Bezlusterkowiec Fujifilm X-T2 - jeszcze szybciej, jeszcze profesjonalniej - pierwsze wrażenia
Usprawniony autofokus, tryb wideo 4K, drobne, ale istotne poprawki ergonomii - wszystko po to by Fujifilm X-T2 był najlepszym bezlusterkowcem APS-C
Fujifilm ogłosiło oficjalnie wprowadzenie do oferty bezlusterkowca Fujifilm X-T2, następcy cenionego, ale jak się okazało jeszcze do poprawy, modelu Fujifilm X-T1. Aparat zadebiutował wraz z nową lampą błyskową, dowiedzieliśmy się także kilku rzeczy o nowych obiektywach Fujifilm.
Prezes Fujifilm CEE, Hironao Fujii
Fujifilm X-T2 to flagowy aparat Fujifilm, który w oczach wielu osób ma szansę stać się najlepszym bezlusterkowcem z sensorem APS-C na rynku. Nie czujecie się przekonani? Zapraszam do dalszej lektury tego tekstu.
Fujifilm X-T2 - bo tu przede wszystkim chodzi o AF
Pytanie „Czy warto było czekać na zmiany?” na pewno zada sobie niejeden miłośnik fotografii, ale w praktyce samo czekanie nie ma sensu. Jeśli potrzebujemy aparatu i chcemy fotografować, to bierzemy do ręki to co w danej chwili jest najlepsze na rynku i to na co możemy sobie aktualnie pozwolić. Zamiast zastanawiać się, czy warto czekać, lepiej odpowiedzieć na pytanie czy zmiany są warte nowego modelu. I tu odpowiedź jest jak najbardziej twierdząca.
Z naszej strony, o czym wspominam poniżej w pierwszych wrażeniach, jak i ze strony Jacka Boneckiego oraz Tomka Sikory. Fotografów, którzy na kilka tygodni przed premierą mogli wypróbować nowe aparaty. Bardzo nowe, gdyż oprogramowanie nadal jeszcze podlega testom, ale wedle zapewnień Fujifilm jest już w wersji prawie ostatecznej i zmiany powinny być co najwyżej kosmetyczne.
Jacek Bonecki i Tomek Sikora wypróbowali to co w Fujifilm X-T2 jest kreowane na największą nowość i zaletę. Czyli poprawioną wydajność autofokusa, doskonałą jak zapewnia nas producent precyzję trybów śledzenia i ciągłego AF oraz lepszy tryb seryjny. Jacek pozwolił sobie nawet na stwierdzenie, że przy fotografii sportowej i podróżniczej, w której nietrudno o dynamiczne sceny, Fujifilm X-T2 sprawuje się podobnie jak topowe lustrzanki cyfrowe.
Jacek Bonecki
Jak pamiętacie, chwalił już X-T10, który jest prostszą wersją X-T1, ale wydajność X-T2 mile go zaskoczyła. Powiedział nam, że o ile w starszych modelach zdarzały się chwile zadyszki dla autofokusa, to X-T2 już takich słabości nie miał. Jacek pochwalił także pracę X-T2 przy panoramowaniu, technice, przy której jego zdaniem bezlusterkowce dotychczas nie sprawdzały się najlepiej.
Tomek Sikora sprawdził X-T2 w nieco innych zastosowaniach. Jednym z nich była fotografia uliczna, w której bardzo często zbliżał się na znacznie mniej niż jeden metr do fotografowanego. W przypadku takich zdjęć ważna jest dyskrecja. Bezlusterkowiec, nawet taki jak X-T2, który do najmniejszych nie należy, jest nadal wystarczająco „niezauważalny”. A szybki ciągły AF w połączeniu z odpowiednim scenariuszem jego działania pozwala fotografować z biodra, bokiem, i oczekiwać ostrych zdjęć prawie za każdym razem.
Tomasz Sikora
Warto wspomnieć, że usprawnienia trybu AF padną niedługo również łupem posiadaczy aparatów Fujifilm X-Pro2 za sprawą aktualizacji oprogramowania. Ten aparat podobnie jak X-T2 wykorzystuje sensor X-Trans CMOS III o rozdzielczości 24 Mpix (w X-T1 było to 16 Mpix).
Oba aparaty należy traktować jako flagowe jednostki w portfolio Fujifilm. Oba mają wymienną optykę, ale różnią się stylem użytkowania. Fujifilm X-Pro2 oferuje doświadczenie podobne jak w dalmierzowcach, a X-T2 to użyteczność podobna jak w lustrzance.
