Chcesz poczuć czystą frajdę z latania? DJI Avata da ci jej na pęczki. Ale wcześniej zapłaczesz
Nigdy bym nie przypuszczał, że Dji Avata - mały dronik chińskiego producenta dostarczy mi emocji większych niż ich wcześniejsza sportowa maszyna. Latając Dji FPV miałem jednak ciągle duszę na ramieniu byle tylko go nie rozwalić. Z Dji Avata tego problemu nie ma. No, prawie…
Dji Avata – dron dla każdego?
W tym roku Dji z pewnością nie próżnuje. W ostatnich miesiącach ten chiński producent zaserwował nam już bowiem nowe, ultralekkie gimbale Dji RS3 i RS3 Pro, zaskakująco dobrze wyposażonego nowego drona z serii mini, czyli Dji Mini 3 Pro, a już za chwile pokaże najprawdopodobniej kolejną odsłonę swojej kamerki sportowej – następcę Dji Action 2. Nie sposób nie zauważyć, że wszystko to są w pewnym sensie kontynuacje już istniejących linii produktowych. Niewielka DJI Avata trochę się z tego schematu wyłamuje.
Oczywiście, możecie powiedzieć, że to przecież ciąg dalszy romansu firmy Dji ze światem dronów wyścigowych, którego jaskółką było zeszłoroczne Dji FPV. Ale, powiedzmy sobie szczerze, mimo całej rewolucyjności tamtej konstrukcji nie okazała się ona wielkim hitem sprzedażowym. Czy mniejsza, zgrabniejsza Dji Avata będąca dronem typu CineWhoop, z zamontowanymi na stałe osłonami śmigieł i kamerą osadzoną na jednoosiowym gimbalu zdobędzie większą popularność? Oj, chyba tak. Dlaczego? Tego dowiecie się z naszego filmu.
Latać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej…
Choć Dji Avata podąża śladami Dji FPV to jednak już na pierwszy rzut oka widać zmianę trendu. Producent odrobił lekcje z poprzedniego roku i tym razem, zamiast trudnego do okiełznania drona filmowo-wyścigowego, zaserwował nam wywołującą emocje maszynę dla każdego. Po to właśnie w zestawach znalazł się kontroler ruchowy. Co prawda może on początkowo budzić mieszane uczucia, szczególnie pośród tych, którzy sterowanie dronami opanowali do perfekcji (a już na pewno tymi wyścigowymi), ale w tym przypadku sprawdza się wyśmienicie.
I piszę to z pełną odpowiedzialnością, bo sam nie za bardzo wierzyłem w to rozwiązanie. Nauczenie się sterowania jest jednak tak proste i intuicyjne (steruje się tu niczym joystickiem), że w zasadzie po kwadransie lotu jakikolwiek strach dosłownie wyparowuje, a w jego miejsce wchodzi czysta frajda. Powiem tak – z DJI FPV nie odważyłbym się równie szybko zejść na 40 centymetrów i latać na takiej wysokości z pełną prędkością. Przy Dji Avata zrobiłem to już podczas drugiego lotu.
Tak wygląda dron po bardzo niskim przelocie nad trawami:)
Ale mniejszych lub większych ułatwień dla początkujących i średniozaawansowanych jest tu znacznie więcej. Między innymi po to do najdroższego zestawu dorzucono nowe gogle - Dji Googles 2. I nie chodzi tylko o to, że dzięki nim czas potrzebny na przygotowanie się do lotu został skrócony do jakichś 2-3 minut. Mniejsze rozmiary, waga i świetne patenty – czy to z rozkładanymi antenami czy z ręczną korekcją dioptrii i regulacji rozstawu okularów - naprawdę robią tu różnicę.
Najlepsze jest jednak to co w owych goglach widzimy. Tym razem bowiem mamy tu bowiem dwa ekrany Micro-OLED o rozdzielczości 1080p, które, za sprawą technologii OcuSync 3.0, z minimalnym opóźnieniem wyświetlają super płynny obraz w maksymalnie 100 kl/s. Do tego dochodzi jeszcze totalnie przeprojektowany interfejs opierający się na 3 wysuwanych zakładkach i małym touchpadzie umieszczonym z boku gogli. Dość powiedzieć, że ogarniecie tak zmodernizowanej obsługi to kwestia dosłownie paru minut.
