Ludzka głupota dotarła w Kosmos. Temat kosmicznych śmieci powraca ze zdwojoną siłą
Rosyjski, a w zasadzie radziecki, satelita Cosmos 1408 został nocą 15 listopada celowo zestrzelony w trakcie testów systemu ASAT, czyli broni anty satelitarnej. W wyniku zniszczenia powstało co najmniej 1500 odłamków, które można śledzić z Ziemi. Konsekwencje? Znaczące
Śmieci kosmiczne, o których sporo pisaliśmy przy okazji wymiany akumulatorów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, dzielimy na dwie podstawowe kategorie. Pierwsza to śmieci, które powstają w wyniku funkcjonowania człowieka na pokładzie pojazdów kosmicznych, których trzeba w końcu kiedyś się pozbyć, bo nie można ich już w żaden sposób uwzględnić w systemie recyclingu.
Druga kategoria to śmieci, które są pozostałościami po kiedyś działających satelitach. Czasem przekornie nawet satelity wynoszone przez człowieka na orbitę nazywa się kosmicznym śmieciem, bo tak w pewnym sensie jest. To twory sztuczne, których natura nie przewidziała na swojej ścieżce ewolucji.
Te śmieci to mogą być już nieaktywne satelity, satelity, które zderzyły się z innymi i doprowadziły do ich rozpadu na mniejsze fragmenty, a także satelity, które uległy fragmentacji w wyniku celowych działań systemów ASAT czyli systemów do niszczenia satelitów. Takimi systemami dysponuje USA, Chiny, Indie, a także Rosja. I to ta ostatnia trafiła na dywanik ogólnoświatowej społeczności kosmicznej, ze względu na totalną głupotę jaką było zestrzelenie satelity Cosmos 1408. Działanie zostało potwierdzone przez Rosyjskie Ministerstwo Obrony.
Zestrzelenie satelity Cosmos 1408 i jego konsekwencje
Zestrzelenie tego starego już, ważącego ponad 2 tony, satelity z 1985 roku klasy CELINA-D przeznaczony do rozpoznania radiowo-elektronicznego (ELINT czyli Electronic INTelligence), spowodowało powstanie co najmniej 1500 odłamków. I to odłamków o znaczących rozmiarach, które mogą zaszkodzić innym obiektom na orbicie.
Nawet Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, na której dwukrotnie już (w odstępie kilkudziesięciu minut) ogłoszono alarm. Nie był on wprost powiązany z incydentem, ale raczej nie ma innego wytłumaczenia, skoro Cosmos 1408 znajdował się nie tylko na podobnej orbicie co MSK, ale wcześniej odnotowywano bliskie przeloty obu obiektów. Załoga Ekspedycji 66 ukryła się czasowo w kapsułach Sojuz i Dragon. Są one wciąż utrzymywane w stanie gotowości do ewentualnej natychmiastowej ewakuacji astronautów i kosmonautów na Ziemię.
Ta liczba odłamków to jedynie odłamki, które można obecnie śledzić z Ziemi. Faktyczna ich liczba jest zapewne wielokrotnie większa. Warto też zauważyć, że Cosmos 1408 to nie największy i najcięższy satelita obecny na orbicie, który mógłby zostać wyeliminowany przez system ASAT.
Rosjanie swój test systemu ASAT uznają za coś normalnego, ale nie sposób doszukiwać się tu podstaw celowego działania, które mogłoby wywołać poważne niepokoje w przestrzeni kosmicznej. W końcu to co zrobiono to kompletna głupota. Istotna jest tu nie tylko liczba odłamków powstałych po uderzeniu, ale też fakt, że nie są one w stanie poruszać się w przewidywalny wcześniej sposób. Owszem, satelita znajdował się na orbicie około 485 kilometrów nad Ziemią (gdy go wystrzelono kilkadziesiąt lat temu poruszał się na prawie 200 wyższym pułapie) i wytworzone śmieci będą poruszać się po podobnej trajektorii, ale mogą też bardzo szybko zmieniać ją, rozproszyć się i tym samym tworzyć wspomniane zagrożenie dla MSK, a także innych obiektów na podobnych orbitach.
Reakcja społeczności światowej była szybka, więcej czasu zajęło przygotowanie oświadczenia Siłom Kosmicznym USA, ale od początku wiadomo było, że będzie to oburzenie i odniesienie się lekceważenia przez Rosję kwestii bezpieczeństwa kosmicznego. Reakcja Rosji na zarzuty, w tym ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, który zarzucił USA, że sami także rozwijają program militarny w kosmosie, również nie była zaskoczeniem.
Zestrzelenie satelity Cosmos 1408 to nie pierwszy wypadek tego typu
Temat satelity Cosmos 1408 i całkowicie nieodpowiedzialnego zestrzelenia w ramach testów ASAT, zapewne dość szybko ustąpi miejsca innym doniesieniom ze świata. Choć mam nadzieję, że tak się nie stanie i to nie tylko dlatego, że powstałe odłamki będą stanowić zagrożenie dla innych obiektów w kosmosie nawet przez wiele lat, a może i dłużej. Ale też z innej przyczyny. Ludzka głupota, choć kto wie czy nie celowa, przenosi się w coraz większym stopniu w Kosmos. Incydent z udziałem Comos 1408 to oczywiście nie pierwszy przypadek, o którym szeroko się wspomina.