Fujifilm X-T2 - zmiany i pierwsze wrażenia
Na kilka dni przed premierą aparatów mieliśmy szansę pobawić się nowym aparatem podczas pra-premiery X-T2 dla prasy. Zobaczmy co się zmieniło i czy są to zmiany na lepsze, na gorsze czy raczej nieistotne.
Ponownie przychylę się do zdania Jacka Boneckiego. Najważniejsze jest to, że Fujifilm w X-T2 zachował to co było dobre w X-T1. Dlatego na nowości nie można patrzeć się inaczej jak w kategoriach lepsze lub nieistotne. O poprawionym autofokusie już powiedzieliśmy, ale to nie wszystko.
Trzeba dodać, że pole na którym znalazły się punkty detekcji fazy zwiększono o 234% w porównaniu do modelu X-T1. Wpłynęło to pozytywnie na zwiększenie użyteczności AF w większej liczbie sytuacji. W X-T2 mamy 5 scenariuszy pracy dla ciągłego AF (uniwersalny, pomijający przypadkowe obiekty w kadrze, dla motywów przyśpieszających, z detekcją obiektów nagle pojawiających się w kadrze i dla obiektów poruszających się w nieprzewidziany sposób) oraz jeden tryb użytkownika. Idźmy dalej.
Tomiyama Makoto
Najpierw najmniej istotna moim zdaniem rzecz - a przynajmniej taką się wydawała na początku. Czyli ekran podglądu. Fujifilm do odchylania dodał możliwość nieznacznego jego odwrócenia w prawą stronę. W efekcie możemy uzyskać konfigurację taką jak na poniższym zdjęciu.
Wydaje się, że raczej rzadko będziemy korzystali z takiej pomocy, ale Fuji ma uzasadnienie tej modyfikacji zawieszenia ekranu. Możemy ekran odchylić podczas fotografowania w orientacji pionowej podobnie jak przy pozycji horyzontalnej. Co prawda w jedną stronę, ale z tej perspektywy, jest to dużo bardziej użyteczne niż wygląda na pierwszy rzut oka.
Wyeliminowanie przycisku nagrywania przed pokrętłem korekty ekspozycji i zastąpienie go trybem Film na pokrętle trybów pracy migawki to doskonałe rozwiązanie. Przycisk w X-T1 jest umieszczony w trudno dostępnym miejscu i od razu warto go przeprogramować. W X-T2 w tym miejscu nie ma… nic.
Spust migawki też doczekał się zmian - zamiast płaskiego, mamy teraz przycisk z wewnętrznym gwintem, który pozwala zainstalować wężyk spustowy. Nawet jeśli nie będziemy z tej opcji korzystać, to wygląda to efektownie. Lubię takie przyciski spustu migawki, na których opuszka palca zatrzymuje się, a nie ślizga. Tak jest w X-T2.
Pojawiły się także dodatkowe opcje na pokrętłach trybów pracy, dodatkowe pozycje w menu użytkownika, w tym pozycja MY, która pozwala zdefiniować samodzielnie zestaw poleceń wstawiając dowolne pozycje z całego menu. Menu jest takie jak w Fujifilm X-Pro2 i choć inne układem niż to z X-T1, to nie będzie problemu z przyzwyczajeniem się do pracy z aparatem. Po pierwsze logika menu jest podobna, a po drugie większośc istotnych funkcji wyprowadzono na korpus, a tu doświadczenie użytkownika jest prawie identyczne jak w X-T1.
Pokrętło kontrolne na tylnej ściance działa teraz również jako przycisk, a to z kolei zmiana wymuszona niejako przez nowy element kontrolny. Jest nim dżojstik, który działa rewelacyjnie, a ta rewelacyjność przydaje się podczas wyboru punktu ostrości. W X-T2 jest to bardzo szybka i komfortowa czynność. Być może nawet lepsza niż gdyby zastosować dotykowy ekran.
Dwie kolejne świetne zmiany, to poprawa pracy pokręteł ISO i wyboru czasu ekspozycji. W X-T1 były one blokowane w wyjątkowo niewygodny sposób. Powstały nawet specjalne nakładki eliminujące te niedogodności. W X-T2 już nie mamy takich problemów. Na każdym ze wspomnianych pokręteł mamy przycisk, który pozwala zablokować ich pracę lub zdjąć blokadę. Tak proste, że aż dziwne, że X-T1 już tego nie miał.
Choć Fujifilm X-T1 był dopracowany pod względem ergonomii, część użytkowników narzekała na zbyt małą wysokość pokręteł, za mały uchwyt dłoni czy za małe przyciski wielokierunkowe. W X-T2 takie problemy powinny być już przeszłością.
