JD to jeden z najważniejszych graczy w sektorze e-commerce w Chinach. Aby zwiększyć wydajność i zmniejszyć opłaty, chce maszynami zastąpić ludzi.
Sieć magazynów, w których nie pracuje ani jeden człowiek – taką futurystyczną wizję w życie zamierza wprowadzić jedna z najważniejszych firm e-commerce w Chinach, JD. Plan jest ambitny, a harmonogram agresywny – start pierwszego etapu planowany jest bowiem na przyszłoroczny październik.
11 listopada to chiński dzień e-commerce i JD chce, by w przyszłym roku był on na swój sposób wyjątkowy. Działać ma już bowiem wtedy jego pierwsze w pełni zautomatyzowane centrum dystrybucji. W pełni zautomatyzowane, to znaczy, że to, czym dziś zajmują się ludzie, wykonają roboty, autonomiczne pojazdy transportowe i drony oraz oprogramowanie, którego sercem będzie sztuczna inteligencja.
JD, jak informuje chiński Dziennik Ludowy, widzi w takich „wyludnionych” magazynach przyszłość handlu, przynajmniej tego internetowego. Podobne zdanie na ten temat zdaje się mieć firma Lenovo, która jest oficjalnym partnerem tego projektu.
Chińczycy (jedni i drudzy) chcą docelowo stworzyć całą sieć dystrybucji opartą na zasadzie, którą można by określić jako: „bez człowieka lepiej” (a na pewno taniej). Roboty będą segregować przesyłki na miejscu i dostarczać je do autonomicznych ciężarówek, które będą transportowały paczki z jednego magazynu do drugiego. Przesyłki do klientów z kolei mogą dostarczyć drony. Całością zaś zarządzać będzie sztuczna inteligencja.
Brzmi to równie fascynująco, co przerażająco. Wiele wskazuje jednak na to, że scenariusze, takie jak ten, zostaną zrealizowane – nie tylko przez JD, ani nawet nie tylko w sektorze e-commerce. Według ekspertów nie należy się jednak zbytnio obawiać tego, że roboty odbiorą nam pracę, lecz zamiast tego przygotować się na przyszłość, w której ludzie i maszyny będą grać w jednej drużynie.
Źródło: PAP, Money, Lenovo, inf. własna. Foto: JD
Komentarze
10Tylko, że dziś jakoś ludzie pracę mają mimo, że przemysł poszedł jeszcze bardziej do przodu i jakoś nikt nie płacze, że może kupić t-shirt za 10zł, albo motorower za mniej niż minimalną krajową.
Takich przełomów było już wiele, często były burzliwe i bolesne, ale zakładanie, że ludzie nagle nie będą do niczego potrzebni jest bardzo naiwne.