Tak, naprawdę. Na razie jednak jest zbyt wcześnie, by rozgłosić niezwykły sukces finansowy, który zmieni branżę kosmiczną.
Kilka dni temu Elon Musk podzielił się ze światem informacją o jednym z największych swoich sukcesów. Firma SpaceX zdołała dopiąć swego i przeprowadziła misję z udziałem odzyskanej rakiety wielokrotnego użytku. Jednak obok głosów zachwytu pojawiły się też wątpliwości, z których można by uformować następujące pytanie: czy to się w ogóle opłaca?
Przechodząc od razu do rzeczy, odpowiedź brzmi: tak. Przedstawiciele SpaceX ujawnili, że koszt odzyskania i remontu pierwszego członu rakiety Falcon 9, która w zeszłym roku wykonała swoją pierwszą misję, był o ponad połowę niższy niż koszt budowania nowego. Z każdą kolejną próbą oszczędności powinny ponadto być coraz większe, bo sam proces odzyskiwania staje się coraz lepszy.
Jednak dopóki nie będzie powtarzalności i dopóki rakiety wielokrotnego użytku nie staną się normą, oszczędności są dość wątpliwe. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę to, jak dużo pieniędzy pochłaniają prace badawczo-rozwojowe. Niemniej jednak z pewnością jest ogromna szansa nie tylko na odzyskanie ich, ale też uzyskanie sporych oszczędności w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Mówimy o odzyskiwaniu pierwszego członu, co może wydawać się niezbyt spektakularne. Trzeba jednak wiedzieć, że pochłania on od 75 do nawet 80 proc. całkowitych kosztów. Co więcej, już ostatnio udało się odzyskać inny element, co dodatkowo zwiększa (potencjalne) oszczędności. Ostatecznie SpaceX chce zmniejszyć koszty całych misji o 30 proc. dzięki rakietom wielokrotnego użytku.
Źródło: TechCrunch, Engadget. Foto: SpaceX
Komentarze
19To jest przyszłość lotów kosmicznych.
Albo wyrzutnia elektromagnetyczna.
Cokolwiek, co nie wymaga spalenia ~100 ton paliwa, żeby wynieść tonę ładunku na orbitę.