„Ostatni władca wiatru” to film, który pojawi się w kinach już 3 września. Jego efekty specjalne mają robić ogromne wrażenie. Oczywiście do pracy zaprzęgnięto komputery. Prace nad filmem możliwe były m.in. dzięki NVIDII.
Warto przeczytać: | |
Film, który miał premierę 2 lipca, zawiera dramatyczne sceny, w których bohaterowie obdarzeni mocą czterech pradawnych żywiołów, czyli ogniem, powietrzem, wodą oraz ziemią, używają ich jako narzędzi w boju. Ogromne kule ognia, pnącza stworzone z wody, ściany wyrastające z ziemi oraz potężne podmuchy powietrza to tylko niektóre z szeregu symulacji cyfrowych, którymi ILM zapełniło 485 ujęć z efektami specjalnymi – łącznie ponad godzinę czasu ekranowego.
Wiele z tych sekwencji efektów specjalnych zostało stworzonych z użyciem autorskiego narzędzia ILM o nazwie Plume. Służy ono do symulacji zachowania płynów i renderowania obrazu w oparciu o architekturę obliczeń równoległych CUDA. Studio ILM uzyskało ogromny wzrost wydajności pracy Plume, gdyż przeprowadziło operacje renderowania symulacji na farmie renderingowej złożonej z 12 komputerów opartych na procesorach graficznych, tj. profesjonalnych rozwiązań graficznych Nvidia Quadro FX 5800.
- Iteracja jest niezbędnym elementem w procesie tworzenia efektów graficznych wysokiej jakości - twierdzi Olivier Maury, inżynier ds. badań i rozwoju w ILM. - Po rozpoczęciu pracy w strukturze opartej na procesorach graficznych firmy Nvidia otrzymaliśmy możliwość tworzenia do ośmiu iteracji złożonych symulacji ognia, pyłu i powietrza. To dziesięcio-, a często nawet i piętnastokrotny wzrost prędkości w porównaniu do symulacji obliczanych wyłącznie przez procesory CPU. Możliwość stosowania architektury CUDA i procesorów graficznych Nvidia całkowicie odmieniła nasze podejście do szeregu problemów związanych z tworzeniem złożonych efektów specjalnych.
Narzędzie Plume zostało stworzone do generowania komputerowych efektów ognia, lecz wysoka elastyczność aplikacji pozwoliła na wykorzystanie jej do innych celów, np. do tworzenia ruchów powietrza, mgiełki oceanu czy kłębiących się chmur. W jednej z wyjątkowo złożonych scen, główny bohater Aang (grany przez Noaha Ringera) odbija strumienie ognia lecące w jego stronę za pomocą podmuchów powietrza, które odpychają zarówno płomienie, jak i drobinki piasku. Ta scena została stworzona w wyniku połączenia dwóch oddzielnych, lecz wzajemnie oddziałujących na siebie symulacji obliczanych przez dwa narzędzia Plume: precyzyjnie ukierunkowanych strumieni powietrza i ognia.
- Narzędzie Plume jest akcelerowane przez procesory graficzne, co daje nam wysoką interaktywność obsługi. Dzięki temu artyści mogą polegać bardziej na swej wrażliwości i nie muszą opierać się wyłącznie na wiedzy technicznej - twierdzi Craig Hammack, zastępca kierownika działu efektów specjalnych w ILM. - Oznacza to, że artysta może stworzyć szczegółową symulację bez znajomości zasad działania algorytmów, na których oparto silnik narzędzia i bez szczegółowej wiedzy na temat sposobu działania silnika symulacji płynów.
Źródło: Nvidia, ILM
Polecamy artykuły: | ||
Wielki test 24 kart graficznych od 850 do 2000 złotych | LinuxUbuntu i Mint - systemy zamiast Windows | Gadżety na wakacje 2010 |
Komentarze
19Niby można, ale trochę dłużej by trwało, mowa o tej samej ilości rdzeni.
Zresztą AMD też się chwali swoimi produkcjami, więc w czym problem?
Pomyśleć, że kiedyś do tego nie wystarczało 12 komputerów, a Farma hehe. Efekty były płytsze. Tym bardziej, ze używano CPU.
Pzdr.
Niedlugo pewnie praca aktora bedzie polegala na wejsciu do biura skanow, gdzie przeskanuja mu glowe skanerem 3D i tyle. Reszte zrobia komputery :=]
A co do tematu to bardzo interesująco prezentuje się kwestia wykorzystywania bibliotek DirectX w renderingu w niektórych programach graficznych, nawet tych półprofesjonalnych, np. Serif DrawPlus X4. Jak widać nie zawsze trzeba jakichś "Cudów" aby coś działało szybciej i lepiej.