Photopea - edytor grafiki, który udaje Photoshopa tak bardzo jak tylko się da
Siedem tysięcy roboczogodzin potrzebne było by powstał klon Photoshopa dostępny bez opłat jako aplikacja przeglądarkowa. Dla osób, które nie chcą płacić za produkt Adobe, a chcą skorzystać z podobnego doświadczenia użytkownika to może być dobra propozycja.
Darmowa Photopea jest darmowa dzięki naszej zgodzie (gdy zechcemy ją użytkować) na komponenty reklamowe. Wydaje się to niewielkim kosztem dostępu do narzędzia, które przypomina Photoshopa nie tylko wizualnie interfejsem, ale też listą narzędzi. Jego twórcą jest Ivan Kutskir, czeski deweloper, który poświęcił swój wolny czas na tworzenie Photopea.
Co potrafi Photopea
Photopea wspiera warstwy, pozwala na maskowanie obiektów, stosowanie obiektów inteligentnych, styli warstw, filtrów (w tym filtrów zniekształcających obraz), kształtów wektorowych, konfigurowalnych pędzli, narzędzi tekstowych, narzędzi do klonowania, naprawiania, wypełniania zaznaczonych fragmentów obrazu. Praca z obrazami odbywa się w przestrzeni sRGB, a zapisywane pliki mają głębię 8-bitową. Jak na dość krótką historię tego narzędzia (pięć lat od wersji 0.1 do wersji 3.8) trzeba przyznać, że to imponujące możliwości.
Edytowane obrazy mogą być odczytywane i zapisywane w formacie PSD. Jest nawet podstawowe wsparcie dla formatu DNG w przypadku zdjęć z aparatów (ten moduł aplikacji klonów Photoshopa jest oczywiście najtrudniejszy do powielenia).To wszystko możliwe jest dzięki około 65 tysiącom linii kodu (stan na październik 2018 roku).
Praca w przeglądarce, ale lokalnie - RAM się przyda
Problemem wielu aplikacji webowych, który mocno niepokoi użytkowników, jest konieczność utrzymywania połączenia sieciowego podczas edycji obrazów. Te przesyłane są na serwery operatora aplikacji, gdzie są przetwarzane. Tymczasem Photopea wymaga wejścia na stronę Photopea.com jedynie po to by załadować środowisko robocze. Później cały proces edycji odbywa się lokalnie z wykorzystaniem zasobów naszego komputera.
Obsługi aplikacji można nauczyć się dzięki lekturze poradników na stronie Photopea, ale też można rozpocząć pracę z aplikacją od razu gdy znane są nam choćby podstawy Photoshopa. Na dodatek przy uruchomieniu na splash screenie możemy wybrać opcję PL by korzystać z polskiego interfejsu użytkownika.
Photopea możemy uruchomić na słabszym sprzęcie niż zwykły Photoshop, niemniej do pracy z większymi rozmiarem obrazami konieczna będzie odpowiednia dawka pamięci RAM. Moje osobiste doświadczenie pokazuje, że 8 GB to co najmniej by zapewnić komfort edycji. Photopea uruchomi się w każdej przeglądarce, ale bardzo rozpowszechniony Chrome nie musi być najlepszym wyborem. Warto by była to przeglądarka, która nie zżera niepotrzebnie zasobów na samo funkcjonowanie.
Pracując z równolegle uruchomionym Photoshopem na komputerze przy 8 GB pamięci RAM trafiały mi się ostrzeżenia o kończącej się pamięci, gdy pamięci RAM było 16 GB wszystko już grało.
Photopea pozwala też na zalogowanie się na konto użytkownika. Jest ono wykorzystywane dla synchronizacji ustawień programu w sytuacji, gdy z Photopea korzystamy na różnych urządzeniach.
Sporo z Photoshopa, ale jeszcze nie wszystko
Aplikacja oczywiście mimo iż udaje Photoshopa ma jeszcze sporą drogę przed sobą nim stanie się funkcjonalnie zbliżona do najnowszych wersji Photoshopa. Zresztą pewnie zawsze będzie troszkę w tyle, bo możliwości jednego programisty nie mogą równać się z możliwościami ogromnego zespołu Adobe.
I tak Photopea może być używana przy okazji, w sytuacjach gdy nie możemy sięgnąć po Photoshopa lub nie chcemy. Dla wielu użytkowników to co teraz potrafi będzie już w pełni wystarczającym wachlarzem możliwości. A zaawansowani użytkownicy programów Adobe i tak nie będą kłopotać się tym narzędziem.
Możemy też zapłacić, a wtedy…
Photopea pozbawiona będzie modułów reklamowych, zapewnia też kontakt z deweloperem. Dla pojedynczego użytkownika miesiąc subskrypcji to wydatek 9 dolarów, za 90 dni (z góry) zapłacimy 20 dolarów. To jakby się nie patrzeć też dobrowolna forma wsparcia dewelopera aplikacji.
Źródło: Photopea, inf. własna
Komentarze
16Well... Może się jednak kiedyś doczekam...
Ale przydałaby sie alternatywa osobiscie pałam szczerą niechęcia do Adobe za to co wyprawia wykorzystując pozycje monopolisty na tym rynku. Uprzedzając Gimp to zdecydowanie za mało dla mnie :D