Premiera najnowszej odsłony Gears of War już za nami. Co prawda gra straciła część swojego słynnego tytułu poprzestając na skrótowym Gears 5, ale poza tym to wciąż to sama świetna, brutalna i pełna emocji strzelanina co do tej pory. No może z pewnymi wyjątkami.
- wreszcie mocne, wyraziste postaci,; - fabułą z niezłym twistem,; - cały pakiet nowych mechanik powiązanych z robotem Jackiem,; - wciąż świetny tryb hordy,; - ucieczka z roju miłym dodatkiem do multi,; - bogata w detale grafika i świetna muzyka.
Minusy- nieco rozczarowujący finał opowieści,; - otwarte etapy dość puste i nudne,; - trochę zbyt mało innowacji w rozgrywce,; - strona wizualna niektórych lokacji potrafi odstawać od reszty,; - sporo irytujących błędów technicznych.
Fani Xboxa One rozpływają się w zachwytach nad Gears 5 mnożąc powody, dla których nie można przejść obok tego tytułu obojętnie. Czy słusznie? Nie da się zaprzeczyć, że nowa odsłona serii Gears of War błyszczy pośród tegorocznych premier wyjątkowym blaskiem błyskawicznie wspinając się w rankingach gier i listach najlepiej sprzedających się tytułów.
Trzeba jednak powiedzieć to głośno i wyraźnie – Gears 5 oprócz sporej liczny zalet ma też kilka irytujących wad. Oto 5 pozytywnych zaskoczeń i 5 największych rozczarowań najnowszej odsłony serii Gears of War.
Gears 5 nie przyniosło może oczekiwanej rewolucji, ale strzela się w nien wystarczająco dobrze, by zapewnić rozrywkę na długie zimowe wieczory.
Garść miłych niespodzianek zaserwowanych przez twórców Gears 5
Bohaterowie z krwi i kości
Chciałoby się powiedzieć, no wreszcie. Gearsy jakoś nigdy nie miały szczęścia ani do dobrej kreacji bohaterów ani soczystych dialogów. I mam tu na myśli coś więcej niż tylko rzucanie mięsem na prawo i lewo. Powiedzmy sobie szczerze, oprócz Marcusa Fenixa mało kto z gearsowej ferajny był na tyle wyrazisty, by z miejsca zapaść w pamięć.
Jasne, fani powiedzą teraz, że przecież są tu i Dom, i Baird, i J.D., no ale czy mniej zapalony gracz nie śledzący tak dokładnie tej serii potrafiłby z miejsca ich wymienić? Ano właśnie.
Pod tym względem Gears 5 to niemal rewolucja. Nie dość bowiem, że następuje ponowna zmiana głównego bohatera, to jeszcze niemal wszystkie występujące w grze postacie nabrały charakteru. Wreszcie da się poczuć, że kierują nimi jakieś głębsze motywy. Mają też swoje rozterki i uczucia. Nie powiem, naprawdę miła niespodzianka.
Nowy, grywalny towarzysz
Co prawda robocik Jack pojawił się już w poprzedniej odsłonie serii, ale dopiero teraz ma on swoje prawdziwe 5 minut. Nie jest tylko fruwającym wokoło dodatkiem, który czasami przyda się do sforsowania drzwi, ale nieomal pełnoprawnym członkiem drużyny. Mało tego, można nim faktycznie zagrać, o ile tylko gramy z kimś w kooperacji.
Jack ma jednak znacznie większe znaczenie – dzięki odblokowywanym przez nas w czasie zabawy umiejętnościom ma on bowiem olbrzymi wpływ na samą rozgrywkę. Potrafi strzelać z broni energetycznej do przeciwników, maskować siebie i naszych bohaterów, tworzyć tarczę energetyczną, a nawet służyć za psa aportującego leżącą poza naszym zasięgiem broń. Patent świetny, wykonanie – też niczego sobie.
