Jest, w końcu jest. Po latach oczekiwania, niespełnionych nadziejach w postaci linii Nikon 1, w końcu na rynek trafią bezlusterkowce Nikona. Pełnoklatkowe z serii Nikon Z. Zapowiadają się smakowicie.
Siedem lat to szmat czasu. Z perspektywy człowieka jak i technologii. We wrześniu 2011 roku zadebiutował system Nikon 1. I tyle w tym temacie - jak potoczyły się jego losy dobrze wiemy. Teraz mamy sierpień 2018 roku i debiut Nikon Z czyli nowej serii bezlusterkowców pełnoklatkowych. Na dzień dobry dwa modele Nikon Z6 i Nikon Z7, a także przyzwoity zestaw obiektywów.
Nikon wyciągnął naukę z ostatecznej porażki jaką okazał się wspomniany system z 2011 roku. Tym razem dostajemy przemyślany produkt, który od razu uderza w mocne tony i jeszcze przed premierą był porównywany z najlepszymi czyli produktami Sony.
Mocne tony, to w przypadku Nikon Z6 i Z7 półprofesjonalne (a wedle uznania nawet profesjonalne) przeznaczenie, pełna klatka z dużych rozmiarów bagnetem i rozwiązania, które znamy już ze świetnego Nikona D850 (to akurat jest lustrzanka).
Nie można zapominać, że to pierwsza iteracja systemu i pewne niedociągnięcia mogą się pojawić. Na pierwszy rzut oka jest jednak bardzo dobrze, wyjątek może stanowić pewne rozczarowanie dotyczące zapisu danych, czyli tylko jeden slot na kartę pamięci.
Nikon Z - jak wyglądają nowe bezlusterkowce
Różnice pomiędzy Nikon Z6 i Z7 znajdziemy w ich wnętrzu, nawet ich waga i wymiary są identyczne (675 gramów i 134 x 100,5 x 67 mm), dlatego oba aparaty możemy opisać wspólnie. W przeciwieństwie do popularnych teraz w lustrzankach Nikona łagodnych linii, tym razem mamy konkretne kanciaste, ale też przyjemne dla dłoni, kształty (podobne do Fujifilm X-H1). Aparaty mają magnezowe korpusy i zostały należycie uszczelnione
Choć na zdjęciach oba aparaty wyglądają na duże, nie są aż tak wielkie. Są jednak większe nieco niż Sony A7 III (do którego bezustannie porównywano nowe Nikony przed premierą) co osobiście uznam za dobre rozwiązanie.
Na przedniej ściance oprócz pokaźnych rozmiarów bagnetu (o wewnętrznej średnicy 55 mm) mamy dwa przyciski funkcyjne, które dostępne są pod palcami prawej dłoni. Jest też pokrędło kontrolne w górnej części uchwytu jak w każdym aparacie systemowym. Już pierwszy rzut oka z przodu wskazuje na brak wbudowanej lampy błyskowej, ale też pokazuje wysokiej klasy wykończenie poszczególnych elementów aparatu.
Zerknijmy teraz na aparaty z góry. Również w tym przypadku wyglądają tak samo. Od razu widzimy podświetlany kontrastowy ekran pomocniczy. Sony jeszcze się takiego wsparcia fotografującego nie dorobiło, Panasonic dopiero po latach w jednym modelu.
Obok ekraniku, który jest niewielki, ale wyświetla najważniejsze informacje, mamy mikrofon i drugie pokrętło kontrolne. Po prawej stronie wizjera i stopki dla lampy zewnętrznej umieszczono pokrętło trybów z przyciskiem blokady pośrodku. Mimo przeznaczenia aparatu nie zabrakło zielonego trybu Auto. Poza tym mamy tradcyjne dla Nikona tryby PSAM i trzy dodatkowe pozycje U1, U2 i U3 dla konfiguracji użytkownika. Dostosowanie obrazu w formacie JPEG wspomogą ustawienia Picture Control z 20 opcjami i pełną regulacją ich mocy.
Uchwyt dłoni i rozmieszczenie przycisków pod palcem wskazującym jest podobne jak w Nikonie D850. Nikon wybrzuszył bardziej część ze spustem i oddalił przycisk aktywacji korekty ekspozycji.
Na tylnych ściankach obu aparatów aż roi się od przycisków. Nikon zakłada, że będziemy przede wszystkim korzystać z prawej dłoni (i to dobre założenie), dlatego tylko dwa przyciski - odtwarzanie i kosz oddzielone wybrzuszeniem na korpusie dostępne są palcom lewej dłoni.