Muszę pochwalić Dji za jeszcze jedno, niezwykle pomocne rozwiązanie – latając z goglami na głowie wreszcie nie trzeba zastanawiać się, gdzie dokładnie znajduje się miejsce naszego startu, bo na ekranie gogli zawsze ten punk oznaczony jest wymowną literką H. Możecie to zresztą zobaczyć na naszym filmie powyżej.
Trzeba też dodać, że DJI Avata wiele wybacza, choć i tu możemy sporo nabroić. Przedstawiając to obrazowo - jeśli Dji FPV był pod tym względem jak kula armatnia to nowy dron jest niczym pocisk. Lepiej zawczasu o tym pomyśleć i wykupić ubezpieczenie DJI Care Rerfresh, tak na wszelki wypadek.
Sporej wielkości akumulator podbija wagę Dji Avata – to 162 gramy z około 410 gramów całkowitej masy tego drona
Jasne, mocna, zwarta konstrukcja z wbudowanymi osłonami śmigieł potrafi oprzeć się niejednej przeszkodzie, czasem niemal ich nie zauważając. Niezbyt silne uderzenie w gałęzie czy drzewo może wywołać pewną, krótkotrwała niestabilność lotu, ale najczęściej dronik odzyskuje po tym dawny wigor i możemy fruwać dalej. Przy silniejszym, przy większej prędkości, może już nie być tak różowo.
Raz zdarzyło mi się, że nagły podmuch wiatru zmienił trajektorie lotu co koniec końców skończyło się upadkiem. Możecie zresztą zobaczyć ten moment na naszym filmie. Na szczęście Dji Avata nie tylko przetrwała ten incydent, ale i bez problemów pozwoliła mi wystartować spośród traw i bawić się dalej. Od tego czasu mocniej pilnowałem jednak wiatru, bo niestety niewielkie rozmiary i waga Dji Avata mogą często powodować niebezpieczne znoszenie drona przy większych podmuchach.
Dobra zabawa przede wszystkim
Choć Dji Avata ma kamerkę, i to całkiem niezłą, jak na taki sprzęt (1/1,7-calowa matryca CMOS, przysłona f/2.8 i superszerokie pole widzenia – 155 stopni) to jednak do typowego, filmowego zastosowania ten dron raczej średnio się nadaje. Brak tu inteligentnych trybów lotu, brak zbajerowanych panoram i opcji dotyczących różnego rodzaju zdjęć. Jedyne co dostajemy to możliwość nagrywania filmów (maksymalnie w rozdzielczości 4K i 60 kl/s, także w płaskim profilu D-Cinelike) i pstrykania najprostszych fotek.
No ale właśnie po to Dji Avata jest – by dać nam frajdę z niskich, dynamicznych przelotów, slalomu między przeszkodami i totalnie innych ujęć niż zazwyczaj. I wszystkiego tego doświadczamy na żywo, już w trakcie lotu. Nagranie z drona i dodatkowe, z gogli (razem z wszystkimi parametrami lotu) z pewnością jest tu miłym dodatkiem, którym zawsze można się pochwalić.
Szczególnie, że Dji zadbało, by rejestrowane materiały nie były rozedrganą papką, a porządnie stabilizowanymi obrazami. Nieprzypadkowo sięgnięto tu po znane z Dji Action 2 technologię RockSteady 2.0 i HorizonSteady. To drugie, kosztem przycięcia kadru, całkiem nieźle radzi sobie z kompensowaniem zbyt dużych przechyłów wynikających z silnego wiatru.
Dji Avata potrafi robić niezłe zdjęcia, choć nie jestem przekonany czy posiadając tego drona często bym z tej opcji korzystał
Łyżka dziegciu w beczce miodu
Żeby nie było, że Dji Avata to tylko cud, miód, orzeszki – ten konstrukcji da się też co nieco zarzucić. O dość niebezpiecznych podmuchach wiatru już wspominałem, ale je da się przeżyć. Dużo gorzej może wyglądać sytuacja, gdy gogle nagle „zgubią” podgląd z drona, a niestety to się zdarza. Oczywiście w sieci znajdziecie filmy pokazujące, że tym dronem da się odlecieć całkiem daleko (średnio około 200 m). Warto jednak wziąć pod uwagę oblatywany teren, bo gdy pojawią się tam jakieś budynki zasięg drastycznie spada. I potrafi to zrobić nagle, bez żadnego uprzedzenia.