Warto przypomnieć sobie wydarzenie z 2009 roku, czyli zderzenie się innego nieaktywnego rosyjskiego satelity z satelitą Iridium 33. W tym roku z kolei resztki rosyjskiej rakiety Zenit zniszczyły chińskiego satelitę wojskowego Yunhai 1-02. Znacznie mniej istotne z perspektywy bezpieczeństwa na orbicie, na tle tych wydarzeń było tegoroczne niekontrolowane wejście w atmosferę resztek chińskiej rakiety Długi Marsz 5. Tamten incydent mógł mieć złe konsekwencje przede wszystkim dla ludzi na Ziemi.
Choć Rosja jest w tym przypadku na świeczniku, w przeszłości podobne eksperymenty przeprowadzały zarówno USA jak i Chiny. Te drugie zestrzeliły w 2007 roku satelitę Feng Yun 1C. Spora cześć odłamków pozostaje wysoko na orbicie (około 850 km), ale też spora cześć jest dziś uznawana jako potencjalne zagrożenie dla MSK. Kilka dni temu konieczna była drobna korekta orbity stacji, podniesienie jej o 1,2 km poprzez odpalenie silników pojazdu towarowego Progress na 6 minut. To wszystko właśnie ze względu na przelatującą chmurę fragmentów tego satelity.
Dlatego nie myślmy, że tylko niedawny incydent postawił kontrolę misji MSK na baczność. Czujność niezależnie od pory dnia i nocy to jej obowiązek przez cały rok. Takich manewrów "wymijania" będzie niestety przybywać, bo przestrzeń wokół Ziemi, czy tego chcemy czy nie, staje się coraz bardziej zatłoczona.
Dwie ciekawostki związane z niedawnym incydentem
Pułap na jakim znajduje się obecnie MSK, czyli około 420 km, to orbita na której pozostawione bez nadzoru obiekty będą krążyć wokół Ziemi przez lata. Im wyżej, tym dłużej. Na wysokości do 800 km ten czas wydłuża się już do dekad, a na orbicie około 1000 km są to już setki lat.
Inną ciekawostką może być fakt, że technologia zastosowana do zniszczenia satelity Cosmos 1408, to system kinetycznego impaktora, czyli coś podobnego jak mechanizm, który zastosowany zostanie w misji DART. Jednakże ta misja o naukowym charakterze nie wywoła takiego zagrożenia, choćby ze względu na fakt, że zderzenie nastąpi miliony kilometrów od Ziemi.
Źródło: NASA, Roskosmos, inf. własna
Komentarze
43Chciałbym tylko przypomnieć, że podobne testy przeprowadzili wcześniej USA i Chiny.
No to Rosja pokazała mu, że nie tylko ręką mogą mu pogrozić. Ale jak się nie dostosuje do ich wytycznych, to mu zestrzelą kilka satelitów. Po jednym na każdej powłoce, co zakłóci działanie całych tych powłok.
Szanuję Elona za osiągnięcia jego firmy, ale czasami podchodzi do rzeczywistości zbyt nonszalancko.
Autor niesamowicie stronniczo podszedł do tematu. Dlaczego go w akapicie o podobnych zdarzeniach w przeszłości nie uwzględniono poniższych zdarzeń?
https://wiadomosci.wp.pl/usa-zestrzelily-uszkodzonego-satelite-6032720069289089a
https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/198380,chinczycy-lamia-zasady-zestrzelili-satelite.html
Zawsze jak któreś z tych państw przeprowadzi tego typu test, to pozostałe są oburzone.
Oczywiście najgorszy był ten test Chin. Zniszczenie nastąpiło na wysokości 860km, a więc szczątki będą krążyć przez dekady zagrażając pojazdom kosmicznym.
Przy tym co zrobili Chinole, to ten test Rosji jest mało groźny. Generalnie to Chiny są ewidentnie najgorszym krajem jeśli chodzi o program kosmiczny. Wspomniane tutaj niekontrolowane wejście w atmosferę 2 stopnia chińskiej rakiety CZ-5B, to nie był wypadek/awaria. Oni nie mają na tych rakietach systemu bezpiecznej/kontrolowanej deorbitacji. Ich rakiety zawsze mogą spaść na jakieś miasto. Ryzyko jest niewielkie ale zawsze jest. Chinole mają to gdzieś. Pewnie tak było taniej i być może nawet dzięki temu poprawili udźwig. Chinole uprawiają bandytyzm kosmiczny. Ich programu nie można bezpośrednio porównywać do reszty świata. Nikt inny nie podchodzi do kwestii bezpieczeństwa z takim lekceważeniem jak Chinole. To jest najprawdopodobniej jeden ze sposobów ukrywania ich zacofania technologicznego, bo opracowanie rakiet bez tego systemu jest zdecydowanie prostsze.
https://youtu.be/mvdQcDDUV1o