanej pozycji. Nie zmienia to jednak faktu, że był to zaledwie drobiazg w porównaniu z całością wrażenia, jakie wywiera Ozone Strike Pro.
Uznałem jednak, że gra FPS nie jest w stanie w pełni pokazać do czego jest zdolna ta czy inna klawiatura, jako że wykorzystywane jest tutaj zaledwie kilka klawiszy odpowiedzialnych za chodzenie i skakanie. Dlatego też chwyciłem Ozone Strike Pro pod pachę i z razem z nią wskoczyłem do zatłoczonej gangsterskiej piaskownicy, jaką stanowi GTA V. Dopiero śmiganie autami po ulicach Los Santos, pozwoliło mi w pełni doświadczyć tego, co oferują przełączniki MX Cherry Red, w jakie wyposażony został testowany przeze mnie model ozonowej „klawy”. Uczucie, jakie towarzyszy wciskaniu klawiszy jest bardzo przyjemne i pozwala na zachowanie całkiem sporej precyzji, nawet kiedy chodzi o manewry wymagające błyskawicznego stukania paluchami w „a” i „d”.
Również w przypadku gier, w których znany i lubiany „wsad” zastępowany jest przez pulę innych przycisków Ozone Strike Pro radzi sobie doskonale. Reprezentantem tych tytułów została na potrzeby naszych testów blizzardowa MOBA Heroes of the Storm. Klawiatura i tu spisała się wyśmienicie, ale co ciekawe, w tym przypadku podświetlenie większej ilości klawiszy, niż tylko „wsadu”, działało jak najbardziej na jego korzyść. Sprawia to, że rozgrywka jest bardzo przyjemna, a palce intuicyjnie odnajdują potrzebne przyciski.
W zasadzie trudno tu mówić o jakichkolwiek poważniejszych wadach, jeśli chodzi o użytkowanie opisywanego urządzenia. Również w przypadku pracy biurowej Ozone Strike Pro sprawdza się nie najgorzej. W mojej opinii przełączniki MX Cherry Red nie nadają się najlepiej do pisania, ale poza tym osobiście dokuczał mi znacznie bardziej brak szerokiej, wygodnej podpórki pod nadgarstki. Oparte o dolny brzeg klawiatury dłonie nie są wprawdzie zupełnie pozbawione wsparcia, ale mogło być znacznie bardziej komfortowo.
To wszystko jednak, w moim odczuciu, to jedynie drobne mankamenty, które w żaden sposób nie są w stanie zniszczyć ogólnego, bardzo pozytywnego wrażenia, jakie wywiera Ozone Strike Pro. Na szczególną uwagę zasługuje tak zwany „feeling”, który jest niezwykle satysfakcjonujący i sprawia, że zarówno gra, jak i wystukiwanie tekstów w edytorze zyskuje nowy, przyjemny „smaczek”.