Prawa dłoń oprócz ciekawie wyprofilowanego uchwytu ma do dyspozycji wielofunkcyjne pokrętło (tam gdzie Sony A7 III ma korektę ekspozycji), dżojstik i wybierak wielokierunkowy. Pod wybierakiem mamy aż cztery przyciski, w tym dwa przyciski do zmiany powiększenia obrazu. Zmianę trybu pracy aparatu (zdjęcia, filmy) dokonamy dźwignią obok wizjera z którą zintegrowano przycisk przełączania się pomiędzy wizjerem, a ekranem podglądu.
Ten ostatni ma przekątną 3,2 cala, rozdzielczość 2,1 miliona punktów i jest odchylany podobnie jak ten w Nikonie D850.
Nikon Z - dlaczego dwa modele i dla kogo przeznaczone
Aparaty niewątpliwie są przeznaczone dla bardzo zaawansowanych użytkowników. Świadczy o tym nie tyle rozmiar sensora, co zastosowanie slotu na karty CF Express lub XQD, które rozpowszechnione są w środowisku profesjonalnym. Tak więc, kart SD z Nikonach Z nie użyjemy. Gorszą wiadomością jest jednak to, że niestety slot jest jeden. Wsparcie dla CFExpress bierze się z faktu, że kolejna ich generacja będzie miała identyczny co XQD rozkład pinów i rozmiar co XQD. Wraz z aparatem Nikon pokazał swoją wersję nośnika XQD o pojemności 120 GB i prędkościach zapisu/odczytu wynoszących 400/440 MB/s.
Prawie wyłącznie tryby półautomatyczne i manualne, również sugerują potrzebę fotograficznego wyedukowania.
Mimo sporej ceny za korpus z obiektywem pewnie nie zabraknie i amatorów, których uwagę zaprzątnie Nikon Z. W imię zasady, skoro mnie stać, to kto mi zabroni. Lecz dobrze, że Nikon nie startuje z niskiego pułapu, z aparatem, który tak naprawdę nie do końca wiadomo dla kogo jest przeznaczony. Na prostsze modele przyjdzie jeszcze czas.
Nikon Z6 i Z7 wyposażono w nowe pełnoklatkowe sensory BSI, które różnią się rozdzielczością. I to jest podstawowa różnica. W Z6 mamy do dyspozycji 24,5 Mpix sensor, a w Z7 sensor 45,7 Mpix. Coś wam to przypomina? No tak, Nikon uderza w duo Sony A7 i A7R. Zapewne coś pokroju Sony A9 (oby nie tak absurdalnie drogiego) dostaniemy później. Sensor Nikona Z6 jest w stanie pracować z o oczko wyższą czułością ISO (51200 zamiast 25600) niż w Z7. Ten drugi z kolei ma możliwość ustawienia ISO 64, a nie tylko 100. Wartości ISO można rozszerzyć o 1 EV w dół i 2 EV w górę. Przetwarzaniem obrazu zawiaduje platforma EXPEED 6.
W obu aparatach znajdzie się układ 5-osiowej stabilizacji Nikon VR o skuteczności 5 EV (będzie on kompatybilny ze stabilizacją w obiektywach). Hybrydowy układ AF w obu przypadkach ma być bardzo wydajny, ale dopiero praktyka pokaże czy na pewno - pojawiły się sugestie, że pod tym względem Nikon musi jeszcze dopracować oprogramowanie.
Nikon Z6 ma „tylko” 273 punkty fazowego AF na sensorze, a Nikon Z7 „aż” 493 punkty. Pokrywaja one 90% kadru. Tryb seryjny osiąga 12 kl/s w Nikonie Z6 i 9 kl/s w Nikonie Z7. To wydajność przy 12-bitowym zapisie obrazu, tryb 14-bit owocuje pewnym spadkiem prędkości zapisu.
Maksymalna rozdzielczość i klatkaż są identyczne - 4K i 30 kl/s. Odczytywana jest cała matryca, a zatem nie mamy tutaj ograniczeń. W rozdzielczości FullHD możemy liczyć nawet na 120 kl/s. Materiał wideo nagramy z próbkowaniem 10-bit, ale tylko z zewnętrzną nagrywarką, w trakcie której pracy niemożliwy będzie zapis wewnętrzny. Widać, że Nikon dużo pracy włożył w dopracowanie trybu wideo (mamy tryb N-Log, obsługę kodów czasowych, hybrydowa stabilizację, focus peaking, obsługę ekspozycji poprzez pierścień na obiektywie), ale są jeszcze pola, na których może się poprawić. Dynamika nagrań filmowych ma sięgać 12 EV. W przypadku pracy w interwalometrem osiągniemy jeszcze bardziej imponujące rezultaty - nagrania 8K (tylko w Z7).
