Skoro już wiemy, że Eee podąża za trendami kolorystycznymi. Sprawdźmy co ma dla nas jeszcze.
Z pewnością trzyma linię. Ma delikatnie zaokrąglone rysy. Przyjemną w dotyku powierzchnię, bynajmniej nie kruchą jak lód. Obudowa nie trzeszczy, nie ugina się przy nacisku. Jej otwarcie wymaga przytrzymania dolnej części, co oznacza, że nie otworzy się samoistnie.
Perłowa biel, która nie jest postrzegana jako praktyczny kolor ma swoją zaletę, nie widać na niej śladów naszych paluszków. Gdyby jednak jakieś nas irytowały, łatwo je usuniemy za pomocą ściereczki na wyposażeniu.
Górna część pokrywy umieszczona jest na solidnie, ale jednocześnie estetycznie wyglądających okrągłych zawiasach, wykończonych metalowymi elementami.
Eee dba o wagę, by była lekka, choć wcale nie spędza wielu godzin na mozolnych ćwiczeniach i waży zaledwie 1,45kg. Tylko troszkę więcej niż torebka cukru. Już go lubię.
Patrzy na świat uważnym okiem umiejscowionej pośrodku tuż nad ekranem kamerki 1,3 mpix z wbudowanym mikrofonem, którą uruchamiamy aplikacją Ecap. Ecap jest raczej skromna - pozwala na zrobienie i zapisanie zdjęć oraz nagranie obrazu. Z jej poziomu nie można obrazów obrobić, czy wysłać.
Nad klawiaturą znajdują się przyciski zaczynając od lewej: oznaczony ikoną X, do wyłączenia ekranu, ikona z 4 strzałkami, do zmiany rozdzielczości ekranu (4 opcje do wyboru), „ludzik „ do zmiany trybu pracy baterii (4 możliwe tryby pracy), kolejny „ludzik” do uruchomienia” komunikatora Skype, po prawej stronie przycisk on/off.
Pozostała powierzchnię zajmuje klawiatura, a pod nią touchpad. Klawiatura została bardzo misternie upakowana w ograniczoną przestrzeń Eee (266 x 191 x 38 mm).
Misternie upakowana klawiatura i niesforny touchpad
Shift po prawej został zmniejszony do minimum i zamieniony miejscem z PgUp. Ta zmiana może czasem skutecznie utrudniać pisanie, ale trening czyni mistrza.
Klawisze funkcyjne też przybrały rozmiar mini, ale nie uważam by to była zmiana niekorzystna.
Klawisz Fn znalazł spore grono towarzyszy, Fn i F1 aplikuje maluchowi drzemkę, Fn F2 włącza lub wyłącza, łączność WiFi oraz Bluetooth, Fn i F5/F6 rozjaśnia/przyciemnia ekran, Fn F7 wyłącza ekran, Fn F8 umożliwia przełączenie monitorów, Fn F9 uruchamia menedżera zadań, Fn F10/F11/F12 zarządza dźwiękiem, odpowiednio: milczy/ciszej/głośniej.
Touchpad jak na niewielkie gabaryty Eee ma „normalną” wielkość. Współpraca z nim niestety nie szła gładko. W skrócie nazwałabym go humorzastym. Funkcja przewijania…hmm... kiedy zdecyduje się zadziałać jest nieźle. Przyciski działały poprawnie.
Z przykrością przyznaję, że nie starczyło mi cierpliwości na poskramianie tochpada i zdecydowałam się na wsparcie gryzoniem.
Po prawej stronie dolnej części touchpada mrugają do nas kolorowe diody informujące o tym, że Eee jest włączony, o ładowaniu baterii, pracy dysku oraz działaniu Bluetooth/Wi-Fi.
Po prawej stronie obudowy czytnik kart MMC i SD, 2 x USB, VGA oraz wyjście zasilania zewnętrznego, po lewej stronie, wyjście na mikrofon, słuchawki, kratka wentylacyjna, 1 x USB oraz LAN.
Układ gniazd jak dla mnie zaprojektowany korzystnie.
Małe rozmiary Eee, które przemawiają na jego korzyść, wymogły pewien kompromis i niestety nie ma on napędu DVD. W zestawie otrzymujemy płytkę DVD z „wsparciem”. Tylko do czego ją włożyć?
Raczyć nas będzie dźwiękiem (karta dźwiękowa Hi-Definition audio) z dwóch głośników stereo umieszczonych pod spodem obudowy. Nie jest to z pewnością jakość dźwięków dla melomana, ale do przełknięcia. Eee nie ma się co rumienić, bowiem jego krewniak z rodziny Asusa z serii U ma tylko jeden głośnik.