Decyzja, która może zmienić wszystko
Nie, nie bójcie się, nie zamierzam zdradzać najważniejszych twistów fabularnych. Wystarczy, że powiem w Gears 5 pojawia się moment, który nie dość, że niesie ze sobą potężny ładunek emocjonalny to jeszcze ma realny wpływ na przebieg niektórych fragmentów gry. Jaki to moment – to już musicie sprawdzić sami.
Ciesząca mnóstwem detali oprawa wizualna
To jak prezentuje się grafika Gears 5 możecie zobaczyć na zdjęciach i filmach z gry. Zwróćcie uwagę na szczegóły lokacji, ich oświetlenie, a także modele postaci i ich twarze. Co tu dużo pisać – momentami nowe Gearsy wyglądają absolutnie fenomenalnie. Szczególnie w 4K, w 60 klatkach na sekundę i z jakże widowiskowym HDR’em.
A warto wiedzieć, że tym razem mocno zadbano także o pecetową wersję, która oprócz ponad 35 opcji graficznych do samodzielnego ustawienia dostała jeszcze bonusowy pakiet z teksturami w bardzo wysokiej rozdzielczości.
Ucieczka, czyli nowy tryb sieciowy
Gearsową Hordę znają chyba wszyscy. Wszak to ona między innymi rozsławiła markę Gears of War. Oczywiście, w „piątce” też nie mogło jej zabraknąć. I choć gra się w nią równie dobrze, to cieszyć może fakt, że twórcy Gears 5 na tym nie poprzestali i zaserwowali nam też coś zupełnie nowego – tryb Ucieczki z wnętrza roju. Ot, miła odskocznia.
No dobra, dość tych achów i ochów. Czas trochę ponarzekać. A wbrew pozorom jest na co…choć pewnie najbardziej zagorzali fani serii będą bronić Gears 5 rękami i nogami.
W trybie lokalnej kooperacji na Xbox One mogą drażnić trochę czarne pasy po obu stronach ekranu
Największe rozczarowania Gears 5
Nieco rozczarowująca fabuła
Nie zrozumcie mnie źle, sama historia Gears 5 rozwija się całkiem interesująco. Mamy tu i wybuchowy początek z J.D. w roli głównej, i powoli odkrywaną tajemnicę Kait Diaz w dalszej części gry. Niestety, koniec tej opowieści potrafi być niesamowicie rozczarowujący.
To coś jak nagle ucięta historia w wyjątkowo ciekawym serialu, tylko po to byśmy z zapartym tchem wyglądali kolejnego odcinka. Niby Gears of War przyzwyczaiło już do tego typu finałów, ale w tym przypadku naprawdę to ciąży. Szczególnie, jeśli uzmysłowimy sobie, podczas oglądania napisów końcowych Gears 5, że na kolejną część przyjdzie nam sporo poczekać.
Etapy z otwartym światem
Nie da się ukryć, ambicje były duże – zaserwować w Gears 5 etapy w "otwartym świecie". Tego tu jeszcze nie grano. Szkoda tylko, że wyszło to, delikatnie mówiąc, bardzo średnio. No bo co z tego, że śmigamy po otwartej lokacji na saniach, skoro tak naprawdę nic się na nich nie dzieje.
Ot, zasuwamy od jednej miejscówki z misją do następnej, bo tak naprawdę otwarte etapy to zlepek osobnych misji porozmieszczanych na dużej, niemal pustej mapie. Szkoda zmarnowanego potencjału.
Opad szczęki nie gwarantowany
Ano właśnie, efekt WOW. Trochę go w Gears 5 brakuje. Raz, że sporo świetnych scen pokazano wcześniej w zwiastunach więc niespodzianek jest jak na lekarstwo, przynajmniej, jeśli chodzi o walki z bossami, a dwa – że wszystko to już było. Coraz wyraźniej widać, że serii przydałby się jakiś większy powiew świeżości.
Blokujące się postaci i inne, bardziej irytujące błędy
Każdej grze zdarzają się mniejsze i większe wpadki, szczególnie na premierę. Gorzej, gdy jest to tytuł tego kalibru co Gears 5, mocno wyczekiwany, z serii, która już obrosła w legendę. W takiej sytuacji problemy z zawieszaniem się konsoli podczas zapisu rozgrywki, cofaniem do poprzednich lokacji po wczytaniu sejwa, niedziałającymi skryptami, blokującymi się misjami czy też wyrzucaniem z rozgrywki sieciowej irytują bardziej niż zwykle.
