Ministerstwo Klimatu i Środowiska przeznaczy 1,7 mld zł z funduszy unijnych na wsparcie programu Mój Prąd. Zwiększy on ogólny budżet programu, który ma zachęcać do inwestowania w przydomowe instalacje OZE.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska podpisało umowę z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, która zapewnia 1,7 mld zł z programu FEnIKS na finansowanie programu Mój Prąd. Celem jest wsparcie inwestycji w odnawialne źródła energii przez prosumentów. Mowa tu o inwestycji w przydomowe instalacje fotowoltaiczne wraz z magazynami energii elektrycznej i energii cieplnej.
Szósta edycja programu Mój Prąd rozpoczęła się we wrześniu 2024 r. i szybko wyczerpała ponad połowę pierwotnego budżetu wynoszącego 400 mln zł. W odpowiedzi na duże zainteresowanie, budżet zwiększono do 1,25 mld zł. Teraz, dzięki dodatkowym środkom z Funduszy Europejskich na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko (FEnIKS), program otrzyma kolejne 1,7 mld zł. Nabór wniosków trwa do 20 grudnia 2024 r.
Mój Prąd 6.0 - większy budżet. Ile dofinansowania można dostać?
Program Mój Prąd 6.0 oferuje maksymalne dofinansowanie do 28 tys. zł dla instalacji fotowoltaicznych z magazynami ciepła i energii. Poziom dofinansowania zależy od tego, na jakie elementy instalacji się zdecydujemy. Prosumentom, którzy ponieśli wydatki na instalacje po 1 stycznia 2021 r., przysługuje wsparcie, pod warunkiem rozliczania się w systemie net-billing. Dla mikroinstalacji zgłoszonych po 1 sierpnia 2024 r. wymagany jest montaż magazynu energii lub ciepła.
Dofinansowanie wynosi 7 tys. zł dla mikroinstalacji o mocy od 2 do 20 kW, 16 tys. zł z dodatkowym magazynem energii elektrycznej, oraz 5 tys. zł z magazynem ciepła. Pojemność magazynu energii musi wynosić co najmniej półtorakrotność mocy szczytowej fotowoltaiki. Kwoty te można łączyć, co pozwala na uzyskanie do 28 tys. zł wsparcia.
Nie tylko panele fotowoltaiczne
Do dofinansowania kwalifikują się różne urządzenia, które można zaliczyć do mikroinstalacji fotowoltaicznych. Są to m.in. panele fotowoltaiczne na dachach, konstrukcje gruntowe z inwerterem, mikroinwertery, wiaty, zadaszenia samochodowe, markizy, dachówki fotowoltaiczne oraz zestawy balkonowe. Warunkiem otrzymania dotacji jest przyłączenie instalacji do sieci elektroenergetycznej.
Łączna moc instalacji OZE posiadanych przez prosumenta nie może przekroczyć 50 kW. Dla mikroinstalacji zgłoszonych do 31 lipca 2024 r., magazyn energii lub ciepła nie jest konieczny do uzyskania dofinansowania. W takim przypadku wsparcie wynosi 6 tys. zł dla instalacji o mocy od 2 do 10 kW.
Komentarze
141. Nieprawda, że ja wszystko neguję. Nie mam nic przeciwko pozyskiwaniu energii słonecznej. Ja neguję oczywistą bzdurę, że Słońce zapewni nam jakąś znaczącą ilość energii, powyżej błędu statystycznego. Co do energii wiatru - tu nie ma tematu w ogóle. Wiatr wieje kiedy chce i jak mocno chce, nie ma możliwości oszacowania ileż to energii nam dostarczy. Ale to nie wszystko. Energia Słońca czy wiatru jeśli jest dostępna to tylko okresowo, a prąd chciałbyś mieć w gniazdku cały czas. Zatem potrzebne są elektrownie konwencjonalne, bo tylko takie generują prąd 24/7. Co z tego, że Słoneczko sobie poświeci latem, i co, będziemy wyłączać wtedy elektrownie węglowe rano, a wieczorem włączać? Całą tą zabawę trzeba zacząć od opracowania technologii magazynowania energii, o tym jakoś bardzo mało się mówi, ale dużo się mówi o konieczności kupowania niemiecki wiatraków. Ciekawa sprawa, że w Polsce mamy złoża geotermalne, czyli odnawialne, ale już w latach 2007-2015 rządząca wtedy platforma volksdeutschów razem z zsl-em torpedowały takie inwestycje.
