David Polfeldt, szef studia Massive Entertainment odpowiadającego za prace nad The Division, udzielił ciekawego wywiadu.
Przesunięcia terminów premier gier są niestety ostatnio dość częstym zjawiskiem. Graczy raczej to nie cieszy, chociaż część z nich twierdzi, iż lepiej otrzymać dobry produkt później, niż kiepski zgodnie z pierwotnym planem. Zazwyczaj jest to zresztą koronnym argumentem samych twórców, usprawiedliwiającym nawet najdłuższe opóźnienia.
Najwięcej szumu pojawia się naturalnie w momencie, kiedy sprawa dotyczy jakiegoś z gorączkowo wyczekiwanych tytułów. Tak też było w przypadku Watch Dogs, na które wciąż czekamy, a które debiutować miało przecież jeszcze w zeszłym roku.
Ubisoft zmuszony został jednak do podjęcia dość trudnej zapewne decyzji, ale okazuje się, że niektórym bardzo się ona spodobała. David Polfeldt, szef studia Massive Entertainment odpowiadającego za prace nad The Division, uważa, iż tego typu decyzja była nie tylko odważna, ale również taka, która pozwala w spokoju pracować twórcom nad swoimi zadaniami.
"To bardzo ważne dla nas jako zespołu wiedzieć, że właściciel i wydawca są gotowi podjąć tego typu decyzję. W dniu ogłoszenia opóźnienia ich akcje spadły o 25 procent. Trzeba było do tego sporej odwagi, ale nadal uważam, że była to dobra decyzja. To dla nas ważna wiadomość, że ostatecznie zarząd stanie po naszej stronie i tak jak my wybierze jakość a nie czas przygotowania produktu."
Przypomnijmy, że The Division trafi na PC oraz konsole PlayStation 4 i Xbox One. Dokładna data premiery gry cały czas jest jednak zagadką, ale miejmy nadzieję, że twórcy nie chcę jej przekładać w nieskończoność.
Źródło: eurogamer.net, videogamemanor
Komentarze
9