Green Cell PowerPlay20 - tak lekki, a tak pojemny - czyżby powerbank idealny?
Green Cell PowerPlay20 to prawdopodobnie pierwszy na świecie powerbank, który faktycznie oferuje tak dużą, jak 20 000 mAh, pojemność w połączeniu z kompaktowym rozmiarem i bardzo niską masą! Sprawdzimy go w praktyce wraz z całym zestawem akcesoriów tego samego producenta.
- świetny stosunek ceny do możliwości,; - bardzo wysoka sprawność (90%),; - realna pojemność 20 000 mAh,; - obsługa większości formatów szybkiego ładowania,; - pass-Through (ładowanie w czasie ładowania),; - niska masa i kompaktowy (jak na tę pojemność) rozmiar,; - cztery diody wskazujące poziom naładowania,; - szereg zabezpieczeń.
Minusy- ładowanie powerbanku mogłoby być szybsze,; - brak ładowania Qi
Nie tak dawno temu opowiedzieliśmy Wam, jak bardzo pozytywne wrażenie zrobił na nas pierwszy z modeli powerbanków od Green Cell. Jako że, abstrahując od pojemności, znacząco nie różni się od dzisiaj testowanego Green Cell PowerPlay20, to zachęcamy do zapoznania się z ową wideorecenzją Green Cell PowerPlay10, zwłaszcza że do jego wyników będziemy się w dzisiejszym teście odnosić.
Producent podaje tajemnicze +72 godziny pracy iPhona 11 - pytanie tylko, czy dotyczy to czuwania, czy grania?
Jako że na potrzeby redakcyjne nabyliśmy ten właśnie najnowszy i powiększony model powerbanku, to sprawdzimy dla Was, co ma do zaoferowania. Dodatkowo, skoro już nawiedziliśmy sklep Green Cell (wiedzieliście, że mają własny sklep?), to postanowiliśmy doposażyć się w ich przewody i od nich w sumie zaczniemy (możesz też przejść bezpośrednio do testu powerbanku).
Mamy nadzieję, że nowy nabytek posłuży redakcji co najmniej kilka lat.
Akcesoria, na które warto zwrócić uwagę
Zacznijmy może od typowych, a zarazem nietypowych, przewodów USB Typu A zakończonych końcówką USB Typu C lub Lightning (Apple). Dlaczego nietypowych? Nie tylko dlatego, że są wyjątkowo wytrzymałe (co w szczególności ucieszy posiadaczy iPhonów, a ciekawe jest to, że kabel USB-C został dodatkowo wzmocniony kevlarem), ale dodatkowo świecą z mniejszej końcówki! To rewelacyjne w swojej prostocie rozwiązanie, dzięki któremu bez problemu zlokalizujemy kabel w nocy oraz oświetlimy sobie okolice portu, aby nie musieć końcówki podłączać na ślepo (co może zarysować obudowę telefonu).
Kable idealnie nadają się do ładowania, a w razie potrzeby posłużą też do komunikacji z PC.
Z drugiej strony nie można pominąć faktu, że w rzeczywistości oba te przewody oferują transfer na poziomie USB 2.0 (co wynika z ilości zastosowanych wewnątrz połączeń, a nie jakości kabla). Producent zdecydowanie postawił tutaj na prędkość ładowania, podmieniając żyły za nie odpowiedzialne wewnątrz przewodu na odpowiednio grubsze (AWG 23). Oznacza to, że oba przewody są zgodne ze wszystkimi technikami szybkiego ładowania. Przy cenie 35 zł to nie lada gratka dla posiadaczy urządzeń z nadgryzionym jabłkiem (oryginalny kabel o gorszej specyfikacji to koszt 90zł…), ale również wybierając przewód z końcówką USB-C z pewnością nie przepłacamy.
Wszystkie trzy kable posiadają świecącą końcówkę. Kolor odpowiada typowi złącza: biały to Lightning, na pomarańczowo świeci microUSB, natomiast (jak w naszym przypadku) zielony kolor oznacza złącze USB-C.
Jeżeli jednak szukacie oszczędności, a przy okazji znajdziecie zastosowanie dla różnej długości kabli, to warto sprawdzić dostępność 3-paku. My wybraliśmy taki z USB-C i w środku poza niemal identycznym, jak wyżej opisanym, kablem o długości 1,2 m, znaleźliśmy jeszcze jeden o długości 30 cm (świetnie sprawdził się przy montażu powerbanku na goglach VR!) oraz trzeci o długości dwóch metrów – to z kolei odpowiednia długość do ładowania ultrabooka z adaptera 230 V. Ale dość już o kablach! Pora brać się za powerbank, choć też nie bezpośrednio, gdyż upatrzyliśmy sobie w sklepiku jeszcze całkiem ciekawy futerał.