2. Dalej, produkcja paliw roślinnych. W czym to ma być lepsze od spalania węgla czy benzyny w kontekście walki ze straszliwym ce-o2? Jedno i drugie musisz spalić, efektem czego jest wytworzenie najstarszliwszej trucizny na tej planecie - wrażego dwutlenku węgla. Tu chciałbym przypomnieć, że w latach 90' były takie pomysły, niektórzy rolnicy produkowali takie paliwo na własny użytek. Do czasu jak nie przyszła do nich policja obywatelska i nakładała mandaty. Nie będzie żadnych paliw roślinnych, bo jest w konflikcie z czyimiś interesami.
3. Ekologizm. Czym się różni ekologia od ekologizmu? Ekologia to nauka zajmująca się badaniem zależności między organizmami zasiedlającymi daną biocenozę (ekosystem). Ekologizm natomiast to jest ideologia, ściśle mówiąc to rodzaj marksistowskiej ideologii. Koło nauki toto nawet nie leżało. Dziś sam jestem dziadkiem i daję wnukom Werther's Orginal. Pamiętam jakie walki toczyliśmy z kwaśnymi deszczami, czy straszliwą dziurą ozonową. Pamiętacie dziurę ozonową? To my w końcu wygraliśmy tą walkę czy nie? Myślę, że to było tylko takie przygotowanie, rekonesans, w jakie bzdury ludzie będą w stanie uwierzyć. I okazało się, że są w stanie uwierzyć. Zacznę z trochę innej strony. Kiedyś mówiono, że walczymy z ociepleniem, ale jak zaczęły pojawiać się infomacje, że klimat raz się ociepla, a raz oziębia, trzeba było zmienić taktykę, żeby narracja zawsze pasował. Teraz słyszymy o ZMIANACH. Tak, żeby już nikt nie miał wątpliwości, że walczyć trzeba. A jak walczymy ze straszliwym, dawniej ociepleniem, teraz zmianą klimatu? Okazało się, że najlepiej walczyć płacąc podatek od dwutlenku węgla. Wiadomo, że klimat niczego tak się nie boi jak naszych podatków. Jak my ten klimat podatkami przyciśniemy, to on nawet nie drgnie. No i najlepiej płacić ten podatek do Banku Światowego, bo ci ludzie najlepiej wiedzą jak z klimatem rozmawiać. Poszukajcie sobie informacji w Banku Światowym, kto jest jego właścicielem. Bardzo ciekawe. Były takie afery jak handel emisjami co2, "Panama papers" ale tak się jakoś złożyło, że jak jakaś dziennikarka badała tą aferą to ktoś pozbawił ją możliwości dalszej egzystencji, i więcej chętnych do badania sprawy nie było.
4. Pisałeś coś o nauce. Proszę bardzo. Przychodzą mi na myśł dwie sprawy. Pierwsza, czasy starożytnego Egiptu. Grupka kapłanów, która zajmowała się też nauką, posiadała wiedzę na temat astronomii. Kapłani wiedzieli, że istnieje naturalne zjawisko zaćmienia Słońca. Dla Egipcjan Słońce miało bardzo ważne znaczenie, to był boga Ra, symbol życia. Kiedy nagle w ciągu dnia Słońce przygasało, zaczęli popadać w przerażenie. Kapłani wiedzieli zawczasu o tym zjawisku i zaczynali głosić, że Ra się gniewa i może być niedobrze. Potem, kiedy zaćmienie się zaczynało, zaczynali głosić, że będą próbować przebłagać Ra. Znali też czas trwania zaćmienia, i pod koniec mówili, że udało się przebłagać, ale wicie, rozumicie, trzeba płacić. I płacili. Zaćmienie się kończyło, ale ludziska dalej wierzyli tą bzdurę. Nie można ich za to winić, nie posiadali takiej wiedzy. Minęło kilka tysięcy lat. Dzisiaj mamy przymusową edukację, biblioteki, Internet, ale ludzie i tak wierzą w każdą bzdurę. Ktoś kiedyś powiedział "ignorancja mas rośnie w miarę postępów czytelnictwa" - trafione w punkt. Druga sprawa, jakie są fakty. Cały przekręt polega na a) zrzuceniu całej "winy" za "ocieplenie" klimatu na dwutlenek węgla, b) wmawianiu, że działalność człowieka ma wpływ na temperaturę na Ziemi. Ad a), istnieje wiele gazów, które mają wpływ na temperaturę atmosfery, największy wpływ ma para wodna, potem metan, a wraży dwutlenek węgla jest na końcu tej trójki. Ad b) Badania paleologiczne, a zatem naukowe, pokazuję, że największy rozkwit życia na naszej planecie był ściśle skorelowany dużą ilością co2 w atmosferze. Uczyliście się w podstawówce, że rośliny potrzebują co2 do życia? Ziemia powstaja jakieś 4 mld lat temu, czapy lodowe na biegunach 60 parę milionów lat temu. W czasach dinozaurów Antarktyda była pokryta roślinnością i hasały sobie po niej dinozaury. Potem dopiero przysły zlodowacenia i na biegunach mamy lód. Klimat zmienia się ciągle, są duże wahania, trendy, w ich ramach mniejsze wahania. Raz zimniej, raz cieplej. W Średniowieczu Wikingowie na Grenlandii (zielonej wyspie) uprawiali rolę. Czy dzisiaj jest to możliwe? Tylko pod szklarnią ogrzewaną energią geotermalną. W Polsce w tym czasie powszechnie uprawiano winorośl i produkowano wina. W 17tym wieku mieliśmy ochłodzenie i podobno z Polski do Szwecji zimą można było przejechać saniami po Bałtyku. Potem znowu było ciepło. Potem znowu zimno kiedy w 19tym wieku zamarzła Tamiza w Londynie. Potem znowu cieplej, potem,
cd 4.
