Po umowie ACTA przyszedł czas na TPP - dzięki Wikileaks znamy projekt porozumienia
Po kontrowersjach związanych z umową międzynarodową ACTA przyszedł czas na kolejną, tym razem nazwaną TPP.
Po głośnym fiasku umowy międzynarodowej ACTA wydawało się, że możemy odetchnąć z ulgą i przestać niepokoić się o neutralność Internetu oraz niezbyt udane zmiany w szeroko pojętych prawach autorskich. Jak się jednak okazuje, na ACTA się raczej nie skończy, gdyż już na horyzoncie są takie porozumienia jak TTIP oraz TPP, o którym informacje ujawnił niedawno serwis Wikileaks.
Większość z nas jeszcze zapewne pamięta kontrowersje związane z porozumieniem handlowym ACTA, mimo wszystko w Parlamencie Europejskim najwyraźniej nie wyciągnięto lekcji z dotkliwej porażki wspomnianej umowy, gdyż już w planach są kolejne podobne. Jednym z nich może być porozumienie TTIP, będące obecnie projektem rezolucji ws. handlu między krajami Unii Europejskiej a Stanami Zjednoczonymi, o którym szerzej informowaliśmy pod koniec kwietnia.
Niestety docierają do nas informacje o kolejnej umowie międzynawowej, tym razem skrywającej się pod skrótem TPP lub TPSEP (Trans-Pacific Partnership), szczęście w nieszczęściu, że docelowo nie powinna ona dotknąć Polski, a przynajmniej na razie. Słowem wyjaśnienia, negocjowana umowa międzynarodowa ma dotyczyć Stanów Zjednoczonych oraz innych państw z regionów Azji i Pacyfiku, czyli takich krajów jak Australia, Meksyk, czy też Singapur.
Przedstawiciele państw zaangażowanych w porozumienie TPP
Z ACTA czy też TTIP, która dotyczyć ma również Europy łączy ją kilka elementów, a najważniejszym zdaje się być tajność negocjacji, co w praktyce oznacza, że mieszkańcy danych państw mają niewielką szansę jakiegokolwiek wpływu na ostateczny kształt porozumienia, a więc możemy być świadkami podobnej sytuacji jak w przypadku ACTA, kiedy to o treści umowy społeczeństwo szerzej dowiedziało się w momencie jej podpisywania.
Pomimo tego, że porozumienie nie dotyczy Europy, to jednak może w sposób pośredni, aczkolwiek zdecydowany oddziaływać na toczące się obecnie – również tajne negocjacje w sprawie umowy handlowej TTIP pomiędzy USA a Unią Europejską. Jak nie trudno wywnioskować, podobnie jak w innych tego typu aktach, warunki starają się narzucać Stany Zjednoczone. Może więc dojść do sytuacji, w której w porozumieniu TTIP zostaną powielone zapisy zastosowane w TPP, a to mogłoby mieć katastrofalne skutki, przewyższające swoją skalą te, które mogła wywołać ACTA.
O co więc cała awantura? Otóż dzięki ostatniemu wyciekowi Wikileaks, poznaliśmy część projektu wspomnianego porozumienia, niestety nie nastraja to pozytywnie. W projekcie znajduje się wiele regulacji odnoszących się do ochrony własności intelektualnej oraz szeroko pojętych praw autorskich.
Dla przykładu jedną z negocjowanych kwestii jest okres ochrony własności intelektualnej artysty, który według projektu miał być rozciągnięty do 70 lat po śmierci twórcy. Stany Zjednoczone proponują, aby ten okres w przypadku korporacji wynosił aż 95 lat, Meksyk zaś opowiada się za zastosowaniem 75 lat ochrony dla własności należących do korporacji oraz 100 lat dla indywidualnych twórców.
Niezbyt optymistycznie wygląda również kwestia wyliczania ekwiwalentnych sum odszkodowania za naruszenie praw autorskich. Według projektu w procesie naliczania kluczową rolę miałyby odgrywać takie czynniki jak wartość ceny rynkowej danego utworu oraz potencjalnie utracone zyski z tytułu naruszenia praw autorskich. W tym przypadku możemy zaryzykować stwierdzenie, że szykowany jest pewnego rodzaju straszak na tak zwanych piratów internetowych, gdyż dzięki nowej metodzie wyliczania odszkodowania, całkiem realne staną się gigantyczne sumy odszkodowań.
Niestety cała sprawa na tym się nie kończy, porozumienie zakłada również dogłębną ingerencję w restrykcyjne zabezpieczenia antypirackie DRM. Otóż utwory zabezpieczone przed kopiowaniem w myśl porozumienia będą mogły zawierać mechanizmy DRM, których obchodzenie lub dezaktywacja już z mocy samego prawa będzie nielegalne. Dodatkowo w projekcie jest mowa o utworach dostępnych publicznie, co może sugerować, że kwestia obchodzenia zabezpieczeń przed kopiowaniem może dotyczyć i w ten sposób udostępnianych rzeczy.
Niestety nie dysponujemy jeszcze pełnym projektem, stąd też ciężko w jakikolwiek sposób wyrokować o ostatecznym kształcie umowy. Wszystko jednak wskazuje, że twórcy porozumienia wyraźnie dążą do wzmocnienia ochrony przed naruszeniami własności intelektualnej, a także, zamiast starać się ograniczać skalę przyznawania patentów – zamierzają ją zwiększać np. poprzez zaawansowane regulacje w dostępie do lekarstw. To jednak tylko zalążek tego, co zakłada porozumienie TPP, a kolejnych informacji z pewnością prędko się nie doczekamy, chyba że za sprawą kolejnego wycieku. Porozumienie już spotkało się w wielu zaangażowanych krajach z ogromną falą krytyki i licznymi protestami i o dziwo z powodów niepowiązanych z prawami autorskimi czy Internetem.
Ujawniony fragment projektu umowy międzynarodowej TPP możecie znaleźć na stronach serwisu Wikileaks.
Co sądzicie o porozumieniu TPP, czy faktycznie stanowi podobne, a nawet groźniejsze zagrożenie niż ACTA, tym bardziej, że zapisy z niego mogą znaleźć się również w obecnie negocjowanym i dotyczącym Unii Europejskiej porozumieniu TTIP?
Źródło: Wikileaks, Dziennik Internautów, eff, reuters, canadians, wikipedia
Komentarze
30Czuję że to TTP też za daleko nie zajdzie
Idealna definicja obecnej demokracji na świecie :) Albo to tylko inna nazwa dobrze już znanego ustroju...
Komuś się ta strefa nie podoba, wiec chce ją utrącić podburzając internautów.