Rok 2023 pod wieloma względami okazał się rekordowo ciepły. Zaskakująco, bo przewidywania klimatologów nie zakładały aż tak dużego wzrostu średniej temperatury. Po części winowajcą jest fakt, że dbamy w coraz większym stopniu o czystość atmosfery.
Ziemski ekosystem to naczynia połączone. Wspominałem o tym przy okazji dnia Ziemi i ponownie trzeba się do tej zasady odnieść, bo jak się okazuje coraz większe nakłady na minimalizację emisji zanieczyszczeń do atmosfery mają niespodziewane konsekwencje. A są nimi niedoszacowane przewidywania wzrostu temperatury.
By klimat nie ulegał zmianom konieczne jest zachowanie balansu cieplnego Ziemi, czyli zgodności ilości promieniowania cieplnego jakie jest przyjmowane przez planetę z promieniowaniem, które ją opuszcza. Obecnie ten balans jest zakłócony poważnie na naszą niekorzyść, czyli Ziemia otrzymuje więcej ciepła niż emituje, a ilość zatrzymywanego przy powierzchni ciepła rośnie. W latach 2005-2019 nadmiar ciepła zatrzymywanego przez Ziemię wzrósł dwukrotnie.
Zbliża się lato w 2024 r., które prawdopodobnie będzie kolejnym rekordowo ciepłym czasem w historii pomiarów temperatury. Efektów globalnego ocieplenia nikt profesjonalnie podchodzący do tematu nie bagatelizuje, jednakże okazuje się, że globalne modele klimatyczne nie uwzględniają wszystkich czynników. Ze względu na wymogi obliczeniowe, prognozy klimatyczne nie uwzględniają zmian zanieczyszczenia powietrza. Są także tworzone dla konkretnych regionów, a nie w formie globalnej. To czyni przewidywania temperatur latem coraz mniej wiarygodnymi.
Wykres ilustrujący wzrost zaburzenia balansu cieplnego Ziemi od 2000 roku. Wartości narastające wskazują na coraz większe nagrzewanie się Ziemi. (fot: NASA)
Zanieczyszczenie powietrza spada, ale ma to swoją ciemną stronę
Zanieczyszczone powietrze jest szkodliwe dla naszych organizmów i trudno kwestionować ten pogląd. Dlatego eliminacja emisji jest jak najbardziej pożądana, jednak odbywa się ona w niezrównoważony sposób. Wprowadzenie polityki uprawnień do emisji zanieczyszczeń wciąż nie zmniejszyło ilości wprowadzanych do atmosfery gazów cieplarnianych - dwutlenku węgla czy metanu. Wzrost ich obfitości przekłada się na wzrost globalnej temperatury, jednakże ta rośnie szybciej niż wynikałoby to z emisji wspomnianych związków. Czyli musi tu dziać się coś jeszcze co sprawia, że Ziemia nagrzewa się jeszcze mocniej.
Zwiększenie czystości powietrza może odpowiadać w aż 80 procentach za naruszenie równowagi termicznej naszej planety, przy czym w ciągu ostatnich kilku lat ten wkład zwiększył się dwukrotnie.
Oprócz gazów cieplarnianych związki emitowane przez przemysł i energetykę to także związki o charakterze chłodzącym, takie jak dwutlenek siarki, tlenki azotu czy różnego rodzaju pyły. Tworzą one niejako płaszcz ochronny unosząc się w atmosferze i odbijając promieniowanie słoneczne.
Teraz skoro dążymy do minimalizacji emisji takich związków, szczególnie łatwo jest kontrolować emisję związków siarki w takich branżach jak energetyka czy transport morski (tu w 2020 roku wprowadzono regulacje zmuszające do zmniejszenia zawartości siarki w paliwie z 3,5 do 0,5 procenta), jest ich w atmosferze mniej. To oznacza, że powierzchnia Ziemi jest w mniejszym stopniu chroniona przez promieniowaniem słonecznym. Szczególnie, że dwutlenek siarki pozostaje w atmosferze tylko kilka dni, dlatego zmniejszenie jego ilości bardzo szybko odbija się na równowadze termicznej planety.
Wszystko albo nic. Niestety to prawdopodobnie jedyne słuszne rozwiązanie
Nie możemy myśleć o ochronie środowiska tylko przez pryzmat pojedynczego zagadnienia. Czyli zmniejszenie ilości związków zanieczyszczających atmosferę musi iść w parze z redukcją emisji gazów cieplarnianych. W przeciwnym razie wpływ tych ostatnich jest spotęgowany, co początkuje kaskadę niekorzystnych zjawisk. Lody topnieją i zmniejsza się powierzchnia, która dobrze odbija światło słoneczne, co prowadzi do jeszcze silniejszego nagrzewania się Ziemi.
Istotny jest tu fakt, że mamy sporą bezwładność procesu wzrostu temperatury. Bo choć znakomitą większość nadmiaru ciepła docierającego do Ziemi pochłaniają oceany, to nie przekłada się to na bezpośredni efekt. Woda nagrzewa się znacznie wolniej niż lądy (to dlatego morza są cieplejsze pod koniec sezonu), ale jeśli do tego już dojdzie za późno będzie na reakcję.
Dlatego choć naukowcy są zgodni co do tego, że czystsze powietrze wpływa na ogrzewanie się Ziemi, to nie są w stanie jeszcze dobrze ocenić skali zmian. I co gorsza nie wiedzą, czy zmiany będą przyśpieszać, czy utrzymają się na dotychczasowym poziomie.
Źródło: New Scientist, inf. własna
Komentarze
20Sławny raport IPCC bierze np. wyniki dwóch modeli i wyciąga z nich średnią arytmetyczną, chociaż każdy z nich ma inne metody, parametry etc.
To nie jest nauka tylko wciskanie kitu.
a może nikt racjonalnie myślący, bo z tym "profesjonalny" to moim zdaniem średnio brzmi
Kwestia zanieczyszczeń powietrza w modelach klimatycznych była jak najbardziej uwzględniana. Jedynie postęp w redukcji zanieczyszczeń okazał się nieco szybszy niż zakładano.
Ocieplenie przebiega zgodnie z modelami. Fakt, że w górnej granicy przedziału (niestety) ale jednak w granicach ( plus minus ) tego co obliczono dziesiątki lat temu.
To twierdzenie jest to całkowicie sprzeczne z tym co twierdzą klimatolodzy.... autorze doucz się i nie pleć bzdur.
Akurat Polska nie jest głównym i największym trucicielem a najwięksi truciciele mają to gdzieś i dalej trują...