Potem znowu cieplej, potem, tu uwaga, pod koniec lat 1970 mieliśmy Zimę Stulecia. Dobrze pamiętam bo przeżyłem to zjawisko. To ważna data, bo tu zaczyna się cała manipulacja. W internetach można znaleźć wiele infomacji na temat jak "naukowcy" za tłuste granty manipulują statystykami. Trzeba zrozumieć, że jak ktoś jest naukowcem to nie znaczy, że nie może być kanalią. Wykresy jakie możemy gdzieś oglądać zaczyną się w Zimie Stulecia właśnie. Nie dziwota, że od tamtego czasu temperatura wzrastała. Potem wystarczy w kółko o tym mówić, kręcić filmy, duraczyć dzieci w szkole. Z naukowców, którzy podważają tą bzdurę robić szurów, foliarzy, wywalać z pracy, nie publikować ich prac mimo, że pod względem merytorycznym nie można im nic zarzucić, wywalać z pracy z wilczym biletem. Jak powiedział J.Goebbels "Kłamstwo wypowiedziane tysiąc razy staje się prawdą". Mamy tu do czynienia z dogmatami klimatycznymi, z rodzajem pogańskiej religii. OK, ale skąd się bierze co2? Głównym źródłem jest działalność wulkaniczna. Erupcja wulkanu to nie tylko efektowne pióropusze lawy, czy słupy pyłu, ale przede wszystkim emisja gigantycznych ilości gazu. Mamy trzy rodzaje gazów wulkanicznych: fumarole, solfatary i mofety. Różnią się między sobą temperaturą i składem chemicznym. Każdy z nich zawiera co2, najwięcej nazimniejsze gazy - mofety. Wulkan nawet kiedy jest uśpiony wydziela gigantyczne ilości mofetów. Znany jest taki przypadek z Afryki, kiedy to znaleziono martwych mieszkańców wioski. Martwi byli wszyscy, nie było śladów walki czy choroby. Okazało się, że wioska była położona u stóp wulkanu i nastąpiła zwiększana emisja mofetów. Liczba aktywnych współcześnie wulkanów to ok. 1.300. Picie przez papierową słomkę niczego nie zmieni. To tyle co tak ad hoc przyszło mi do głowy o co2.
cd 4.
Tak jak pisałem wcześniej są inne gazy mające wpływ na temperaturę. Ale gazy to nie wszystko. Mamy też takie zjawisko jak dryft kontynentów. Otóż ułożenie kontynentów ma wpływ na przepływ prądów oceanicznych, które dystrybuują ciepło po całej planecie. Pewnie słyszeliście o Prądzie Zatokowym - Golfsztormie. To dzięki niemu w Europie mamy umiarkowany, przyjazny klimat. Północna Polska leży na tej samej szerokości geograficznej co Zatoka Hudsona (w Kanadzie). W Bałtyku latem można się kompać, w po Zatoce Hudsona pływa kra lodowa. A Golfsztorm to mały prąd w poównaniu do innych. Wpływ na temperaturę Ziemi ma też aktywność słoneczna. I jest jeszcze jeden ciekawy czynnik. Nasz Układ Słoneczny porusza się z gigantyczną prędkością w przestrzeni. Przestrzeń kosmiczna nie jest próżnią doskonałą. Znajdują się w niej śladowe ilości atomów. Bardzo, bardzo małe, ale mierzalne. Rozkład tych atomów w kosmicznej próżni nie jest jednolity. Są obszary o większym i mniejszym stężniu. Ale nawet taka minimalna zmiana tych śladowych ilości przy średniej odległości Ziemi od Słońca wynoszącej 149,6 milionów kilometrów zmienia ilość światła docierającego na naszą planetę.