Konsola zapowiadana przez Slightly Mad Studios miała konkurować z nowymi wersjami PlayStation i Xbox, przerastać je wydajnością. Miała, bo obecnie jej pojawienie się stoi pod sporym znakiem zapytania.
Kilka tygodni temu Slightly Mad Studios narobiło sporo szumu zapowiedziami dotyczącymi konsoli Mad Box. Ze wstępnych informacji wynikało, iż będzie to najpotężniejsza konsola do gier wyróżniająca się nie tylko specyfikacją, ale też wyglądem. Niektórzy pochodzili do tego z pewnym dystansem i kto wie czy nie będą wkrótce triumfować.
Okazuje się bowiem, że na całym projektem zawisły czarne chmury. Nathan Bell, dyrektor marketingu Slightly Mad Studios, zdradził w ostatnim wywiadzie, iż inwestorzy przestali podzielać optymizm producenta, niektórzy podjęli już decyzję o wycofaniu się ze współpracy.
Co ciekawe, ujawniony został również powód takiego obrotu spraw i nie jest on bezpośrednio związany z Mad Box. Inwestorów zniechęcić miała niedawna zapowiedź Google Stadia.
„Zapowiedź Google Stadia nie pomogła naszemu projektowi i postrzeganiu go przez inwestorów. Wprawdzie zgromadziliśmy solidne środki inwestycyjne, ale stwierdzenia Google, iż przyszłość gier nie znajduje się w pudełkach nie podziałały korzystnie. Dwóch inwestorów wycofało się po zapowiedzi Google Stadia. Wszystko co mogę powiedzieć teraz to jedynie tyle, że przyszłość całego projektu nie jest jasna.”
To zresztą nie jedyne problemy Slightly Mad Studios. Już wcześniej okazało się, iż trzeba było wycofać znak towarowy i jeśli ostatecznie konsola doczekałaby się debiutu to najpewniej pod inną nazwą. Nie spodobała się ona francuskiej firmie Madbox (przygotowującej gry casualowe), która złożyła stosowny sprzeciw w EUIPO. Tam uznano, że podobieństwo nazw jest faktycznie zbyt duże.
Kolejne tygodnie powinny przynieść nowe informacje, ale na ten moment Slightly Mad Studios ma naprawdę spory ból głowy.
Źródło: pcgamesinsider, twitter - Ian Bell CEO SMS (foto)
Komentarze
5BooooooM ,
i chinole wynaleźli substytut :P