Wizualnie laptop California Access M162S utrzymany jest w tonacji bardzo ciemnej czerni, prezentuje się doskonale – kształt i kolorystyka emanują profesjonalizmem, pewnością, spokojem. Naszego wzroku nie rozproszy żadna błyskotka, poza widocznymi z konieczności gniazdkami z boku.
Rozmieszczenie gniazd jest średnio przemyślane i niezbyt mi się podoba. Przede wszystkim wszystkie porty USB mieszczą się z prawej strony i jeśli ktoś korzysta z myszki przewodowej, wtyczka przeszkadza w operowaniu gryzoniem.
Nie pochwalam też gniazdek audio na przedniej krawędzi, a rację przyzna mi każdy, kto korzysta ze słuchawek leżąc na kanapie i opierając notka o kolana. Poza tym wolę gniazdko zasilania umieszczone na tylnej krawędzi laptopa, gdzie przeszkadza w najmniejszym stopniu.
Najbogatsza w gniazdka jest lewa strona laptopa. ExpressCard, czytnik kart flash, LAN, VGA, HDMI, modem i blokada Kensington – niezły zestaw, prawda? Jest tam też mały przełącznik wyłączający moduł bezprzewodowy.
Zamknięty laptop stanowi zwartą, solidną konstrukcję, w której właściwie nie znalazłem słabych punktów, poza lekkimi luzami mocowania baterii. Żadnego skrzypienia, trzeszczenia, dokładne spasowanie elementów, grube klapki osłonowe na dolnej powierzchni, masywne zawiasy. Może jedynie brakuje zatrzasku blokującego ekran, ale laptop nie zdradza tendencji do samoczynnego otwierania się ekranu.