Futerał okazał się być wręcz zbyt pojemny dla PowerPlay20 - widać, że nie tylko nas zaskoczył mały rozmiar powerbanku ;)
Uniwersalna walizeczka, lub jak to producent określa "organizer" Green Cell PowerCase bez problemu pomieści testowanego dzisiaj PowerPlay20 oraz cały zestaw kabli do niego, a do tego jeszcze zasilacz sieciowy (np. ładowarkę Power Source). Jego środek jest wyścielony delikatną tkaniną, a za stabilność przenoszonych w środku przedmiotów odpowiadają siateczka i dwa gumowe paski. Konstrukcja jest dosyć sztywna, ale nie na tyle, aby nie dało się jej zginać palcami (nie będzie zatem znacząco utrudniać pakowania w ciasnych plecakach). Cena na poziomie niespełna 60 zł mogłaby być może nieco niższa, aby wpasowoać się w atrakcyjność jaką oferują powyższe kable.
Z całą pewnością nie można odmówić mu pojemności.
Czas przyjrzeć się powerbankowi Green Cell PowerPlay20
No dobrze, czas omówić sam powerbank. Jak ważna jest jego jakość wie każdy, kto po wyczerpaniu wszystkich możliwości przedłużenia pracy swojego telefony/tabletu, czy nawet laptopa, został zmuszony do szybkiego zakupu „byle jakiego” modelu w lokalnym markecie lub, co gorsza, skusił się na chińskie potworki z Allegro. Producenci bardzo chętnie na wyrost podają pojemności swoich banków energii, a często dosłownie kłamią w specyfikacji, byle tylko zachęcić do zakupu.
A jak wygląda specyfikacja Green Cell PowerPlay20? Otóż tak:
Pojemność: | 20 000 mAh / 77 Wh |
Ogniwa: | Li-Polymer |
Wejścia: | USB-C: 5/9/12 V Max 18 W |
Wyjścia: | USB-C: 5/9 V (2A) lub 12 V (1,5A) Max 18 W; 2x USB-A: 5/9 V (2A) lub 12 V (1,5A) Max 18 W |
Kompatybilne technologie szybkiego ładowania: | GC Ultra Charge; Quick Charge 3.0; Samsung AFC; Huawei FCP; Apple 2.4A; Mediatek Pump Express 1.1/2.0; USB DCP; Power Delivery |
Zabezpieczenia: | Przed przegrzaniem; Przed przeładowaniem; Przed głębokim rozładowaniem; Przed przepięciem |
Gwarancja: | 12 miesięcy |
Wymiary: | 140 x 72,8 x 24,6 mm |
Waga: | 341,7 g |
Dodatkowe funkcje: | Pass-Through; Przycisk wyłączenia/włączenia; 4-poziomowy wskaźnik naładowania |
W zestawie: | Przewód GCmatte 25 cm (USB-A -> USB-C) |
Szkoda trochę, że wraz ze wzrostem pojemności ogniw nie pomyślano, aby zwiększyć też prędkość ich ładowania, choć to zapewnę znacznie podniosło by cenę urządzenia.
Kupić powerbank to nie sztuka, ale wybrać taki, który faktycznie zaoferuje pojemność deklarowaną przez producenta to nie lada wyzwanie
Dotychczas powerbanki o pojemności odczuwalnie większej niż 10 000 mAh kojarzone były z wielkimi i ciężkimi "cegłami". Natomiast te, które dało się zmieścić do kieszeni często okazywały się dysponować znacznie niższą od deklarowanej pojemnością... Green Cell PowerPlay20 to pierwszy model, który może ten stan rzeczy realnie zmienić.
Design jest nadal bardzo atrakcyjny, nawet pomimo nieco grubszej konstrukcji.
Wraz z powerbankiem otrzymujemy kabel USB-A – USB-C o długości 25 cm. Można go użyć zarówno do ładowania banku, jak i do podpięcia w celu zasilenia urządzenia z USB-C. Przewód jest płaski i podobnie jak wyżej opisane oferuje transfer na poziomie 480 Mbps i ładowanie z mocą 18 W.
Fabryczny przewód ma 25 cm długości, a dodatko otrzymamy naklejkę z logo producenta.