W moim przypadku, co również możecie zobaczyć na filmie, odleciałem na jakieś 200 metrów od miejsca startu i już w goglach zaczęły pojawiać się sporadyczne artefakty. Dużo gorsza „niespodzianka” czekała mnie jednak, gdy wleciałem między budynki, może 40 metrów od miejsca, w którym stałem. Zasięg znikł wówczas tak nagle, że nie miałem wręcz czasu zareagować. Na całe szczęście zadziałał przycisk hamulca, bo przypuszczam, że ten lot zakończyłby się na ścianie budynku.
Dji Motion Controller to bardzo przystępny i łatwy do nauki sposób sterowania
Mierzi mnie też troszkę sama budowa Dji Avata, a ściślej miejsce osadzenia slotu na kartę microSD oraz portu USB-C. Ja rozumiem, że z racji rozmiarów nie było wielkiego wyboru, ale umieszczenie tych gniazd tak blisko śmigła, za plastikową klapką, to trochę nieporozumienie.
Oczywiście, da się latać bez karty – po to producent wyposażył tego drona w aż 20GB wbudowanej pamięci. No tylko żeby się do niej dostać potrzebujemy podpiąć sprzęt do komputera. I tu mogą zacząć się schody, bo trzeba nieco się napocić, żeby nie uszkodzić śmigła bądź samego portu umieszczając wtyczkę w gnieździe.
Niektórzy, szczególnie ci najmniej obeznani w realiach lotów FPV, będą też pewnie narzekać na krótki czas lotu. Te 14-16 minut lotu, jakie zapewnia jeden, maksymalnie naładowany akumulator, może wydawać się dość mizernym wynikiem, jeśli zestawimy go z innymi dronami chińskiego producenta. Trzeba jednak pamiętać, że mamy tu do czynienia ze sprzętem FPV, a jak na tę kategorię maszyn to czas lotu jest więcej niż imponujący.
Dji Avata – czy warto kupić?
Przyznam szczerze, że dawno się tak dobrze nie bawiłem oblatując drona. Dji Avata okazała się nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Tak miłym, że najchętniej pognałbym do sklepu by kupić swój egzemplarz. Potem jednak spojrzałem na cenę i… cały czar z miejsca wyparował. Niestety, ale obecna oferta opiewająca na ponad 7 tysięcy złotych za zestaw Pro-View Combo z nowymi goglami, dla wielu amatorów powietrznego filmowania będzie raczej ciężka do przełknięcia. Szczególnie że w ofercie Dji dostępne są dużo lepiej wyposażone drony za mniejszą kwotę – choćby Dji Mini 3 Pro.
Jasne, Dji Avata otwiera przed nami całkowicie nowy świat lotów z pierwszej osoby, jest bajecznie prosta w obsłudze, a do tego można nią latać i na zewnątrz i w budynkach, świetnie się przy tym bawiąc. No i potrafi robić też absolutnie fenomenalne ujęcia. Ujęcia, od których niejednokrotnie nie można oderwać oczu. Pytanie tylko czy to starczy by Dji Avata podbiła Wasze serca. Na to jednak musicie odpowiedzieć sobie już sami.
Opinia o DJI Avata Pro-View Combo [premium]
- możliwość nagrywania filmów w 4K i w 60 klatkach na sekundę,
- bardzo dobra stabilizacja elektroniczna w dwóch trybach – RockSteady i HorizonSteady,
- trzy tryby lotu – dla każdego poziomu zaawansowania,
- zwarta, całkiem mocna konstrukcja, która potrafi przetrwać niejeden upadek,
- fenomenalne gogle Dji Goggles – mniejsze, lżejsze i naszpikowane świetnymi rozwiązaniami,
- wbudowany odbiornik ADS-B,
- aż 20GB wewnętrznej pamięci, na wypadek gdybyśmy zapomnieli włożyć karty microSD,
- wyjątkowo proste sterowanie przy pomocy Dji Motion Controller,
- możliwość zdalnego odwrócenia drona, który „upadł na plecy” za jednym dotknięciem panelu gogli,
- sporo ułatwień na poziomie samego graficznego interfejsu gogli,
- ogromna frajda z latania.
- mimo niezłej odporności na wiatr większe podmuchy potrafią być niebezpieczne (znoszenie drona),
- konieczność dokupienia DJI FPV Controller, jeśli chcemy pobawić się w trybie manualnym,
- wyjątkowo kiepsko wybrane miejsce na gniazdo USB-C i slot karty microSD,
- brak jakichkolwiek trybów autonomicznych,
- dość słaby zasięg Dji Googles 2,
- cena, która potrafi przyprawić o ból głowy.
Komentarze
7