Po sukcesie pierwszych monitorów z panelami QD-OLED nietrudno było przewidzieć, że temat podchwyci większa ilość producentów. Nikt jednak nie spodziewał się, że w 2024 praktycznie każdy rozszerzy swoją ofertę o monitor OLED i pokaże go na CES 2024. Który z nich jest najlepszy?
Po tym, jak zaledwie kilka lat temu rozpoczęła się ekspansja monitorów z podświetleniem mini LED, doczekaliśmy się po raz pierwszy monitorów, które w praktycznie każdym względzie je przewyższają, a przy tym obiecują długi i bezawaryjny okres pracy. Oczywiście monitory OLED dla graczy były dostępne już na długo wcześniej – chociażby testowany przez nas Gigabyte FO48U. Wiązały się one jednak zawsze z szeregiem kompromisów – niska jasność, niskie odświeżanie oraz jednak problemy z wypalaniem się pikseli np. na pasku menu start systemu Windows. Okazuje się, że wystarczyło poczekać zaledwie 3-4 lata i doczekaliśmy się prawdziwej inwazji paneli OLED na rynek monitorów dla graczy – i to takich, które zostawiają klasyczne monitory LCD daleko w tyle, nawet na scenie e-sportowej!
Pionierzy technologii QD-OLED nadal w czołówce
Samsung i Dell jako pierwsi rozpoczęli sprzedaż monitorów wyposażonych w panele QD-OLED – a w zasadzie jeden konkretny panel o przekątnej 34” i rozdzielczości 3440x1440 px z odświeżaniem 175 Hz i zakrzywieniu R1800. Teraz do swojej oferty wprowadzają zupełnie nowe modele. W przypadku Samsunga są to trzy nowe propozycje z rodziny Odyssey OLED – modele G6, G8 oraz G9. Ten ostatni to pokazany już rok wcześniej 49-calowy monitor DQHD (5120x1440 px) z odświeżaniem 240 Hz. Nowością są za to modele G8 oraz G6. Pierwszy z nich oferuje możliwość grania w 4K również z odświeżaniem 240 Hz, podczas gdy ten drugi to już „tylko” QHD (2560x1440 px), ale… z odświeżaniem 360 Hz! Mając na uwadze realny czas reakcji pikseli w panelach OLED poniżej 0,1 ms, można tutaj mówić o obecnie najszybszym monitorze QHD, jaki jest w sprzedaży!
Dell w swojej ofercie również zaproponował nowe monitory o identycznej specyfikacji, co te od Samsunga i tym razem również wstrzymał się z implementacją G-SYNC Ultimate, pozostając (analogicznie do Samsunga) na zwykłym certyfikacie G-SYNC Compatible. Różnica jest taka, że w przeciwieństwie do Samsunga nie mamy tutaj systemu Smart TV, co dla wielu może okazać się… zaletą, podobnie jak i sam wygląd tych monitorów. Co ciekawe, u obu producentów nie zastosowano złącza DisplayPort 2.1, zatem chcąc wykorzystać pełen potencjał zastosowanego tutaj panelu pod względem szybkości, musimy pogodzić się z użyciem kompresji obrazu (DSC).
MSI i Gigabyte również stawiają na QD-OLED
Odwiedzając stanowisko MSI mieliśmy pewne poczucie deja vu – pokazane tam monitory, w tym ten najliczniej nagrodzony MPG 491CQP, korzystają z dokładnie tych samych paneli, co nowa linia monitorów bezpośrednio od Samsunga. Naturalnie różnią się wyglądem oraz funkcjonalnością (mamy tu np. wsparcie dla wyższej mocy ładowania przez USB-C oraz dodatkowe funkcje gamingowe w OSD monitora), ale u podstaw to dokładnie ten sam panel.
Naturalnie ten sam panel nigdy nie oznacza tego samego obrazu, jako że za procesowanie obrazu odpowiada układ dostarczony przez danego producenta. Tak samo różne mogą być odczyty input lag, ale to już będzie trzeba dokładnie sprawdzić w testach, podobnie jak kwestię fabrycznej kalibracji każdego z tych monitorów. To, że matryca ma ogromny potencjał, nie oznacza, że dany producent go wykorzysta, dlatego też stanowczo warto poczekać na prawdziwe recenzje tych nowych monitorów, tym bardziej, że na MSI nie kończy się ten „atak klonów”.
Gigabyte również postanowił skorzystać z paneli dostarczanych przez Samsung Display (nie mylić z Samsung Electronics) i na swoim stanowisku podczas CES 2024 pokazał trzy nowe monitory – 27” QD-OLED 360 Hz QHD, 32” QD-OLED UHD 240 Hz oraz 49” QD-OLED DQHD 175 Hz. To o tyle ciekawe, że jednocześnie całkiem porzucił duże monitory OLED na matrycach LG – choć oficjalnie nie zostało to potwierdzone. Naturalnie tutaj również różnice dotyczą wysterowania samego panelu oraz kwestii funkcjonalno-wizualnych.