Fujifilm poprawił drzwiczki blokujące dostęp do slotów (są dwa, zgodne z UHS-II i mogą być dowolnie skonfigurowane) na karty SD i pozostałych złącz. Drzwiczki działają teraz pewniej i mamy mniejsze ryzyko ich przypadkowego otwarcia. Oprócz podwójnego slotu na karty SD dodano również port microUSB 3.0 i złącze mikrofonowe. Można zastanawiać się, czy taki port USB jest nam tu potrzebny i czy warto było w tym celu zmniejszać format złącza HDMI.
Fujifilm chwali się także lepiej działającym trybem seryjnym. W trybie Live View zmniejszono przerwy kiedy pole widzenia jest przesłonięte ze względu na operacje na matrycy, a my tracimy kontrolę na sytuacją. Dzięki temu AF ma więcej czasu na poprawne określenie ostrości pomiędzy kolejnymi ujęciami, a szybkość fotografowania wzrosła z 3 do 5 kl/s.
W normalnym trybie seryjnym wynosi ona 8 kl/s, a po zastosowaniu uchwytu pionowego nawet 11 kl/s. Gdy zdecydujemy się na elektroniczną migawkę, tryb seryjny osiąga 14 kl/s.
Ostatni element, o którym chcę wspomnieć to wizjer. Już ten w Fujifilm X-T1 był bardzo dobry i moim zdaniem sprawił, że przestaliśmy myśleć o wyświetlaczach elektronicznych jako o źle koniecznym. Fujifilm jak widać na poniższym slajdzie jeszcze bardziej poprawił jego pracę. Jest jaśniej (co faktycznie widać od razu po przyłożeniu oka), płynniej (co również daje się od razu zauważyć, gdy mamy pod ręką X-T1 dla porównania).
Podsumowując, Fujifilm X-T2 wizualnie jak i ze względu na sposób użytkowania, to aparat bardzo podobny do X-T1. Czasem może wydać się wręcz identyczny i to wcale nie jest zła wiadomość, gdyż X-T1 pomimo pewnych niedociągnięć to bardzo fajny aparat. Dokonane w X-T2 zmiany to ewidentnie zmiany przemyślane i wprowadzone z myślą o komforcie profesjonalnego fotografa, a nie tylko liczbie przypisów z adnotacją Nowość w broszurze reklamowej. Takie jest moje pierwsze wrażenie
Przykładowe zdjęcia z Fujifilm X-T2
By sprawdzić sprawność funkcjonowania aparatu, a także ocenić jakie robi zdjęcia, załączam poniżej kilka przykładów. Kilka dynamicznych i statycznych scen z udziałem uroczych modelek oraz testowe ujęcia dla ISO od 100 do 25600. Podkreślam, że oprogramowanie nie jest w 100% finalne, więc są to przykłady tylko poglądowe. Niemniej widać na nich, że jest to aparat z wysokiej półki.
Fujifilm się łamie i wprowadza 4K
Przedstawiłem X-T2 jako świetną maszynkę do fotografowania, ale ambicje Fujifilm nie kończą się na fotografii. Poprzednik nie miał zbyt dobrej prasy jako aparat kamera, być może zmieni się to w przypadku następcy. Jedną z kluczowych zmian jest wprowadzenie trybu 4K.
Podobnie jak w trybie FullHD, także i przy 4K mamy nadpróbkowanie, czyli więcej pikseli jest odczytywane niż wynosi rozdzielczość filmu. W 4K nadmiarowość wynosi 1,8x, w przypadku FullHD to już 2,4x. Podobnie jak w niektórych produktach konkurencji kadr filmu 4K obejmuje wycinek matrycy, ale na szczęście to nieznaczny crop (współczynnik 1,17x).
Oprócz symulacji różnych klisz, filmy można dopracować manipulując ustawieniami Jasnej tonacji, Ciemnej tonacji, Koloru i Ostrości.
Inaczej rzecz przedstawiając, obiektywem 35 mm, którzy z sensorem APS-C daje pole widzenia odpowiadające obiektywowi 52,5 mm, filmować będziemy jak szkiełkiem o ogniskowej około 61 mm
Najważniejsze przesłanie to wprowadzenie 4K po raz pierwszy w bezlusterkowcu Fujifilm, wyjście HDMI nieskompresowane 4:2:2, tryby symulacji kliszy Fujifilm dla filmów (od opcji Classic Chrome po ustawienia ACROS), oraz opcja gamma F-Log.