Wizualnie PowerPlay20 jest w zasadzie identyczny w porównaniu do mniejszego brata, z tą małą różnicą, że jest nieco grubszy. Na pierwszy rzut oka wydaję się, że jest dokładnie dwa razy większy od PowerPlay10 (co dodatkowo sugerowałaby dwa razy większa pojemność), jednak realnie różnica ta jest nieco mniejsza – około jednego centymetra (choć to, jak wiadomo, już można poczuć ;)). Podobnie ma się kwestia wagi – ta wzrosła o mniej niż 75% (a dokładnie o 144 g, podnosząc masę urządzenia do 341 g), co w zasadzie czyni go jednym z najlżejszych modeli o tej pojemności na rynku!
Gdy poziom energii spadnie do 10%, to ostatnia dioda zaczyna migać.
Bez zmian została praktycznie cała elektronika odpowiedzialna za zabezpieczenia i transformację prądu. Mamy tu zatem zabezpieczenia przed przegrzaniem, głębokim rozładowaniem oraz przeładowaniem. Nie zabrakło wsparcia dla większości znanych standardów szybkiego ładowania, w tym autorskiego Green Cell Ultra Charge. Najważniejsze jednak jest to, że pozostawiono funkcję Pass-Through, co pozwala na jednoczesne ładowanie powerbanku i podpiętych do niego urządzeń.
Wyobraźcie sobie następującą sytuację – jesteście w delegacji i wieczorem w hotelu musicie naładować po całym dniu pracy: telefon, zegarek, ultrabooka, no i oczywiście powerbanka. Wszystkie urządzenia podpinacie do powerbanku i tylko jego podłączacie do jedynego gniazdka w Waszym pokoju – rano wszystko czeka w pełni naładowane!
Podobnie jak wcześniejszy model, PowerPlay20 wyposażono w diody sygnalizujące poziom naładowania (i rozładowywania). W dowolnej chwili możemy sprawdzić ten poziom wciskając przycisk z logo producenta. W połączeniu ze świecącym przewodem, mamy prawdopodobnie rekordowo długo świecącą latarkę ;)
Zgadza się - ten maluch posiada więcej energii, niż większość ultrabooków!
Wszystko pięknie, tylko czy to faktycznie 20 000 mAh? Czas przetestować PowerPlay20
Testowanie rozpoczęliśmy od weryfikacji prądu ładowania w obie strony. I ten, podobnie jak w poprzednio testowanym PowerPlay10, wypada zgodnie z tym, co producent obiecuje. Napięcie pod dużym obciążeniem i przy niskim stanie naładowania nie spada nawet o 3%. Ponownie należy zaznaczyć, że korzystanie z jednoczesnego ładowania banku, jak i podpiętych do niego urządzeń, ogranicza napięcie do 5 V, ale w typowym scenariuszu (jak wyżej) to nie przeszkadza.
Należy pochwalić ilość wspieranych formatów szybkiego ładowania – w praktyce każde urządzenie, jakie do PowerPlay20 podepniemy, powinno być w pełni obsługiwane
Jedyne, czego trochę brakuje, to opcji ładowania szybszego niż 18 W – dla pojemności, z jaką tu mamy do czynienia, byłoby to bardzo praktycznym dodatkiem. Testy pojemności przeprowadziliśmy z użyciem ultrabooka oraz miernika przepływu energii z blokadą na 10 W (praca przy natężeniu 1,96-1,99 A i napięciu 4,9-5,05 V). Na wstępie przypomnimy, że pojemność powerbanku określana w mAh dotyczy samych ogniw w nim zastosowanych, a te pracują przy napięciu zmienny w zależności od poziomu naładowania (zwykle od 3 do 4,5 V, dla uproszczenia 3,7 V).
Stabilne trzymanie napięcia to wyznacznik solidnego powerbanka.
Powerbank po pełnym naładowaniu przez ponad 7 godzin był w stanie, w wyżej opisany sposób, ładować naszego testowego ultrabooka. Średnia z trzech pomiarów dała wynik na poziomie 14 021 mAh, co przekłada się na 69,5 Wh. Mówimy tu wobec tego o sprawności rzędu 90%! Przeliczając (dla bardzo dużego uproszczenia) na napięcie samych ogniw, uzyskamy faktycznie nawet nieco ponad 20 000 mAh. Nadal trudno nam uwieżyć, że udało się taką pojemność w takim rozmiarze zmieścić.
14 000 mAh przy 5 V to wynik nieosiągalny dla wielu konkurencyjnych modeli o rzekomo tej samej pojemności.