Dlaczego nowe QD-OLED są tak dobre?
Skoro obecnie już czterech producentów bezpardonowo korzysta z tych samych paneli, to oznacza, że musi być w nich coś wyjątkowego i faktycznie tak jest. Nowa generacja QD-OLED wprowadza sporo zmian, ale jedna z nich jest kluczowa z punktu widzenia użytkowników PC – poprawiono układ subpikseli, tak aby maksymalnie zminimalizować efekt zabarwienia krawędzi drobnego tekstu w np. dokumentach, który był utrapieniem pierwszych paneli tego typu (albo raczej drobnym mankamentem, bo wielu użytkowników i tak tego nie dostrzega). Dodatkowo podniosła się znacznie jasność maksymalna – o blisko 50% w przypadku niektórych modeli (tych 27-calowych i 32-calowych) oraz dodano wsparcie dla Dolby Vision. Nieco poprawił się też gamut odwzorowywanych kolorów, ale ten już w pierwszej generacji był bliski ideału.
Nie tylko QD-OLED – ASUS stawia na panele od LG
Mimo wszystkich zalet, które oferują panele produkcji Samsunga, nadal nie można zupełnie ignorować postępu, jaki poczyniły panele od LG. W ich przypadku producent opracował powłokę mikroskopijnych soczewek, które skutecznie skupiają światło organicznych diod, znacznie przy tym podnosząc maksymalną jasność oraz poprawiając kąty widzenia. To wystarczyło, aby skusić ASUSa do wyboru „innego niż wszyscy inni” i w jego nowych monitorach OLED uświadczymy właśnie panele od LG.
Na stanowisku, które ASUS przygotował na CES 2024, uwagę przykuwały bez wątpienia dwa monitory. Pierwszy z nich to największy obecnie spośród OLED o proporcjach 21:9 (39 cali, 3440x1440 px) z odświeżaniem 240 Hz, czyli ROG Swift PG39WCDM – dzięki powłoce MLA jest w stanie osiągnąć do 1300 nitów jasności. Drugi to ROG Swift PG32UCDP, który to wyróżnia się jedną wyjątkową cechą - jest zdolny do pracy w dwóch trybach. Natywnie posiada panel 4K działający z odświeżaniem 240 Hz, ale możemy wybrać tryb „przeplotu”, w którym monitor po zredukowaniu rozdzielczości do FHD osiąga (subiektywnie postrzegane) odświeżanie 480 Hz! Czyni to z niego realnie najszybszy monitor dla graczy, jaki kiedykolwiek powstał!
OLEDy tanie nie są…
Oczywiście w tej całej beczce miodu musiała znaleźć się łyżka dziegciu w postaci ceny. Nowe monitory OLED, co prawda, warte są swojej ceny, ale ta i tak może się okazać poza zakresem możliwości finansowych sporej części graczy (lub ich rodziców…). Tutaj sytuację mogą w dużej mierze ratować zupełnie nowi zawodnicy, którzy w tym całym szale na panele OLED dopracowali bardzo dobrze monitory mini LED i teraz rozpoczynają ich sprzedaż (albo mają to w planach). Mowa w tym przypadku o TCL, które na CES 2024 pokazało kilka swoich propozycji na ten rok – zakrzywiony panel 21:9 (34 cali, 3440x1440 px i 144 Hz) oraz płaski 16:9 (27 cali, 2560x1440 i 175 Hz). Do jakości oferowanej przez nowe OLED jest im bardzo daleko, ale też mocno pozytywnie wyróżniają się na tle monitorów z klasycznym odświeżaniem LED.
Naturalnie budżetowe modele z panelami IPS również doczekają się odświeżenia u każdego z producentów - w tym tych niewymienionych wyżej, takich jak iiyama albo AOC. Nie są to jednak na tyle "gorące" premiery, aby już teraz je obwieszczać całemu światu. Z dobrych wieści mamy w tym przypadku prognozę obniżenia cen dla tych podstawowych monitorów (23-25", FHD, 165 Hz), w związku z pojawieniem się wspomnianych znacznie lepszych monitorów w (tym razem) nie aż tak kosmicznych cenach. Jeżeli zatem Wasz budżet zakłada kwotę w okolicy 1000 zł na nowy monitor, to warto poczekać na te nieuniknione obniżki cen.
Komentarze
10Co się zmieniło u nich że teraz oleda promują? :D
a co do paneli oled
mam telewizor lg c8 i wypalił się w 1,5 roku, przy oglądaniu 1 kanału przez 4-6h dziennie
to monitor, przy ilości stycznych rzeczy w windowsie, wypali się jeszcze szybciej :{
Jakoś straciłem zaufanie do oledów ::{
ini2001 mam od 3 lat oleda philipsa, u rodzicow stoi lg również 3 lata i oznaków wypaleń brak, a pod względem czasu chodzi podobnie.