Kiedy kupimy aparat i specyfikacja
Fujifilm X-T2 będzie kosztował 7399 złotych za sam korpus i 8499 złotych w zestawie z obiektywem 18-55 mm. Teraz mniej miła informacja dla osób, które już szykowały się do zakupu. Dopiero w drugiej połowie września Fujifilm X-T2 trafi na nasze półki sklepowe. Ale przecież to bezlusterkowiec „całoroczny” więc i jesienią trafi się niejedna okazja by wypróbować wydajność autofocusa w X-T2.
Poniżej najważniejsze cechy aparatu:
- sensor X-Trans CMOS III, typ APS-C 24,3 Mpix, bez filtra dolnoprzepustowego
- czyszczenie matrycy: ultradźwiękowe
- procesor obrazu X-Processor Pro
- mocowanie obiektywu: Fujifilm X
- hybrydowy AF, 49 punktów detekcji fazowej (pokrywa 40% kadru), łącznie 91 (a nawet 325 jeśli nie korzystamy ze stref) punktów pomiarowych
- rozdzielczość zdjęć 6000 x 4000 pikseli (dostępny format RAF i JPEG)
- tryb seryjny: 8 kl/s (11 kl/s w trybie Boost z uchwytem pionowym) dla mechanicznej migawki, 5 kl/s w trybie LiveView, 14 kl/s z elektroniczną migawką
- tryby wideo: 2160/30p, 1080/60p (bitrate 100 Mbps)
- czułość ISO: 200-12800, rozszerzane w dół do 100 i w górę do 51200
- czas otwarcia migawki: do 1/8000s (mechaniczna), do 1/32000s (elektroniczna)
- korekta ekspozycji: +/- 5 EV
- wizjer elektroniczny OLED o rozdzielczości 2,36 miliona punktów, powiększenie 0,77x (odpowiednik dla 35 mm), szybkość odświeżania 60 kl/s (100 kl/s w trybie Boost z uchwytem pionowym), opóźnienie wyświetlania 0,005 sekundy
- ekran podglądu 3", rozdzielczość 1040 tys. punktów
- lampa błyskowa: brak wbudowanej, dostępna stopka zewnętrznej, czas synchronizacji 1/250 s
- złącza: mikrofonowe (3,5 mm), zdalne sterowanie (2,5 mm), micro HDMI, microUSB 3.0
- Wi-Fi 802.11 b/g/n
- zasilanie: akumulator NP-W126S
- wymiary: 132,5 x 91,8 x 49,2 mm
- aparat waży 507 gramów, a korpus jest uszczelniany (w 63 punktach) i odporny na kurz, zachlapania i temperatury do -10C
Grip Fujifilm X-T2 VPB-XT2
Czasem uchwyt pionowy, popularnie nazywany gripem, służy jedynie poprawie czasu pracy i komfortu fotografowania w pozycji portretowej. Fujifilm VPB-XT2 nie tylko wydłuży czas nagrywania klipu w 4K do 30 minut i liczbę zdjęć do 1000 (normalnie jest to około 340 zdjęć), ale również przyśpieszy pracę. Szybszy będzie tryb seryjny i reakcja aparatu.
To zasługa zastosowania dwóch akumulatorów w uchwycie, które zwiększają wydajność prądową układu zasilania. Dodatkowe akumulatory można naładować w ciągu 2 godzin dzięki dołączonego zasilacza AC-9VS.
Lampa błyskowa i obiektywowe zapowiedzi
Oprócz nowego aparatu i dedykowanego uchwytu pionowego, Fujifilm zapowiedział także nową lampę błyskową dla systemu X oraz opowiedział o nowych obiektywach. Zacznijmy od lampy.
Fujifilm EF-X500 to niskoprofilowa mocna (liczba przewodnia 50) lampa dedykowana uszczelnianym aparatom X-T1, X-T2 oraz X-Pro2. Palnik lampy pokrywa pole widzenia dla obiektywu o ekwiwalencie ogniskowych 24-105 mm, a po zastosowaniu adaptera również dla szerokokątnych szkieł 20 mm. Lampa może pracować w trybie bezprzewodowego sterowania z pomocą X-T2. Dostępne są 4 kanały łączności, lampy w dowolnej liczbie można łączyć w 3 grupy.
Nowych obiektywów wiele na razie oficjalnie nie zapowiedziano. Wiemy, że w tym roku zobaczymy szkło XF 23 mm f/2 R WR, a za rok XF 50 mm f/2 R WR i XF 80 mm f/2,8 R LM OIS WR Macro. Wszystkie nowe obiektywy są uszczelniane.
Źródło: Fujifilm, inf. własna, fot. Karol Żebruń
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!