HDD1000 zostało wyposażone w 2 interfejsy sieciowe: Lan 10/100 Mbps oraz Wireless 802.11b/g. Niezbędne adresy MAC zostały zapisane w pamięci urządzenia i można je odnaleźć w jednej z kart dotyczących ustawień. Podłączenie Manty „po kablu” do routera nie sprawiło mi żadnego problemu, jednak przy łączeniu Wi-Fi zaczęły się przysłowiowe „schody”.
Odtwarzacz był oporny na wszelkie ustawienia (automatyczne oraz ręczne) i dopiero po wyłączeniu wszelkich szyfrowań (wg instrukcji wspierane są WEP i WAP) udało mi się nawiązać połączenie. Mimo tego sukcesu, który miał mi zapewnić obsługę kilku zależnych funkcji, okazało się, że część z nich nadal jest niedostępna, a inne działają nie do końca dobrze.
Dysk NAS
Manta pozwala na wykorzystanie napędu jako sieciowej pamięci dyskowej. Odbywa się to poprzez włączenie odpowiedniej opcji w ustawieniach odtwarzacza. Od tego momentu wszyscy użytkownicy sieci, którzy wpiszą w wyszukiwarce (lub uruchomią poprzez główne menu systemu) adres przypisany do HDD1000, mogą zapisywać lub pobierać dane z dysku. Niestety zapis dotyczy tylko dysków z partycją FAT32 (NTSF – tylko odczyt), co znacznie zmniejsza możliwości i elastyczność urządzenia, ograniczając użytkowników do współdzielenia plików o wielkości nie przekraczającej 4 GB.
Biorąc pod uwagę np. rozmiary plików z obecnymi filmami w jakości HD, jest to wielkość niewystarczająca. Brak pełnej obsługi NTSF pozwala przypuszczać, iż producent nie chciał podnosić ceny urządzenia wykupując dodatkowe licencje, jak również, że wykorzystane w HDD1000 oprogramowanie oparte jest na jednej z wielu dystrybucji Linuksa. Są to jednak przypuszczenia, gdyż producent sprytnie „maskuje” tego typu dane, ograniczając podawane przez siebie specyfikacje do absolutnego minimum.