Oba aparaty będą też gwarantowały taki sam komfort pracy z jasnym wizjerem OLED o rozdzielczości 3,69 miliona punktów i dużej prędkości odświeżania. Tym większy, że wizjer wyposażony został w soczewkę fluorową, ma powiększenie aż 0,8x, wysokie odświeżanie (lepsze niż w Sony A7) i można patrzeć na niego pod sporym kątem.
A jak z zasilaniem? Jeszcze nie ma oficjalnych informacji co do wydajności akumulatora. Choć pewnie będzie mniejsza niż w lustrzankach. To zrozumiałe - aparat bez wizjera optycznego, w którym obraz wyświetla sama natura, musi energię zużywać na elektroniczne wyświetlanie obrazu podczas kadrowania.
Nowe Nikony wspierają akumulatory EN-EL15, także te z literkami a i b. Ten drugi typ to nowość, umożliwia ładowanie poprzez USB. W przyszłości pojawi się również uchwyt pionowy MB-N10, który pomieści dwa dodatkowe akumulatory. Zwiększy się zatem nie tylko komfort uchwytu (dla dużych dłoni aparat może wydać się ciut za mały), ale i czas pracy.
Przyzwoity zestaw obiektywów na początek
Nie można gorzej się zaprezentować z nowym systemem jak wprowadzając aparat z obiektywami, które delikatnie mówiąc są bardzo przeciętne. Nikon nie tylko zapewni nam dostęp do uszczelnianego adaptera z mocowania Nikon F na Nikon Z - model Nikon FTZ, które pozwoli użyć nam już posiadane obiektywy Nikkor z wbudowanym silnikiem, ale też pokazał trzy obiektywy dedykowane, które pozwolą zachować kompaktowośc konstrukcji.
Są to Nikkor Z 24-70 mm f/4 S, Nikkor Z 35 mm f/1,8 S oraz Nikkor Z 50 mm f/1,8 S. No, z takim zestawem to można myśleć o poważnej fotografii. Nie mamy co prawda jeszcze jaśniejszego wariantu 24-70, ale moje osobiste doświadczenia z podobnym obiektywem i Sony A7 III sugerują, że będzie świetnie. A 35 i 50 mm to bardzo praktyczne obiektywy zapewniające wysoką jakość zdjęć (taką mam nadzieję).
Na dedykowane teleobiektywy przyjdzie nam jeszcze poczekać, ale już wiemy, że będzie ciekawie. Planowane są modele 20 i 85 mm ze światłem f/1,8, tradycyjne dla lustrzanek zoomy 24-70 i 70-200 mm ze światłem f/2,8 oraz szerokokątny zoom 14-30 mm f/4. Listę premier na przyszły tok zamyka Noct 58 mm f/0,95. Kolejne lata również będą obfitować w obiektywowe premiery. I bardzo dobrze, tak trzymać Nikon.
Nikon Z6 i Z7 - cena i dostępność
To najważniejsza oprócz specyfikacji informacja, którą należy udzielić na początek. Nikon Z7 pojawi się pod koniec września, a Nikon Z6 pod koniec listopada.
System Nikon Z
- Nikon Z7 z adapterem FTZ - 16999 złotych
- Nikon Z6 z adapterem FTZ - 9999 złotych
- Nikon Z7 i 24-70 f/4 - 18999 złotych
- Nikon Z6 i 24-70 f/4 - 12999 złotych
- Nikon Z7 i 24-70 f/4 z adapterem FTZ - 19999 złotych
- Nikon Z6 i 24-70 f/4 z adapterem FTZ - 13999 złotych
- adapter FTZ samodzielnie - 1299 złotych
- Nikkor Z 24-70 mm f/4 - 4499 złotych
- Nikkor Z 35 mm f/1,8 - 3799 złotych
- Nikkor Z 50 mm f/1,8 - 2799 złotych
Źródło: Nikon, inf. własna
Komentarze
7Ciekaw też jestem jaką częstotliwość odświeżania ma ten mini ekran "wizjera".
Miko wszystko fajnie, choć spóźnione o parę lat. Jak system dojrzeje, tj. Będzie więcej obiektywów, to sam zainwestuje. Na razie jestem z moją lustrzanka, z której jestem bardzo zadowolony.