Koniec z radykalną polityką Mozilli
Do tej pory Mozilla miała dość radykalne podejście do kwestii reklam. Jeszcze z początkiem 2013 roku groziła blokadą pobierania ciasteczek stron trzecich przy wczytywaniu stron WWW w swojej przeglądarce, uniemożliwiając śledzenie aktywności internautów. Pod koniec 2013 wycofała się z tych planów, a teraz... planuje wprowadzić reklamy do interfejsu Firefoxa.
Przepaść w podejściu do kwestii reklam między Google, a Mozillą zmniejsza się zatem do wąskiej szczelinki. Obie firmy „żyją” z reklam. Google z bezpośredniej ich emisji w swojej wyszukiwarce, a Mozilla z przekierowań wyszukiwań z Firefoxa do Google. Obie firmy łączy umowa, która nie wiadomo jak długo będzie przynosiła obustronne korzyści i będzie miała rację bytu.
Mozilla w trosce o zapewnienie sobie bezpieczeństwa finansowego postanowiła wprowadzić emisję treści sponsorowanych w swojej przeglądarce, a konkretnie – na ekranie szybkiego wybierania, który dziś widoczny jest po kliknięciu przycisku otwarcia nowej karty w Firefoxie. Wygląd ekranu w przyszłości Mozilla przedstawia następująco: „Niektóre z kafelków pochodzić będą z ekosystemu Mozilli, inne będą prowadziły do popularnych w danym kraju witryn, pozostałe przyniosą sponsorowane treści od wybranych partnerów, co pomoże w realizacji misji Mozilli. Sponsorowane kafelki będą wyraźnie oznaczone jako takie, wciąż jednak będą prowadziły do treści podobających się użytkowników.”
Z jednej strony podjęcie takiej misji jest dość logiczne i zrozumiałe, z drugiej strony – nijak nie ma się do pierwotnej polityki Mozilli w kwestii reklam. Pozostaje nadzieja, że emitowane treści nie będą zbyt agresywne i irytujące.
Źródło: Mozilla, inf. własne
Komentarze
62Google wciska swoje reklamy gdzie tylko może i to wam jakoś nie przeszkadza?
Czemu nie lubię innych przeglądarek?
Chrome - boli mnie interfejs. A po paru tweekach w ustawieniach FireFox śmiga równie szybko (informacja dla marudzących że wolno chodzi i długo strony otwiera). Na moim wolnym internecie nawet szybciej otwiera strony, bo zaczyna je wyświetlać jak tylko pobierze pierwsze elementy
Opera - bez komentarza
Explorer - Muszę coś pisać w tym temacie?
Safari - Od góry do dołu nie ma w niej nic, co mi się podoba.
I pobiera dużo ramu? Kurde:
4 naładowane skryptami karty, odpalony Flash player na jednej z nich (sound cloud strumień mp3 320bit 1godz 32 min), 10 dodatków, 6 zewnętrznych skryptów (obsługiwanych przez dodatek), 8 wtyczek i 10 zewnętrznych stylów dla witryn takich jak google.com, facebook, o2.
Zużycie pamięci: ~680MB kiedy mam 8GB a przeglądarka w wersji x86. No na prawdę. Pójdę się powiesić.
Netbook mający 2GB pamięci też nie marudzi. Te same kary, minimalizm dodatków, i skrypty blokujące = ~300MB. Błagam.
Myślę, że jest to chyba najmniej inwazyjny sposób, aby pogodzić te dwie rzeczy...
Ja bardzo rzadko wywołuje owe kafelki (czystą stronę), wiec chyba nie będzie to aż takim utrapieniem (dla mnie).
Bardziej martwi mnie to, w którą stronę podąża obecnie FF - za bardzo upodabnia się do przeglądarki, której celowo nie chce oglądać na moim ekranie (Chrome). Oczywiście mam swój własny, sprofesjonalizowany interface w FF, jednak nadchodzące zmiany wyglądu FF - mogą przerwać "kompatybilność". Gdyby te zmiany były w dobrą stronę, mógłbym jeszcze to zrozumieć...
Powinno być wycofała, a nie "wychowała". Dziękuję
Na początku swojej kariery Opera stosowała takie zagranie i pomimo licznych zalet (przeglądanie w kartach, gesty myszy itd.) o których konkurencja wtedy nawet nie marzyła przegrała i do dziś nie może przekonać do siebie ludzi, którzy przyzwyczaili się do innych przeglądarek. Większość woli stosować protezy w postaci adblocka, czy innych dodających obsługę gestami myszy zamiast skorzystać z Opery, która ma te funkcje wbudowane i w której nie powodują one ze sobą konfliktów i nie znikają po instalacji nowszej wersji.
Tak samo jak gadu-gadu -ludzie znaleźli sobie inne komunikatory lub sposoby komunikowania się. I jeszcze wiele padnie takich firm, witryn, korporacji jak ich właściciele będą widzieli tylko własny, nieograniczony zysk.
Nie miałbym nic przeciwko rekalmom, gdyby nie były natrętne, dodawane z umiarem, miałbym nad nimi pełną kontrolę oraz co najważniejsze, nie byłyby beznadziejnie nudne, natrętne, agresywne (wybuchające światło, dźwięk, zasłanianie ekranu) i jeszcze wiele negatywnych rzeczy można by im zarzucić. Reklamodawcy widzą tylko jedno: zadowolenie (zapłate) klienta!
na szczęście nie przechodzę na win 8