Niestety, wszystkiego tego dało się doświadczyć w Gears 5. I choć sporo z tych niedoróbek już naprawiono kilka wciąż potrafi straszyć np. blokujący wyjścia z lokacji kompani.
Nierówna oprawa graficzna
Teraz pewnie myślicie – „zwariował. Przecież przed chwilą rozpływał się nad grafiką, a teraz ją ruga?? Niebywałe”. No cóż, wbrew pozorom można i chwalić i besztać. W Gears 5 zdarzają się bowiem takie momenty, w których obraz fantastycznie wyglądającej gry nieco się rozłazi.
W niektórych lokacjach i animacjach da się już bowiem zauważyć ząb czasu, który powoli nadgryza tę serię. Nie wiedzieć czemu też twórcy zdecydowali się uczynić z robota Jacka jedyną latarkę na wyposażeniu drużyny, która na domiar złego potrafi się pogubić.
Może chodziło tu o podbicie klimatu, może mocniejsze wyeksponowanie efektów HDR – ale gdy sporo lokacji rozgrywa się w ciemnościach raczej szybko przestajemy zwracać uwagę na ewentualne szczegóły otoczenia.
Nie lepiej jest w dużych otwartych przestrzeniach. Niektóre z tych otwartych lokacji zamiast powodować opad szczęki wywołują efekt odwrotny. Mam tu na myśli ich stronę wizualną, która po prostu nie przystaje do reszty.
Gears 5 – czy warto zagrać?
Przyzwyczailiśmy już Was pewnie do tego, że w tym miejscu pojawia się pytanie – czy warto kupić? Ale nie tym razem. No bo skoro Gears 5 dostępne jest w usłudze subskrypcyjnej Xbox Game Pass, której wersja Ultimate kosztuje obecnie zaledwie 8 zł za 2 miesiące to kwestia czy kupić staje się mniej istotna. Wszak za tę cenę mamy dostęp do znaczenie większej biblioteki gier.
Z drugiej strony przy tych 8 zł pytanie czy o to warto w Gears 5 zagrać może wydać się nieco pozbawione sensu. Jakby nie patrzeć to jedna z najbardziej wyczekiwanych tegorocznych produkcji. Co nie znaczy jednak, że jest bez skazy. Może trochę przerosły ją ambicje z otwartym światem, może czuć już od całości lekki powiew prehistorii, ale wciąż strzela się tu świetnie. Może nie na tyle by powiedzieć o Gears 5 - rewolucja, ale wystarczająco by zapewnić rozrywkę na długie zimowe wieczory.
Ocena końcowa Gears 5:
- wreszcie mocne, wyraziste postaci
- fabuła z niezłym twistem
- cały pakiet nowych mechanik powiązanych z robotem Jackiem
- wciaż świetny tryb hordy
- ucieczka z roju miłym dodatkiem do multi
- bogata w detale grafika i świetna muzyka
- nieco rozczarowujący finał opowieści
- otwarte etapy dość puste i nudne
- trochę zbyt mało innowacji w rozgrywce
- strona wizualna niektórych lokacji potrafi odstawać od reszty
- sporo irytujących błędów technicznych
- Grafika:
dobry - Dźwięk:
dobry plus - Grywalność:
dobry
Ocena ogólna:
Oto co jeszcze może Cię zainteresować:
- Borderlands 3, czyli jak prawie wyłożyć się na pewniaku
- GreedFall - pretendent do miana RPG roku
- Control - gra, która zaskakuje
Komentarze
11Z jednej strony dobrze, bo gra lepiej działa... z drugiej jak mam po optyku głośniki, to karta dźwiękowa potrzebuję odrobinę CPU, by wysyłać ciągły sygnał i go nie gubić, więc dla mnie się trochę nie sprawdza :)
Ale gra fajna, opad szczeny, jak robot włącza latarkę był :)