Odnosząc te wyniki do rzeczywistości można przyjąć, że testowany bank energii pozwoli naładować telefon z typową, dajmy na to 2500 mAh baterią, jakieś 7 razy. Testowany przez nas ultrabook posiada baterię 41,7 Wh, co (uwzględniając straty na transformacji) pozwoli go naładować jeden raz do pełna i jeszcze kolejne 40-50%.
W czasach, gdy laptopy coraz częściej nie mają wymiennej baterii, taki PowerPlay20 to prawdziwy bohater.
A skoro już przy tym ultrabooku jesteśmy, to sprawdziliśmy też, jak zareaguje na podpięcie powerbanku bez blokady narzuconej przez testy. Model ten jest zgodny z zasilaniem przez USB-C Power Delivery do 65 W. Wynik jest dosyć pozytywny. Co prawda 18 W, jakie oferuje PowerPlay20, to za mało, aby podtrzymać pracę laptopa przy mocniejszym obciążeniu, jednak w nocy, przy obniżonym podświetleniu matrycy, poziom baterii praktycznie delikatnie przyrastał podczas typowego przeglądania Internetu.
Kilka takich powerbanków i można na cały tydzień wyjechać w dzicz albo nawet do Łodzi.
Wyniki testów uważamy za bardzo pozytywne, po prawdzie wypadły nawet lepiej (proporcjonalnie) niż w PowerPlay10, do którego testu ciągle się odnosimy.
Czy warto kupić Green Cell PowerPlay20 i dlaczego tak?
Po całkiem pozytywnym wydźwięku powyższego testu możecie pewnie wywnioskować, że bardzo przypadł nam do gustu nowy nabytek w postaci Green Cell PowerPlay20. Nie znacie jednak jeszcze największej jego zalety na tle konkurencji – a jest nią cena na poziomie 160 zł. Zgadza się – tylko 50 zł więcej, niż za model 10 000 mAh! Oczywiście, można obecnie już taniej kupić powerbank o (domniemanie) takiej samej pojemności, ale ze znacznie mniejszą funkcjonalnością oraz odczuwalnie wyższą wagą urządzenia.
Rozmiar jest kompaktowy, ale najbardziej zadziwia niska masa.
Testy potwierdzają bardzo wysoką sprawność baterii, a funkcjonalnością ciężko mu dorównać, nawet pomijając kwestię ceny. W zasadzie brakuje nam tylko ładowania indukcyjnego, ale to niepotrzebnie zwiększyłoby cenę oraz masę urządzenia – a to kolejny punkt, w którym Green Cell nie ma sobie równych - waga poniżej 350 g to wynik, którego mogą pozazdrościć niektóre banki 10 000 mAh…
Green Cell PowerPlay20 wywraca rynek powerbanków do góry nogami, oferując niespotykany dotychczas poziom opłacalności!
Podsumowując jesteśmy przekonani, że wybraliśmy dla siebie wyśmienity produkt i z czystym sumieniem polecamy go i Wam. Ocena poniżej dotyczy się samego PowerPlay20, ale opisane na początku akcesoria również bez problemu można by pod przyznane wyróżnienia podpiąć. Powerbanku będziemy używać i jeżeli, odpukać, da nam powód do zmiany zdania, z pewnością niniejszy artykuł zaktualizujemy.
Ocena Green Cell PowerPlay20
- Oszałamiający stosunek ceny do możliwości
- Bardzo wysoka sprawność (blisko 90%)
- Realna pojemność około 20 000 mAh
- Obsługa większości formatów szybkiego ładowania
- Pass-Through (ładowanie w czasie ładowania)
- Niska masa i kompaktowy (jak na tę pojemność) rozmiar
- Cztery diody wskazujące poziom naładowania
- Szereg zabezpieczeń
- Ładowanie powerbanku mogłoby być szybsze
- Brak ładowania Qi
Warto zobaczyć również:
- Jedna ładowarka, aby naładować je wszystkie - wideorecenzja GC Power Source
- Adapter Green Cell GC-HUB2 - wideorecenzja
- Powerbank Green Cell GC Prime - wideorecenzja
Komentarze
24To wiejska baba może mówić, że nie ma "prundu" i takiej to ujdzie, bo skąd "niebodze" wiedzieć, że prąd elektryczny jest pochodną napiecia elektrycznego, a ona wie tylko o napięciu seksualnym!
20 Ah, 77 Wh bez słowa pojemność (magia dużych liczb?)
Domniemanie, oczywiście.